 |
Twoje drugie imię to Dementi
Męczy je, gdy porównują się z tobą i słusznie
Wiem że kilka tych scen kiedyś wróci do mnie, ale ty już nie
Leżeliśmy nago tak, znałaś mnie jak nikt inny
Patrzyłaś jak zmieniam się z chłopca w mężczyznę
Blanty, wóda i sex, spacery nad Odrą, gdy nowy dzień
Witał nas inaczej niż wszystkich, z Tobą mógłbym mówić zawsze i nigdy
Nigdy, nigdy, zawsze i nigdy
Nigdy, nigdy, zawsze i nigdy
|
|
 |
I zbyt liniowo odbębniają swoje do 17 w robo
Takich miałaś wielu chętnych bez przerwy, to nie dla ciebie dancing
|
|
 |
Mieliśmy iść w swoją stronę, wiem, inni od innych, stąd uciec gdzieś
A uciekliśmy od siebie, to życie przewrotne jest
Chciałaś dotykać świata, wiem, uczyłaś się pływać, latać też
Przez Cenoty w Jukatan do Tamy Verzasca
Dobrze, chciałem tam być, słowo, być z tobą, a nie jakoś żyć obok
Nie nazwałbym tego łatwą drogą
|
|
 |
I myślę że byłoby fajnie być zawsze tak bardzo blisko, tak bardzo blisko
Te kolorowe koktajle i światła jak hardcore disco, ulotne to wszystko
I nie sądziłem naprawdę, że upadniemy tak nisko, tak nisko
Jak mamy żyć na poważnie, gdy nagle odchodzisz milcząc, odchodzisz milcząc
|
|
 |
Dlaczego znowu się zawijasz, kiedy potrzebuję tylko ciebie tu?
Też czuję, że życie nas mija, a my pielęgnujemy swój ból
Już nie dzwonimy do znajomych, bo zapomnieli o nas dawno, gdy
Wybraliśmy różne strony i teraz to jesteśmy ci źli
|
|
 |
zgubiło się wielu
Obłoki dymu, brudne lampy
Choć do mnie, mała
Nie znam tej szmaty
To, że do mnie pisała to Instagram, nic poza tym
Widziałem całe życie tej nocy
Tego nie było, zamknij oczy
|
|
 |
To pojebany sen jest
To ‘nie damy się’ to tylko garstka
By się nie poddać, nie zabić, nie zachlać, nie spalić ze wstydu
Wiara wielkości jest naparstka
Wróć do domu, to namiastka, gdy znowu szukam spokoju
W twoich oczach w moim pokoju
To daje radość mi jak gwiazdka
Zerwana dla dziecka z nieba
My mamy sojusz
Jesteś dla mnie jak Alcatraz
Nikt nie postawi się tej armii
Jebać rządy i wszyscy marni
Zimne spojrzenie, sprane trampki
Trzymam za rękę swoją barbie
I ciągle się śmiejemy; Eddie Murphy
I życzą nam żebyśmy byli martwi
Ale za dobrze znam to miasto i jego zakamarki
Jest śmieszno-strasznie; Garfield Marty cienie szansy,
Ale twoje źrenice są jak skarby
Twoje usta to kolejne frazy mojej mantry
Lubisz jak mówisz głupstwa i gubisz fanty
I choć lubię jak się wkurzasz, nie krzycz na mnie, odkryj karty
Pozory stylu, to tamte lalki
Nikt nie wie kim się staję gdy zagrzewasz mnie do walki
A za dużo powrotów na tarczy
Ty nie masz nikogo, a mi chyba wystarczy
Już tych brudnych spelun, w których
|
|
 |
Wszyscy jesteśmy częścią większej całości
I każdy z nas w jakimś stopniu tworzy rzeczywistość wokół nas.
Często o tym nie myślimy,
Ale wszystkie nasze czyny mają konsekwencje
I wpływają na innych.
Nikt z nas nie jest święty... ja też nie.
Powinniśmy chyba czasem bardziej zastanowić się
nad tym co robimy.
|
|
 |
To dla mężczyzny Mojego Serca !! ♡
|
|
 |
Nie jestem milionerem, a jestem na dobrej drodze
Nie mogę znaleźć miłości, ale do diabła! jestem na dobrej drodze
Kiedy świat Cię przytłacza możesz usłyszeć jak mówię
Jestem na dobrej drodze, dobrej drodze, drodze
Dobrej drodze, dobrej drodze, drodze
W każdym z nas mieszka diabełek
Klnę się, że każdy w tym mieście chce zobaczyć jak upadasz
Kochanie, to nie jest zabawne, więc wiedz, że to tylko gra, o tak!
O - niech miłość się kończy
A ja się nie poddam
Kiedy moja miłość się kończy, miłość
Nie, powiedzmy, że miałem wystarczająco
I nie zamierzam się poddać
Mówiłem to już wszystko wcześniej
|
|
 |
Siedzę z szeroko otwartymi oczami za tymi czterema ścianami, mając nadzieję, że zadzwonisz
To po prostu okrutna egzystencja, tak jakby nie było nadziei w tym wszystkim
|
|
|
|