 |
|
teraz to przez ciebie pakuję się w ten syf, z którego kilka tygodni temu z trudem mnie wyciągnąłeś. dziękuję. / smacker_
|
|
 |
|
ufałam mu. kiedy pytał co się dzieje, nie zbywałam go krótkim "nic", "nieważne", albo improwizowaną historyjką o bólu głowy, czy kłótni z przyjaciółką. opowiadałam wszystko, ważąc każde słowo, niczego nie zatajając. a on zachęcał do mówienia zadając kolejne pytania i przytulając w odpowiednich momentach. otworzyłam się przed nim, jak przed żadnym innym skurwysynem. / smacker_
|
|
 |
|
chciałabym jeszcze raz usłyszeć jak mówił "dla ciebie", chciałabym jeszcze raz poczuć delikatne muśnięcie jego palców, gdy zwinnym ruchem wyciągał papierosa z tylnej kieszeni moich dżinsów, chciałabym, żeby jeszcze raz przytulił mnie na powitanie, jeszcze raz okazywał radość tuląc mnie mocno i unosząc do góry. chciałabym jeszcze raz mieć go gdzieś na wyciągnięcie ręki, to wszystko. / smacker_
|
|
 |
|
to nieistotne o której przychodził. nie liczyło się kilka cyferek odznaczających się wśród ciemności na zegarku. wcale nie było chorym wyskakiwaniem za piętnaście trzecia z domu wciskając na stopy kapcie. obsesja? bo lubiłam ocierać rozgrzewająco dłońmi swoje ramiona podczas, kiedy On powtarzał, że musiał mnie zobaczyć przed snem?
|
|
 |
|
okej, okej, zrozumiałam, koniec tego wszystkiego, nie znamy się, ignorujemy. masz mnie dość, nie dziwię się, ile można ze mną wytrzymać ? ale jeśli byłbyś chociaż w połowie takim człowiekiem, jakiego udajesz, załatwiłbyś to inaczej, a przynajmniej może trochę doroślej. / smacker_
|
|
 |
|
niby nigdy mi nic nie obiecywałeś. nic, poza tym, że przy Tobie zawsze będę bezpieczna. a teraz nieważne, czy jesteś pięć metrów ode mnie, czy na innym kontynencie, nie znamy się. a ja jestem bardziej zagubiona i przerażona niż kiedykolwiek wcześniej. / smacker_
|
|
 |
|
Byłoby lepiej, gdybyśmy nigdy się nie poznali .
|
|
 |
|
popłakałam się w chwili, gdy poprosił mnie o uśmiech. / smacker_
|
|
|
|