 |
kocham to rozkoszne drżenie mojego ciała, kiedy widzę go po raz pierwszy od tak dawna. powiedziałabym co wtedy czuję, ale takich rzeczy nie mówi się na głos.
|
|
 |
wracając tutaj i czytając samą siebie, budzę każde wspomnienie jak niedźwiedzia z zimowego snu. i pomyśleć, że gdybym czytała to samo rok czy dwa wcześniej nie posiadałabym się z przeszywającego mnie bólu. natomiast dziś się uśmiecham na te same wspomnienia. z czasem łagodnieją, są wybrakowane. zostają wyłącznie jako te dobre. nie, czas nie leczy ran, ale pozwala zapomnieć o bólu. i przy okazji nasuwa się jeszcze jeden wniosek. dobre rzeczy w życiu zaczynają nas spotykać dopiero wtedy, gdy nabierzemy dystansu do tych złych.
|
|
 |
wszyscy mamy dwie minuty życia, ale każdy oddech resetuje zegar
|
|
 |
sometimes simple is the hardest
|
|
 |
chyba nigdy nie jest za późno i na nic nie jest za późno, kiedy w grę wchodzi człowiek. nawet tego, który odszedł, można dogonić
|
|
 |
wszystko pachnie dziś wspomnieniem o tobie
|
|
 |
odezwij, odezwij się, odezwij się do mnie bo marznę, a nic tak nie grzeje jak twoje słowa
|
|
 |
i znowu jak cię zobaczę zapomnę, że nie chce cię widzieć
|
|
 |
troski uczą odczuwać spokój jak szczęście
|
|
 |
obraz prawdy tworzy perspektywa a ta jest ciągle zmienna. wystarczy zmienić punkt widzenia, by perspektywa uległa całkowitemu przewartościowaniu
|
|
 |
boje się, bo z każdym dniem bezlitosny czas zamazuje mi w pamięci twoją twarz
|
|
 |
naiwne dziecko jestem i tęsknie dziś do ciebie, bez ciebie miało być mi lżej
|
|
|
|