|
Stwórzmy Naszą własną historię daleko od domu.Ubierz mnie w zwiewną,błękitną sukienkę.Założ buty z niewielkim obcasem,bym mogła choć trochę stać się wyższa.Założ mi je,jak książę zakładał pantofelek kopciuszkowi.Zepnij moje włosy tak,by fryzura trzymała się do końca.Ubezpiecz ją.Nasz związek też ubezpiecz,możesz w PZU.Bądźmy jak tama,która żadna woda nie zniszczy.Bądźmy jak most,który żaden ciężar nie złamie.Bądźmy jak gwiazda,która nigdy nie zgaśnie.Bądźmy jak Słońce,które każdego poranka będzie Nas budzić.Bądźmy jak księżyc,który każdego wieczoru będzie otulał Nas do snu.Bądźmy jednością,którą nikt nigdy już nie rozdzieli.Niech lunie deszcz.Ty złap mnie za rękę.Prowadź w tańcu.Niech to będzie Nasz walc.Niech on Nas całkowicie pochłonie.Włożmy w to Nasze serce.Pokażmy,kim dla siebie jesteśmy.Niech świat gna dalej,a Nasz się zatrzyma.Niech każda jedna sekunda trwa tyle,co jedna minuta. Albo niech wszystko jebnie.Niech pęknie.A Ty mnie otul i bądźmy w tym syfie szczęśliwi.
|
|
|
Wielkim krokami zbliża się noc. Idealna pora by się nad sobą poużalać tak samo jak wczoraj, przedwczoraj, przed przedwczoraj i tak samo, jak każdego dnia po jego odejściu, nie sądzisz? A wspomnienia niech Cię dobijają. Niech z każdą falą wbijają w Ciebie gwóźdź, który będzie zostawiał taką samą bliznę, jak on na Twoim sercu. Niech taśma klejąca puści, a Twoje serce się rozpadnie. Niech rozum się podda i przestanie walczyć. Przegrałaś tą walkę już dawno, złotko. Opuścił Cię. Jesteś dla niego nikim. Nie ma Cię. Zamkniesz się, jak co noc, w swoim pokoju i rozpłaczesz się, prawda? Pozwolisz, by po Twoich policzkach spływała Niagara łez. Pozwolisz umoczyć sobie bluzeczkę. Pozwolisz, by szczęście porwało kartkę z Twoim adresem, by nigdy więcej do Ciebie nie zagościło. A Twoje życie? Nie będziesz już chciała tego daru. Nie będziesz. Będziesz chciała, by prysło, jak bańka mydlana. Będziesz chciała, by zniknęło, jak każdy film z ekranów kinowych. Będziesz chciała końca,a on nadejdzie./
|
|
|
Każda droga w pewnym momencie się rozwidla. Wybieramy różne drogi, myśląc że kiedyś się spotkamy. Widzisz, jak ktoś coraz bardziej się oddala, to nic. Jesteśmy dla siebie stworzeni, w końcu się spotkamy.
|
|
|
Cholernie chciałabym, żebyś był. Tu, teraz, ze mną. Chciałabym, żebyś otoczył mnie swoimi ramionami i składał pocałunki na mojej szyi. Chciałabym, żebyś szeptał mi, jak bardzo mnie kochasz. Chciałabym, żebyś chodził ze mną za rączkę po całej Warszawie, a wszyscy patrzyli z niedowierzaniem, że istnieje jeszcze prawdziwa miłość. Chciałabym, żebyśmy wrzucali się nawzajem do fontanny i chlapali na wszystkie strony wodą. Chciałabym, żebyś nosił mnie na barana, gdy moje nogi odmówią posłuszeństwa. Chciałabym, żebyś każdego wieczoru szeptał mi "dobranoc", bo bez tego trudno mi zasnąć. Chciałabym, żebyś to Ty kiedyś wniósł mnie ubraną w białą suknię na salę weselną. Chciałabym, żebyś to Ty kiedyś trzymał rękę na moi brzuchu i uśmiechał się, bo Nasze dziecko dało o sobie znak. Chciałabym, żebyś był moim mężem, przyjacielem i całym światem. Chciałabym się z Tobą zestarzeć. Chciałabym umrzeć dzień po Tobie. Chciałabym po drugiej stronie nadal dzielić szczęście z Tobą. Chciałabym
|
|
|
Przepraszam, że znowu płaczę. Nie obwiniaj się. Ja po prostu zbyt długo byłam silna. Tłumiłam w sobie wszelkie emocje i udawałam, że nic mnie nie może ruszyć. Myślałam, że tak będzie lepiej, lecz nie było. Wiesz, jak to jest udawać skałę, gdy kolejny Twój związek kończy się niepowodzeniem? Wiesz, jak to jest nie stworzyć ani jednej łzy, gdy chłopak w twarz wykrzykuje Ci Twoje wady, po czym wymienia Cię na lepszy model? Wiesz, jak to jest udawać, że się nie słyszy, gdy rodzice znowu nie są dumni z Twoich decyzji? Wiesz, jak to jest kochać kogoś nad życie? Ja wiem. Mogę Ci wszystko szczegółowo objaśnić, ale jaki to ma sens? Nie przejmiesz tego, co we mnie siedzi. Czasem po prostu lubię popłakać. Czasem po prostu lubię zmoczyć swój policzek i podkoszulek łzami. Czasem po prostu lubię wylać z siebie wszystko. Czasem po prostu lubię udać małą dziewczynkę, której właśnie pękł balonik. Po prostu taka jestem. Do ideału mi wciąż daleko. Najważniejsze by mieć Ciebie blisko. Kocham Cię
|
|
|
tak bardzo mnie zmienił, na lepsze chyba..
|
|
|
ejj to naprawdę trudne! gdy mówię 'mam miesiąc bez czekolady', ludzie powinni reagować, tak jakbym mówiła 'rzucam palenie ziom'
|
|
|
zaleciało filmem diabeł ubiera się u prady, gdy na jego podejrzliwe pytanie 'dla kogo tak sexy ubierasz się do pracy?', odpowiadam 'dla szefowej, nie chcę, żeby mnie zwolniła'
|
|
|
ej, bycie dorosłą jest takie męczące
|
|
|
zabij mnie, ale nie odrywaj moich oczu od jego ciała
|
|
|
Zawsze pragnąłem by była dla mnie czymś w rodzaju uzależnienia, by zastąpiła mi alkohol i fajki, bym mógł do niej wracać i od niej odchodzić, ale nie dalej niż na odległość serca. Kołysałem się w rytm jej oddechu i upijałem się jej obecnością. Była niczym słońce, które wychodząc zza chmur, daje nadzieję na pogodę ducha. Uśmiechnięta zawsze, nie od święta, witała mnie jeszcze za nim wszedłem do mieszkania. Chciałem spijać z jej ust smak wypitej o poranku kawy, to śmieszne, ale już wtedy czułem, że daje mi noc. Goniliśmy razem szczęście, ale może zbyt prędko, bo potknęliśmy się o kamień, który zamiast roztrzaskać się na kawałki, do dziś niosę na plecach w postaci tęsknoty za nią./mr.lonely
|
|
|
Jest fajnie,czasami nawet błogo,szukam jej w butelce,a przecież siedzi obok./mr.lonely
|
|
|
|