 |
To prawda, że chcę więcej niż mam.
I jeśli to zdobędę a tak będzie chcę byś był tam.
|
|
 |
Dzień 22. Myślałam, że jestem Twoim niebem. Stało się tak, że to Ty jesteś moim piekłem. Bałam się tego. Wiem, że musimy przemilczeć kilka spraw. Wiem, że nigdy o tym nie porozmawiamy. Boję się tylko, że w tej ciszy się rozminiemy. Że gdy Ty zdasz sobie sprawę, że chcesz być tu, ze mną, że nie ma znaczenia co gadają Twoi znajomi, Ja będę już gdzieś, w innym miejscu i nie będę chciała nawet na Ciebie spojrzeć. Chciałabym o tym pogadać. Bo powoli nasze drogi się rozwidlają. Jeszcze mamy chwilę żeby się zatrzymać. Nie czekaj zbyt długo żeby chwycić hamulec. Wtedy ja też stanę...
|
|
 |
Niepotrzebnie się o mnie martwisz, znasz mnie, każdą drogę przejdę.
|
|
 |
Dzień 21. "Jego strata!" - Na początku odebrało mi powietrze. Nigdy tak o tym nie myślałam. Myślałam dotychczas, że to ja straciłam Jego, że straciłam to fajne życie... Dopóki ktoś nie uświadomił mi "Jego strata" i może on jeszcze nie wie, że stracił kogoś kto czekałby na niego, kogoś kto widział w nim dobrego człowieka i takiego człowieka, który wie że nawet jeśli popełnia błędy to jest tym właściwym. To on zniszczył miejsce, do którego zawsze mógł wrócić. Że na własne życzenie nie ma dokąd iść, że nie jest "niebieskim ptakiem", a raczej "bezpańskim kundlem" tułającym się w deszczu od drzwi do drzwi. To on stracił. Jego strata... Bo ja dalej jestem tu gdzie byłam, bezpieczna, budująca ciepły kąt. Jego strata...
|
|
 |
Przynajmniej na zewnątrz sprawiam wrażenie pozbieranej.
|
|
 |
Jestem cholernie o Ciebie zazdrosna, a najgorsze jest udawanie, że w ogóle nie reaguję na Twoją osobę. Ciężko mi okazywać obojętność.
|
|
 |
Masz w sobie coś, co sprawia, że nie czujesz się godna pokochania.
|
|
 |
Chciałam krzyczeć, ale stać mnie było tylko na odprowadzające spojrzenie.
|
|
 |
Ile razy czułaś, że do dna masz centymetr?
|
|
 |
Z każdym dniem uświadamiam sobie, jak wiele w naszym życiu zależy od błahych przypadków. Od jednej decyzji - czasem niepopartej absolutnie niczym. Od tego absurdalnego poczucia, że powinniśmy coś zrobić.
|
|
 |
Dzień 20.
"Dzień dobry". Obiecuję, że dzisiaj wstanę. Wezmę psa na spacer. Zjem coś. Przeżyję normalny dzień. Nie będę myślała o wypadku, o W. Wcale nie będę myślała. Zajmę się czymś. Wezmę leki. Będzie lepiej...
|
|
 |
Dzień 19.
Rozpłakałam się dzisiaj. Przy śniadaniu. Bez powodu. Siedziała na przeciw mnie i spytała o W. Nie widziałam Go. Odpowiedziałam. Przecież nie musiałam Go widzieć żeby tak nienawidzić swojego życia jak nienawidzę Go dzisiaj. Myślałam, że to wszystko mnie nie zniszczy, a zniszczyło. Nawet nie wiem kiedy dokładnie. Nie mogę umrzeć, bo już umarłam. Przegapiłam moment i nie mam daty do wpisania w akt zgonu. A później przez chwilę zajęłam czymś pustkę. Wróciłam do psychologii do sesji do egzaminów i przez chwilę... byłam nieszczęśliwa jakby mniej.
|
|
|
|