 |
|
Zaprosił mnie do siebie na domówkę, oczywiście poszłam, przecież mieliśmy zostać przyjaciółmi. W głębi duszy jednak miałam nadzieję i czułam, że coś się wydarzy. Ubrałam się, umalowałam-chciałam być po prostu najpiękniejsza tego wieczoru. Gdy już dotarłam na miejsce, widziałam że moja sympatia, a jednocześnie "przyjaciel"stoi z grupką nieznanych mi osób. Poszłam tam, przywitałam się ze wszystkimi, a nagle on mówi wszystkim :- Przedstawiam wam przyszłą matkę mojego dziecka - po tych słowach mnie pocałował, a mi się pojawiły łzy w oczach. Czułam się nieziemsko, jakby to był sen, ale nie był.
|
|
 |
|
Była niedziela , dokładnie 22:30. Szykowała się na spotkanie ze swoim chłopakiem, mieli razem iść do klubu. Zadzwonił: - Kochanie, przepraszam, źle się czuję, nie mogę iść z Tobą do tego klubu-powiedział ochrypłym głosem. -Oj no szkoda, pójdziemy kiedy indziej, zdrowiej kochanie - powiedziałam słodko do słuchawki telefonu. Jednak postanowiłam iść sama. Gdy już weszłam, dokładnie rozejrzałam się. Kiedy miałam podejść do baru,zauważyłam tam mojego chłopaka z jakąś cizią, obściskiwali się. W oczach pojawiły mi się łzy. Podeszłam do nich: - Już Ci lepiej? a może ta szmata, z którą się obściskujesz to twój osobisty lekarz?! - wykrzyczałam mu to wszystko w twarz, napięcie odwróciłam się i odeszłam. Słyszałam jak mnie wołał, ale nie odwracałam się. Nigdy nie wybaczę mu tej zdrady..
|
|
 |
|
Stało się, zdradziła go, postanowiła mu o tym powiedzieć, bo dręczyły ją wyrzuty sumienia, jednak bała się, cholernie się bała, wiedziała, że jest agresywny, ale musiała to zrobić, więc umówiła się z nim na wieczór. Długo zastanawiała się co mu powiedzieć, kiedy już wymyśliła, przyszykowała się i poszła do niego. Przywitał się z nim jak zawsze, usiedli na kanapie i ona złapała go za ręce. - Słuchaj, kochanie bo wiesz.. Strasznie Cię kocham i dalej chcę z Tobą być, ale Cię zdradziłam - głos jej zadrżał. On wstał i chodził po całym pokoju w milczeniu. - No powiedz coś... -zaczęła płakać. - Naprawdę chcesz, żebym coś powiedział? Szmata z Ciebie, dziwka! Puszczasz się na prawo i lewo! Pewnie to nie pierwszy raz co? - podszedł do niej i uderzył ją. - Masz za swoje dziwko. Zaczęła płakać, wzięła swoją torebkę i uciekła... Miał rację, poczuła się jak szmata.
|
|
 |
|
- Co się z tobą stało dziecko, gdzie się podziała ta dziewczyna, która była kiedyś?! - krzyczała na mnie matka . - Co się stało, że aż tak opuściłaś się w nauce, co się stało, że pijesz i palisz ?! - drążyła dalej. Ja na nią tylko patrzałam i nie mówiłam nic. - No powiedz coś! - krzyknęła nagle. - Chcesz wiedzieć co się ze mną stało? Zmieniłam się dla niego.. wiedziałam, że on takie dziewczyny lubi, ale zerwał ze mną, a ja jeszcze gorzej popadłam w nałóg, mamo, ja go dalej kocham! - zaczęłam płakać jej w ramię . - Oj córeczko, nie warto , nie warto się zmieniać dla chłopaka. Zapamiętaj to sobie, albo zaakceptuje cię taką jaka jesteś, albo niech spada - powiedziała mi, a ja się cichutko zaśmiałam, bo wiedziałam , że miała rację.
|
|
 |
|
Był wieczór, jak zwykle siedziałam owinięta kocem i piłam swoje ulubione kakao, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, a tym bardziej domyślałam się kto dzwonił, nie miałam ochoty otworzyć, jednak serce podpowiedziało inaczej. Więc postanowiłam ogarnąć włosy i otworzyłam drzwi. Moje zdziwienie, moja mina-musiało być zabawnie, jednak on się nie śmiał. Klęczał przed drzwiami z bukietem, dużym bukietem róż i rapował mi moją ulubioną piosenkę Pezeta - "Spadam". - Kochanie, nie wygłupiaj się-śmiałam się. - Nie wygłupiam się, chcę żebyś wiedziała ile dla mnie znaczysz-powiedział całkiem poważnie. - Wybaczysz mi? -drążył dalej. - No wybaczę głuptasie!- uśmiechnęłam się do niego. Wstał, wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Tak, tylko on wiedział jak mnie podejść. Tak, kocham go i jestem wstanie wybaczyć mu wszystko..
|
|
 |
|
Przyszedł do mnie tego wieczoru, siadł na kanapie i niemo patrzył w okno, po którym spływają duże krople deszczu. Patrzyłam się na niego, obserwowałam go. - Kochanie, co się stało? - spojrzałam na niego, widziałam, że nie może powstrzymać łez. - Moja matka, ona ma ... raka - nie mógł wydusić z siebie ani słowa. - Lekarze nie dają jej szans na przeżycie, gdyby wiedziała o tym wcześniej może jeszcze by można było ją uratować, ale w takiej sytuacji... - drążył dalej . Złapałam go za ręce, popatrzyłam mu w oczy - Kochanie, jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze będzie okej, lekarze mogą też się mylić .. Spojrzał na mnie. - Na prawdę tak myślisz? -Tak, tak myślę. - Kochanie, cieszę się, że Cię mam, zawsze umiesz mi pomóc - powiedział i czule mnie pocałował...
|
|
 |
|
Przyjechał po mnie, mieliśmy jechać do jego rodziców, jednak wszedł do mojego domu trzaskając drzwiami. - Co to do cholery ma być?! mieliśmy być ze sobą szczerzy ! - krzyknął do mnie, nie wiedziałam o co mu chodzi. - No i jesteśmy, czy kiedykolwiek Cię okłamałam? - spojrzałam na niego. - Wyobraź sobie, że tak. Czemu mnie zdradzasz?! Już ci się znudziłem?! - mówił głośnym, poważnym tonem. - Co?! Nie zdradziłam Cię! - spojrzałam na niego, wybuchłam. - Twoja ukochana przyjaciółka mi to powiedziała ... - Ukochana przyjaciółka? skarbie, przecież wiesz, że już nie utrzymuję z nią żadnych kontaktów, bo dobierała się do Ciebie. - podeszłam do niego bliżej. - Ufasz mi? - spojrzałam na niego. - Ufam, ale.. kurcze, skarbie. Poniosło mnie, przecież wiesz, że Cię kocham i jestem o Ciebie cholernie zazdrosny. - Wiem kochanie, ale ja lubię twoją zazdrość . Wtuliłam się w niego, nigdzie nie pojechaliśmy, woleliśmy zostać sami, nacieszyć się sobą.
|
|
 |
|
Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy na jeden z imprez zagrać w butelkę, miało być zabawnie. Jednak do naszej ekipy należał on-mój były, którego dalej kocham. Pomimo wszystko postanowiłam zaryzykować. Padło na jedną osobę, później na drugą, potem padło na niego. - Pocałuj swoją sympatię!-wykrzyczała koleżanka.On bez chwili wahania wstał, popatrzył się na mnie i podszedł do mojej przyjaciółki, czule ją pocałował. Załamałam się, mój cały świat legł w gruzach. Pojawiły mi się w oczach łzy, przecież go tak bardzo kocham... - Muszę już spadać, cześć! -wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam szybko. Siadłam na najbliższej ławce i płakałam, głośno płakałam.
|
|
 |
|
Kochałam go za to , za co inni go nienawidzili . Byłam w stanie zaakceptować każdą jego wadę . Lubiłam gdy opowiadał mi o naszej, wspólnej przyszłości , czułam się wtedy taka ważna dla niego, miałam wrażenie, że mnie nigdy nie zostawi . Lubiłam jak całował lub przytulał z zaskoczenia . Lubiłam siedzenie z nim na ławce, gadanie o wszystkim i o niczym, nawet milczenie było ciekawe. Lubiłam pisać z nim godzinami - nadal mi tego brakuje . Lubiłam te jego długie pożegnania , miłe słówka, esy z samego rana i na dobranoc . Brakuje mi tego wszystkiego, pomimo, że czasem mieliśmy gorsze dni, pomimo, że czasem mnie okłamał lub zawiódł . Nikt nie jest idealny , ale On dla mnie był, pomimo wielu wad .
|
|
 |
|
Te dni, kiedy wracasz do domu nad ranem, jeszcze ze smakiem wódki na ustach, pomieszanym z zapachem miętowej gumy do żucia. Wchodzisz ostrożnie do domu z podkrążonymi oczami, chwiejąc się na nogach i tracąc już świadomość swoich czynów. Stoisz przed swoim ojcem, spoglądasz w jego zaszklone oczy po czym omijasz go i udajesz się do swojego pokoju. Zamykasz za sobą drzwi i przekręcasz kluczyk. Tak wygląda twój drugi dzień wakacji? Ferii? Twój początek weekendu? Nie, tak wygląda człowiek, który traci wszystko co miało dla niego jakąś wartość. Człowiek, który spieprzył kilka niezłych opcji, który stacza się na dno z niemocy sprostania realiom. Tak, poddałam się.
|
|
 |
|
wychodziłam ze szkoły przez szatnię. nagle stało się cicho, chociaż przedtem trwała walka na śnieżki. wyszłam ze strachem po schodach i rozglądnęłam się. usłyszałam tylko 'ja ją biorę' i już po chwili leżałam w zaspie. nawet nie zdążyłam rozkminić przez kogo się w niej znalazłam. chwilę potem, gdy przeklinałam pod nosem, podszedł do mnie. 'nic Ci nie jest?' - zapytał. 'a bo co? wgl który kurwa taki mądry?' - odpyskowałam. 'no ja' - powiedział cicho. nagle ogarnęło mnie wkurwienie i zaczęłam rzucać w niego śniegiem i wszystkim czym miałam pod ręką. w efekcie leżałam na śniegu, a on trzymając moje ręce powiedział 'przepraszam za wszystko'. puścił mnie i odszedł, a ja nie wiem co myśleć.
|
|
 |
|
usłyszałam dzwonek telefonu. 'halo' - odebrałam. 'za 10 minut pod szkołą, proszę' - usłyszałam i rozłączył się. przeczesałam włosy, wzięłam słuchawki, ubrałam się i wyszłam z domu. będąc już przy boisku zobaczyłam jak stoi tyłem. widać było, że jest zdenerwowany. 'jestem' - powiedziałam. 'no cześć' - nachylił się nade mną w celu pocałowania mnie, lecz instynktownie się odsunęłam. popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. 'co jest?' - spytał. 'nie mogę. przepraszam nie mogę. nie chcę psuć naszej przyjaźni głupią miłością, która kiedyś się skończy' - wypaliłam i spuściłam głowę w dół. 'popatrz na mnie' - poprosił, chwytając mnie za podbródek. do oczu napłynęły mi łzy. 'ja przepraszam, ale nie chcę Cię zranić' - wyszeptałam patrząc mu prosto w oczy. 'nie zranisz' - powiedział i się uśmiechnął. 'już zraniłam. przepraszam, ale nasza przyjaźń jest kurwa ważniejsza?' - zaczęłam płakać. 'nie płacz, poczekam' - wyszeptał, pocałował mnie w policzek i odszedł.
|
|
|
|