 |
mieli wyjechać tego dnia na weekend, jednak Ona rzuciła go chwile przed wyjazdem. kochała Go, ale zranił ją. oboje płakali nad kuflem piwa. Ona u siebie w domu, On w barze. minęła północ. zegar wybił dwanaście razy, a Ona ubrała sie i pobiegła do jego mieszkania. nie umiała bez niego żyć. zadzwoniła do drzwi jego domu. pukała w nie nerwowo. otworzyła naga kobieta owinięta w ręcznik. z pokoju obok drzwi wejściowych wyszła druga, w takim samym stroju. zapłakana 'Ona' wybiegła z bloku z jeszcze większym żalem. "jak on mógł. minęło zaledwie kilka godzin" pomyślała. w tym samym czasie w mieszkaniu jej byłego chłopaka obie nagie kobiety wróciły do łóżka gdzie czekał na nie przyjaciel właściciela mieszkania. pożyczył na tę noc klucze by sie zabawić. trójkąt znów zaczął szamotać łóżkiem, zapłakana Ona biegła przez park ledwo trzymając się na cienkich szpilkach, a On siedział w barze i zastanawiał się, dlaczego zamiast być teraz z Nią musi siedzieć tu i nawet do domu nie może wrócić. /katajiina
|
|
 |
a wczoraj dotarło do niej, że nie ma talentu. coś w niej pękło niczym bańka mydlana i zrozumiała, że wszystko do tej pory było tylko fikcją, jej bzdurnym wyobrażeniem o samej sobie. wydawało jej się, że potrafi ubrać w słowa emocje, że potrafi stworzyć coś - z niczego. wierzyła ślepo w to, że jej słowa płynące z wnętrza ktoś kiedyś doceni. a wczoraj, niczym za machnięciem czarodziejskiej różdżki, zrozumiała, że to wszystko straciło sens. /katajiina
|
|
 |
|
Moblo jest silniejsze niż dragi, gdy mnie tu nie ma, jestem na głodzie. [bez_schizy]
|
|
 |
1/2 pamiętam jak byliśmy na plaży. doskonale wiedziałeś jak panicznie boję się wody. do Twoich kumpli jednak to nie docierało. jeden z nich śmiejąc się wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku wody. oboje, TY i ja, śmialiśmy się będąc pewni, że żartuje. on jednak szedł pewnym krokiem, ze mną na rękach, i mówił, że zaraz nauczy mnie pływać. miał nogi po kolona w wodzie kiedy dotarło do mnie, że nie żartuje. zaczęłam krzyczeć i drzeć się na niego jednak on miał to gdzieś. kiedy poczułam wodę w okolicach pleców złapałam się najmocniej jak potrafiłam jego szyi a on zaczął prosić abym się puściła dobrowolnie już tu bo inaczej wypłynie ze mną głębiej. zaczęłam płakać, i przez łzy zobaczyłam jak biegniesz w naszą stronę. przejąłeś mnie od niego i wróciłeś ze mną na brzeg. owinąłeś mnie ręcznikiem i popatrzyłeś mi w oczy mówiąc, że przepraszasz po czym podszedłeś do niego i gdy tylko stanął nogami na piasku zamachnąłeś się i uderzyłeś go w twarz tak mocno, iż wpadł do wody. /katajiina
|
|
 |
2/2 potem podszedłeś do mnie i na pytanie "odbiło Ci?" odpowiedziałeś z uśmiechem "nie. a niby czemu?" udając, że nie wiesz o co mi chodzi. "uderzyłeś go! za co?" zapytałam. chociaż cieszył mnie fakt, iż oberwał. należało mu się. złapałeś moją twarz w dłonie , pocałowałeś w czoło i rzekłeś "kiedy zobaczyłem jego nogi unoszące się nad wogą zrozumiałem, że nie staniesz już stopami na dnie. dobrze wiedział, że boisz się wody. dobrze wiedział dlaczego. mogło Ci się coś stać. nie pozwole na to by ktokolwiek celowo narażał cię na niebezpieczeństwo i śmiał się przy tym. nigdy." wstałeś i poszedłeś po piwo. jakby nigdy nic przyniosłeś mi jedną czerwoną Warkę i położyłeś się nadal opalać. to jedne z tych chwil na wspomnienie których w oczach kręci się łza, a serce płacze, że nie mam już w przyjacielu brata. /katajiina
|
|
 |
czas wziąć się w garść i mieć coś z życia za życia.
|
|
 |
i tylko Twój uśmiech pcha mnie do przodu.
|
|
|
|