 |
|
Moim prawdziwym przyjacielem może być mój pies. Zawsze położy swój słodki łepek ma moich kolanach, wskoczy do łóżka w nocy i zacznie się przytulać, cieszy się na mój widok i piszczy, gdy muszę wyjść z domu. Ponadto wyczuwa każdą zmianę nastroju i potrafi rozbawić, albo po prostu sprawić, że poczuję się lepiej. Z człowiekiem może wiązać mnie zwykła, najzwyklejsza przyjaźń, co dla mnie jest wytrzymywaniem ze sobą przez pewien czas i nie skakaniem sobie do gardeł.
|
|
 |
|
Czas spojrzeć prawdzie w oczy- prawdziwej przyjaźni po prostu nie ma. Ktoś zawsze zawiedzie, ktoś zawsze będzie chciał podłożyć nam nogę, ktoś zawsze będzie zazdrosny, ktoś zawsze będzie kierował się interesem, ktoś zawsze będzie fałszywy, ktoś zawsze wyjawi komuś nasze sekrety. Dlatego ja nie bawię się w te fałszywe prawdziwe przyjaźnie... I naprawdę robi mi się niedobrze, gdy widzę coś takiego. A.V.
|
|
 |
|
Bardziej od łez ranią smutne uśmiechy. A.V.
|
|
 |
|
potem nie chcesz już, żeby to było takie jak opisywali w książkach. nie chcesz, żeby ktoś znał już te emocje, bo zapoznał się z lekturą. chcesz indywidualności i przeżywania tego w sposób, jakby takie uczucie jeszcze nie istniało. nie potrzebujesz uśmiechów ludzi na Twoje rumieńce na polikach, a jedynie Jego ramion i jelonków skaczących po wątrobie.
|
|
 |
|
jedynym lekiem jaki zaczęliśmy uznawać na grypę, ból brzucha czy miłość, była wódka.
|
|
 |
|
zakocham się na nowo, żeby zapomnieć. wypchnę Cię z serca innym.
|
|
 |
|
gdzieś z Pezetem w głośnikach wracają tamte obrazy. wers o wypełnianiu czasu - a mi przed oczami stają noce z upijaniem się do nieprzytomności, które było jedynym lekarstwem na rzeczywistość. papieros wypalany w niezakłóconym niczym milczeniu. 'mogłoby być dobrze...' i gorycz - dlaczego my nie mogliśmy odnaleźć na to sposobu?
|
|
 |
|
nie wiem nawet jak mam zareagować, jeśli chodzi o los tej dziewczyny. pogubiłam się, gdy sądząc, że pakuje się w konkretne bagno, uśmiechała się do mnie z triumfem w oczach, jakby podkreślając fakt, że znów go zdobyła - po stracie, która była podobno moją winą. chciała, żebym ja przeżywała katorgi, a mnie było stać wyłącznie na litość i ulgę, że jej ramiona, nie moje, oplata frajer, w tak zaawansowanym stadium tejże cechy.
|
|
 |
|
wyrosłam z dziecięcej naiwności i pochopności. zdarza mi się myśleć o konsekwencjach i patrząc w przyszłość, martwić o kontuzje czy choroby, które mogą zaprzepaścić to, co buduję. nie wierzę w ten kolorowy świat, który na moje oko, to tylko chore udawanie każdego tchnienia natury. na tym etapie jest tak, jakby ktoś odbarwił mój świat o kilka odcieni, paradoks tej całej, cudnej dorosłości tkwi tylko w tym, że wciąż wierzę w miłość.
|
|
 |
|
A gdyby ktoś strzelił do mnie, stanęłabyś za mną, przytuliła do moich pleców i pozwoliła, aby ta sama kulka połączyła nasze serca na zawsze? A.V.
|
|
 |
|
Twój sztuczny ból nie jest miłością. A.V.
|
|
 |
|
Zabiłbym się, ale boję się, że moje uczucia do niej są tak silne, że będę czuł je nawet po śmierci. A.V.
|
|
|
|