 |
|
problemy ,których żaden telefon nie rozwiąże.
|
|
 |
|
ni tu kochać ni tu kazać spierdalać.
|
|
 |
|
a jak się przewrócę, to się podniosę. a jak się nie podniosę to sobie poleżę.
|
|
 |
|
kiedyś będzie dobrze. kiedyś wszystko ułoży się tak, jak trzeba. ale, na razie pozostaje jeszcze długa droga do tego "kiedyś".
|
|
 |
|
lubię niedziele. lubię gdy cały dom pachnie świeżo zrobioną surówką i pieczoną karkówką na grillu. lubię kiedy siedzimy wszyscy - całą rodziną - na balkonie i gadamy o nawet największych pierdołach, ale gadamy. lubię to uczucie radości, szczęścia i rodzinnego ciepła. lubię, gdy choć raz w tygodniu jesteśmy normalną, zwykłą rodziną. bez pracy. bez szkoły. bez kredytów. bez problemów.. / maniia
|
|
 |
|
jestem tą samą osobą, choć dziś już inaczej myślę.
|
|
 |
|
pamiętam ten dzień doskonale. weszłam do Jego sali i sylwetke mial podłączona do duzej ilosci rurek i innych rzeczy od całej aparatury. słychać było tylko pikanie monitora przedstawiającego rytm Jego serca. trzy godziny spędzone przy Jego łóżku i trzymania za dłoń. Nawet wydawało mi się, że lekko zacieśnił palce. żegnając się z Nim obiecałam, że wrócę jutro. złożyłam mu pocałunek na czole i wyszłam. Godzina 17, dojechałam do domu gdzie w progu słyszałam tylko 'tak, rozumiem, dziękuje doktorze. do widzenia.' mama odkładając słuchawkę pokręciła tylko znacząco głową co oznaczało, że nie żyje, że mimo złożonej mu obietnicy nie spełnię jej, nie spełnię, bo Jego już nie było. Zostawił mnie, samą.. sprawił, że w środku wakacji musiałam stać na cmentarzu i patrzeć jak spuszczają Jego trumnę w dół i zasypują ją piachem. Mam nadzieję że w momencie gdy będę już miała własne dzieci to Ty będziesz zadowolony ze mnie i w Niebie będziesz mówił‘patrzcie, to moja wnuczka, dzięki mnie jest dobra'/maniia
|
|
 |
|
papieros zgasł, kawa wystygła, słońce zaszło, wódka się skończyła a miłości zabrakło.
|
|
 |
|
warto nie pamiętać, od tak spalić zdjęcia, w innych objęciach poszukać szczęścia.
|
|
|
|