 |
|
nikt inny nie potrafi, tak uroczo mrużyć oczu, przed słońcem jak On.
|
|
 |
|
znowu, spóźniłam się na autobus, jadąc do krainy szczęścia, miłości i reszty abstrakcji.
|
|
 |
|
wybacz, że cieszę się jak nienormalna, gdy poprosisz mnie, chociażby o pożyczenie długopisu. nie jestem w stanie kontrolować, moich wybuchów euforii.
|
|
 |
|
wszystkie moje łzy szczęścia, chowam do plastikowego pudełka. w chwilach, niestabilności psychicznej otwieram je i delektuję się każdą, najnamiętniej jak tylko potrafię.
|
|
 |
|
wyrwałam mu parasolkę z ręki. biegnąc przed siebie, kazałam mu się gonić, w strugach deszczu, przez całą noc.
|
|
 |
|
dzwoniłam do niego w środku nocy. nie odzywałam się. nasłuchiwałam jego oddechu.
|
|
|
|