 |
|
obiecał, że przeprowadzi mnie przez ten cały burdel, potocznie zwany życiem. przysięgał, że przejdziemy przez to wszystko razem. zarzekał się, że będzie ze mną już do końca. nazajutrz, nie było po nim śladu.
|
|
 |
|
zapach szczęścia, zamienił się na zapach nikotynowego dymu w powietrzu.
|
|
 |
|
w takim razie jestem niepoprawną romantyczką. ale mimo wszystko, potrafię kochać.
|
|
 |
|
te wszystkie stany euforii, niekontrolowane skoki z radości, tańczenie ze szczęścia na środku ulicy. to nie było warte, dzisiejszego cierpienia.
|
|
 |
|
miałam ochotę, wycałować Cię całego. od góry, do dołu. na oczach wszystkich. zdobyłam się, tylko na ciche 'spierdalaj', żeby nie wyjść na desperatkę.
|
|
 |
|
robię wysokiego, niesfornego koka, na głowie. biorę kubek gorącego kakao do ręki, wskakuję w pidżamę i chowam się pod kołdrę. tak spędzam wieczory, odkąd mnie zostawiłeś.
|
|
 |
|
miłość jest nieuleczalna. i właśnie tu jest pies pogrzebany. nie chcę być, śmiertelnie chora.
|
|
|
|