 |
|
krecenie się z boku na bok nie pomoże. tu jest potrzebne twoje '' Dobranooc ''
|
|
 |
|
bądź przy mnie, gdy życie zaskoczy mnie nieszczęściem.
|
|
 |
|
nie musi być romantycznie, musi być z tobą .
|
|
 |
|
Trzech rzeczy potrzebuję do życia: słońce, księżyc i Ty. Słońce za dnia, księżyc nocą, a Ciebie na zawsze.
|
|
 |
|
I wiesz co w nim uwielbiam? Tą świadomość, że może nie jestem najpiękniejszą dziewczyną na tym świecie, ale na żadną inną nie spojrzy tak jak na mnie
|
|
 |
|
Biorę Cię z całym pakietem Twoich małych zmartwień.
|
|
 |
|
Pierwsza widziałam jego łzy, pierwsza usłyszałam, że kocha.
|
|
 |
|
pragnę co noc zasypiać ze smakiem jego warg tak przypadkiem pozostawionym na mych, a rano otwierając powieki widzieć uśmiech, ten najsłodszy i za razem najpiękniejszy, dedykowany tylko mi.
|
|
 |
|
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
|
słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.
|
|
 |
|
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
 |
|
najgorsze, są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech, zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki, ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami, wyrzutami sumienia i świadomością, że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze, na ile miałaś szansę.
|
|
|
|