 |
- Dlaczego siedzisz długo w nocy przy tej świecy?" - spytał żonę mąż, budząc się w nocy.
- Widzisz, w świecy odkryłam to, czego brakuje naszej miłości:
czuwania, by nie zgasła, ogrzewania rąk i serc przy jednym płomieniu, długiego patrzenia sobie w oczy rozjaśnione tym płomykiem i ... modlitwy do Źródła Miłości, jak świeca modli się do żywych gwiazd.
- Ja tam wolę elektryczność, bo jest jaśniejsza i wygodniejsza - burknął mąż.
- Ale martwa - szepnęła żona.
|
|
 |
Jesteśmy winni wielu błędów i pomyłek, lecz naszą największą zbrodnią jest zaniedbywanie dzieci, brak troski o te fontanny życia. Wiele z naszych potrzeb może zaczekać. Dzieci nie mogą. Teraz formują się ich kości, tworzy się ich krew, rozwijają się ich zmysły. Nie możemy im odpowiedzieć „Jutro”. Ich imię brzmi „Dzisiaj”.
|
|
 |
Kiedy kończy się miłość, można spodziewać się wszystkiego poza odpowiedzią na pytanie dlaczego?
|
|
 |
I nawet najgłupsze rzeczy, kiedy jesteś zakochany, zapamiętujesz jak coś najpiękniejszego. Bo ich prostoty nie da się porównać z niczym innym.
|
|
 |
Nie ma nic gorszego niż człowiek, który się czegoś spodziewa...I którego nic nie spotyka.
|
|
 |
Musiała pogodzić się z tym, że jedyne co mógł jej podarować to sekundowa wymiana spojrzeń.
|
|
 |
Smutne, zapłakane oczy i sztuczny uśmiech. Pękniętym paznokciem pukam w lustro z pytaniem 'kim ty do cholery jesteś?'.
|
|
 |
Oh czasem miłość jest upojna,
schodzisz na dół, ręce ci drżą
kiedy zdajesz sobie sprawę, że nikt nie czeka
|
|
 |
Nigdy nie wymieniaj nadaremnie mojego imienia. Jeśli nie masz co powiedzieć, to nie otwieraj gęby. Kłapiesz głupim ryjem, jakbyś sam był, kurwa, święty!
|
|
 |
Nie pozwól, żeby otwarte rany przemieniły Cię w kogoś, kim nie jesteś. - Paulo Coelho
|
|
 |
Od prawie roku, budzę się i zasypiam z tą samą myślą. Czekam z całych sił, aż nadejdzie ten dzień, w którym dasz mi to czego najbardziej pragnę, to czego oby dwoje chcemy, lecz nie mamy odwagi, by kolejny raz spróbować.
|
|
|
|