 |
pragne stworzenia tej malej istotki bo to bedzie cos tylko naszego, cos co powstalo z nas, nas zjednoczylo...
|
|
 |
Dlaczego na Twoj zart, "zrobmy sobie dziecko" bez zastanowienia odpowiedzialam, ze za 2 tygodnie? sama siebie teraz nie rozumiem, przeciez chce isc na studia i ustabilizowac swoje zycie, a dopiero pozniej myslec o ciazy, lecz gdy dzialam pod wplywem chwili odrazu wyrazam checi na posiadanie dziecka...
|
|
 |
bez wyjasnien, bez slowa tlumaczenia... 2 tygodnie temu byla z innym, wczoraj z innym... Nikt nie umie tego pojac, ona chyba tez nie...
|
|
 |
i chyba nie zrozumiem ludzi, ktorzy robia dobra mine do zlej gry...
|
|
 |
jak mozna przyjechac z bylym mezem do siostrzenicy na imieniny jakby nigdy nic???
|
|
 |
mimo, iz minelo juz z 6 miesiecy, nadal nie koncza nam sie tematy i nie umiemy sie rozstac, mimo ze widujemy sie codziennie...
|
|
 |
problem, ktory byl ostatnio glownym powodem do rozstania sie zostal rozwiazany w jeden wieczor...
|
|
 |
na jakiej zasadzie polega nasz kompromis??? On przyjmuje moje nazwisko, ja jego i od momentu zawarcia malzenstwa obydwoje mamy dwoczlonowe nazwiska, oraz nasze dzieci, a ja zgadzam sie na slub cywilny..
|
|
 |
dlaczego jest w stanie zrobic dla mnie az tak wiele? milosc, miloscia, ale skala jego poswiecen wobec mojej osoby przechodzi sama siebie...
|
|
 |
slub cywilny?? kojarzy sie tylko z tym, ze nie mozna wziac slubu koscielnego, bo ktores z pary jest po rozwodzie, badz z tym, ze po cywilnym bierze sie koscielny.. kojarzy sie z zawarciem malzenstwa w urzedzie, szytywna atmosfera, chcialam tego uniknac.. lecz On przedstawil mi to w zupelnie innym swietle... mowiac, ze bede mogla sobie wybrac jakie tylko bede chciala miejsce na slub, w wymarzonym miejscu, w wysnionym, przestalam brnac w zaparte w zawarcie malzenstwa w kosciele, przeciez sama nie chce mowic przysiegi do ksiedza lecz do Niego, a ksiadz mial byc dodatkiem w pieknym kosciele...
|
|
 |
kompromis? do wczoraj to slowo bylo mi obce, przeciez zawsze bylo tak jak ja chcialam... nigdy nie szlam na ugode, uklad, kompromis... zawsze kazdy musial robic to co ja chcialam, do wczoraj gdy zrozumialam, ze nie jestem najwazniejsza... choc wcale nie musialam podejmowac takiej decyzji, podjelam ja dla Niego, dla faceta ktorego szczescie jest dla mnie wazniejsze niz moje...
|
|
 |
wiem, ze zgodzil by sie na slub koscielny, ale nie chce by robil cos przeciwko samemu sobie, rowniez bym nie chcialaby kazal mi robic cos wbrew sobie...
|
|
|
|