 |
|
twoje pocałunki były wręcz lekarstwem na zło. twoj dotyk koił wszelkie rany,tesknie..
|
|
 |
|
''''kiedy jest już na prawdę źle staje przed szafką z lekami i mam ochotę połknąć je wszystkie naraz..ale boje się to zrobić. siedze przed tymi pudełkami i patrząc na nie płacze,brakuje mi na to odwagi. jestem tchórzem.''
|
|
 |
|
I choćbym nie wiem jak bardzo chciała nie umiem o Tobie zapomnieć..
|
|
 |
|
I tak naprawdę nic mi nie jest obojętne..
|
|
 |
|
I tęsknie i płaczę i tak cholerny sprawia mi to ból. Wokół leżą zdjęcia, poszarzałe fotografie jedyne co mi zostało jako urzeczywistnienie wspomnień..
|
|
 |
|
Pokaż, że jesteś. Że się troszczysz, że Ci zależy.. Udowodnij, że jest jeszcze ktoś na kogo mogę liczyć..
|
|
 |
|
I stałam tam patrząc w to małe światełko oddalające się z każdą sekundą… Odwróciłam się za siebie znajdując tam tylko ciemność. Bojąc się wykonać krok w jakimkolwiek kierunku zamknęłam oczy cichutko prosząc o pomoc.
|
|
 |
|
I znów nie wyszło. I znów żyje, znów walczę, znów upadam, znów czuje ból..
|
|
 |
|
"Podziwiam Cię" mruknął podając mi kubek z gorącą czekoladą i siadając obok mnie. "Czemu?" zupełnie go nie rozumiałam. "Bo jesteś dobra.. Bo potrafisz być. Chcesz tego. I jesteś przy tym tak słodko naiwna.. Każdy Cię rani, niszczy, a Ty mimo wszystko jesteś.. Dajesz czas.. Nie mówisz "żegnaj" tylko czekasz aż ktoś znów będzie chciał Cię wykorzystać. I za każdym razem idziesz w to bez namysłu gotowa poświecić siebie dla czyjegoś dobra" wyjaśnił. "Mylisz się" mruknęłam opierając głowę o jego ramię "Jestem cholerną egoistką. Myślę tylko o sobie.. Dbam o Nich bo dzięki temu czuje się potrzebna. Trwam obok bo nie chce cierpieć kiedy Im coś nie wyjdzie. Jestem dla Nich bo boję się samotności. Wybaczam i daje niezliczoną ilość kolejnych szans bo.." szukałam odpowiedniego słowa próbując zebrać myśli pod jego uważnym spojrzeniem "Bo Ci zależy. Bo kochasz.." dokończył.
|
|
 |
|
Stałam na rozdrożu. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miałam poczucia winy. Ogarnęła mnie nicość.. Rozejrzałam się dookoła lecz pośród mroku nie byłam w stanie niczego dojrzeć. I nagle całe życie zaczęło przesuwać się przed moimi oczami. Jak film.. Klatka po klatce..Mój śmiech, światełko w oczach, pierwsze "kocham" wyszeptane mu do uch, milion literek wystukanych na klawiaturze, godziny, dni i noce spędzone na rozmowach. Żal, że nie umiałam pomóc, każda rysa na sercu oznaczająca stratę bliskiej osoby.. Jego raniące słowa, strach przed kolejnym ciosem, radość z małych rzeczy. Jego pogarda, Jej łzy. Zwątpienie, miłość, przyjaźń, spalone mosty. Kadr za kadrem.. Jak puzzle wpadające na miejsce niedokończonej układanki. Niepewność, strach. Prawo wyboru. I w końcu ból.. Ból tak wielki, że aż nieprawdopodobny. A potem krzyki, szarpanie, pisk maszyn. I życie.. Kolejna szansa...
|
|
 |
|
W końcu jest okej. Po prostu. Śmiało mogę powiedzieć, że jest dobrze. Nareszcie. Już nie budzę się z krzykiem w nocy. Nie spędzam całych dni w szpitalu. Potrafię normalnie funkcjonować, odzyskałam spokój i równowagę, a przede wszystkim odzyskałam rodzinę. Nic innego się nie liczy. Jest okej. Siedzimy sobie, pijemy colę, gramy w xboxa. Jest dobrze, mamy siebie. /shhhhh
|
|
|
|