 |
Do Mamy. Jego żony. Tam nas nie znajdzie. Będziemy szczęśliwi. A on niech sobie radzi. Skoro i tak jestem dla niego problemem. Nie widzę przeszkód. Może wtedy usłyszałbym od niego w końcu to, co chcę usłyszeć całe życie. Te parę słów. Może wtedy. Wtedy będę dla niego idealny. Perfekcyjny. Najlepszy. Codziennie będzie przy mnie. Będzie tęsknił. Płakał. Może wówczas mnie pokocha. Może. Bo i tego nie jestem pewien. Jak mam go kochać? Jak mam być dumny z takiego ojca? Jak mam się go nie bać? Jak mam z nim szczerze pogadać? Tak bardzo się starałem, żeby było dobrze, ale teraz zaczynam dostrzegać, że moje starania nie przyniosą nigdy efektu. Powinienem chyba przestać. W końcu i tak nikt tego nie docenia. Nie potrafię jednak. Zawsze pozostanę tym skurwielem, nieudacznikiem, pedałem, idiotą, alkoholikiem... Może tak właśnie jest? Czy nie? ( cz. 2)
|
|
 |
Jak mam go kochać? Jak mam przy nim trwać? Jak? Skoro jestem dla niego skurwielem, szczeniakiem, pedałem, alkoholikiem, idiotą, nieudacznikiem.... można by wymieniać w nieskończoność, a to i tak tylko najdelikatniejsze określenia. Wymachiwanie nożem, groźby, ciągnące się kłótnie. Nienawidzę przy nim stać. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nawet nie mamy o czym. Tylko dlaczego zawsze po paru dniach milczenia, ciągłych docinek, ja tak po prostu wybaczam? Bez żadnego przepraszam czy dziękuję z jego strony? Czy on naprawdę nie widzi tego, ile dla niego poświęcam? Może nie jestem idealny. Na pewno taki nie jestem. Tyle tylko, że każdy normalny człowiek rzuciłby to wszystko w cholerę, spakował się, wyjechał i zostawił za sobą. Tylko, że nie mogę tego zrobić ze względu na resztę. Nie mogę ich zostawić. Lepiej, gdy wyżywa się na mnie. Ja to jakoś zniosę. Znosiłem tyle lat. Wytrzymam kolejne. Mam nadzieję. Albo to zakończę. Odejdę. Gdzie już na pewno mnie nie znajdzie. ( cz. 1)
|
|
 |
chyba jest mi pisane tak po prostu bezwarunkowo cierpieć, wzdychać do Ciebie, aż moje serce pęknie z żalu, a tęsknota wypełni moje żyły tamując krew. ale tak chyba będzie dobrze. tak będzie dobrze dla Ciebie.
|
|
 |
obejrzałem na nowo film, który Ci poleciłem, który tak bardzo Ci się podobał. i wiesz co? to trochę nasza historia. tyle, że w naszym wypadku nie było happy endu. jednak wciąż czekam. niczym główny bohater tego filmu. na Ciebie. na szczęśliwe zakończenie. na pocałunek.
|
|
 |
Od zawsze taka byłam, nie umiałam kłaść uszu po sobie. Na wszystko miałam odpowiedź, we wszystkim swoje zdanie, raczej rzadko zgodne z przyjętymi normami. Ateistka, brak wiary, przełożyłam na siłę charakteru. Dla samej siebie stałam się obiektem wiary. W większości znienawidzona, pewnie i słusznie. Rozpieszczona gówniara, która robi co chce, niczego sie nie boi i ma za sobą mur ludzi budzacych respekt. Gdy coś mi nie grało , mówiłam że mi nie gra. Jak miałam kogoś za idiote, informowałam go o tym. Nie udawalam że pada deszcz, jak ktoś pluł mi w pysk. Nie chciałam szacunku, szacunek psu na bude się nada, chciałam popularności, chciałam żeby się bali, reszte pies trącał. I po dziś dzień, choć panować bardziej nad sobą potrafię, wciaz jestem tą podła chamska laską, która zawsze bierze górę nad wszystkim. /bm
|
|
 |
Runiesz, kiedyś krzesło sie pod tobą połamie albo grunt pod nogami zaczniesz tracić. Poczujesz lęk, niepewność i będziesz bać się następnych dni. Zaczniesz odwracać się za siebie na ulicy i dopatrywać się niewiadomo czego. Dotrze wtedy do Ciebie, że masz do czynienia z kimś z komu lepiej w droge nie wchodzić. Zadarłaś z potworem. Wydrapie Ci oczu i wypruje flaki. Z chęcią ale niestety, to tylko marzenia. Co nie zmienia tego, że od teraz będę niszczyć ci życie, zdepcze cie jak karalucha. Wykończe psychicznie. Zapamiętasz mnie do końca swoich dni. Na myśl o mnie będziesz płakać. Ostrzegalam, teraz będę działać. Zadarłaś z niewłaściwym człowiekiem. Ze mną złotko pogrywac niebedziesz. Za mała jesteś, nie twoja liga, koleżanko. /bm
|
|
 |
Wielka miłość nie zaczyna się od razu, zaskakuje nas nagle, ale nie kochasz od pierwszego wejrzenia. Wielka miłość przychodzi w przyjaźni, w intymności umysłów, w wymianie myśli i wspólnych zwierzeniach. Przychodzi z znienacka i robi bum, ale przed tym wszystkim, zanim bedzie ta wielka miłość, jest najpierw spokój, przyjaźń i spojrzenie w swoje dusze. Potem jest erupcja miłości, pożądanie i sex. Magiczna jest bardziej cisza przed burzą, niż te cale błyskawice i pioruny. /bm
|
|
 |
Jestem świadkiem ewolucji. Swojej własnej, jako kobiety. Zostałam dziewczyną, teraz juz narzeczoną, dalej chcę byc jak najlepszą żoną i matką. Ale nie o nazewnictwo tu chodzi. Chodzi o fakt, że chcę być najlepszą wersją samej siebie dla człowieka, ktorego kocham i dla owoców tej miłości. /bm
|
|
 |
Czytam dziś swoje wpisy,w sumie z przed kilku miesięcy. Twierdziłam w nich zawzięcie, że nie pokocham nikogo prócz jego, że już miałam miłość i szluz, wiecej nie będzie, że już jej we mnie nie ma. Dziś? Dziś patrzę na to z dyatansem, przez pryzmat wydarzeń i doświadczeń. Czytam i się uśmiecham sama do siebie. Wtedy przepełniona skrajnymi emocjami i stanami, myślałam, że tak będzie, dziś jestem spokojna, zakochana w cudownym człowieku, Zaręczona, pewna. Uśmiecham sie i myślę, że tamta miłość była ważna, ale w życiu zdarzają się raz za razem cuda. Moim cudem jest dzis człowiek, z którym dziś mieszkam, dzielę życie, miłość, budze się rano i wiem, że to to. Że ten człowiek, ten rytm serca, to 36,6, te ramiona są moim miejscem na ziemi. Dziś jestem szczęśliwa, że przeżyłam czas po tamtej miłości, że dotrwałam do dziś dnia i mogę przeżywać teraz miłość z odpowiednim człowiekiem, z tym jedynym, że mogę być narzeczoną, a niedługo matką i żoną. /bm
|
|
 |
od urodzenia byłeś taki szczęśliwy. wiecznie wymalowany uśmiech na Twojej twarzy rozbawiał wszystkich wokoło za każdym razem, gdy ktoś miał gorszy dzień. czy wujek, czy babcia, czy brat - wszyscy ulegali tej beztrosce. aż nagle coś się zmieniło. obudziłeś się. wstałeś. zszedłeś na śniadanie ze skwaszoną miną. ale nie taką jednodniową, bez powodu, lub bo powód był błahy. coś pękło wtedy. obudziłeś się z sekretem. trzymanym już na zawsze w sercu i głowie. i tak trwasz. i trawi Cię on od środka. i wtedy stałeś się kimś innym. i wtedy zaczęło przytłaczać Cię życie. ludzie dookoła przestali Cię rozumieć. a Ty z każdym dniem zacząłeś się coraz mniej uśmiechać. obyś wytrzymał. obyś odnalazł na nowo swoje szczęście. obyś zawrócił z tej ścieżki.
|
|
 |
napisz do cholery. zadzwoń. proszę. spotkajmy się i zapomnijmy. tylko tyle potrzebuję. czy aż tyle?
|
|
|
|