|
słowa nie są puste,
serca czują ich wartość,
wszystko ma sens,
kiedy z wiarą,
ujmujesz moje dłonie,
miłością koisz kruchość dni.
|
|
|
przysiądę cicho,
na skraju twojej tęsknoty,
osuszę wilgotnienie pod powieką,
wargami splotę niecierpliwość..
|
|
|
pod powieką samotności.
rozproszone pragnienia,
błądzą jesiennymi drogami,
snują się mgłą,
po rozległych wrzosowiskach,
cicho jak spadające liście,
ścieżki dumania,
pruszą łzy na litery,
już czasem pożółkłych listów,
z kart życia wycięte słowa,
mokną listopadowym dniem.
|
|
|
rozdarta jak szary świt,
czekam aż znów,
podarujesz ciepło dłoni,
zapachem szeptania,
otulisz mój świat.
|
|
|
Księżyca szept,
Rozszerza źrenice,
Potworów ukrytych,
W nas samych.
|
|
|
błąkam się
po pustym
mieszkaniu.
w poszukiwaniu Ciebie.
w
ubraniach
zapachach
ulubionych książkach.
tam gdzie najczęściej
dłonią sięgasz,
we mnie.
|
|
|
Samotność ma smak kawy i papierosa w pustym mieszkaniu,
Pachnie zwietrzałym zapachem drugiej osoby w pustym łóżku,
Słychać ją echem odbijającym się od ścian tykającego zegara,
Czujesz jej oddech na karku gdy płaczesz i jedynym towarzystwem,
Jesteś Ty, pozostawiony sam sobie.
|
|
|
Widzisz tę postać błąkającą się po ulicy,
W ciemnych kamienicach, pełnych ciszy?
Jest to Miłość zabłąkana,
Która krąży bo przedsionkach smutnych serc.
Biedni Ci którzy zatrzaskują jej przed nosem drzwi,
Zza oparów czarnej mgły nieszczęścia, widać jej oczy umarłe.
Porzucona, poszukuje otwartego serca aby móc tam zamieszkać.
|
|
|
patrzę
jak się uśmiechasz
nieobecnie.
już nie wzdrygasz się
gdy Cię dotykam.
oddycham głęboko
onieśmielona,
pięknem Twojej śmierci .
|
|
|
sny o śmierci,
przez nie
budzi mnie
własny krzyk.
o północy
rzeczywistość
ze snem się
zaciera.
|
|
|
Nagość kobiecych ust, obnaża języki mężczyzn, które w rozliczeniu wiją się w tańcu namiętności… By później zrobić krok ku rozkosznej ekstazie.
|
|
|
Przykułeś mnie do łóżka kajdankami pożądania. Zasłoniłeś oczy opaską namiętności. Ale dałeś klucz na wyciągnięcie dłoni, żebym mogła się uwolnić. Uwolnić swoje pragnienie bliskości i bezpieczeństwa... Dałeś wybór. Pozorny...
Odwieczny spór człowieka: serca, duszy i rozsądku. Nieważne co wybierzesz, ktoś i tak zostanie pokrzywdzony...
|
|
|
|