pod powieką samotności.
rozproszone pragnienia,
błądzą jesiennymi drogami,
snują się mgłą,
po rozległych wrzosowiskach,
cicho jak spadające liście,
ścieżki dumania,
pruszą łzy na litery,
już czasem pożółkłych listów,
z kart życia wycięte słowa,
mokną listopadowym dniem.
|