 |
była zdruzgotana tym, że tak bardzo go kochała. nie powiedziała tego nikomu. zamknęła się w sobie, z prawie nikim nie rozmawiała, co dzień po szkole wracała prosto do domu, gdy inni szli na różne imprezy lub domówki, zamykała się w pokoju i chowając głowę w poduszkę wybuchała histerycznym płaczem i leżała tak aż do wieczora.. a kolejne dnia w szkole? kiedy już myśli, że ten dzień będzie lepszy i nie spotka go na korytarzu, on nagle pojawia się zza rogu, trzymając za rękę swoją obecną dziewczynę i nachylając się w jej stronę z szyderczym uśmiechem, po cichu mówi "przegrałaś"
|
|
 |
A za każdym razem, gdy jest mi źle, jedyne co mogę zrobić to usiąść na parapecie na 4 piętrze i pomachać nogami do przechodniów. Palić mentolowego L&M'a - jednego po drugim i użalać się nad sobą, pluć sobie w brodę i mówić 'nigdy więcej'.
|
|
 |
zaczęłam nucić jakąś kretyńską piosenkę, tylko po to, aby nie usłyszał jak moje serce kołacze na Jego widok. wolę wyjść na desperatkę śpiewającą 'pszczółkę Maję' na środku ulicy, niż na zakochaną.
|
|
 |
A dziś mogę mieć jedynie pretensje do Twojej matki, która nie uczyła Cię od małego, że nie mówi się "kocham", kiedy się tego nie czuje, że nie łapię się za rękę, kiedy po chwili chcesz ją puścić, że nie łamie się serca, jeśli później nie można go skleić, że nie rujnuje się komuś życia tak po prostu...
|
|
 |
rozmawiała z nim na gadu-gadu. w pewnym momencie napisała, że idzie. a on...że ją kocha. szalała z radości, koleżanki cieszyły się razem z nią. następnego dnia w szkole podeszła do niego i powiedziała "Ja Ciebie też", a on...zaśmiał jej się w twarz. "Sorry mała, siostra robiła sobie żarty z moich znajomych".
|
|
 |
każde spojrzenie w jego stronę było dla niej kolejnym ciosem, kolejnym rozdrapywaniem ran. kochała go nad życie, bardziej niż samą siebie, on, pełen satysfakcji szedł do swojej dziewczyny całując ją namiętnie, doskonale wiedząc, że na niego patrzyła.
|
|
 |
piszę właśnie rozprawkę na polski i w co drugiej linijce zamiast jakiegoś wyrazu piszę twoje imię. pojebało mnie do reszty.
|
|
 |
Byłam na wagarach u koleżanki, powiedziała, że ktoś jeszcze przyjdzie, ale nie zwróciłam uwagi na to jak mówiła kto. Nagle otwiera komuś drzwi, stanęłam w przejściu miedzy kuchnią, a przedpokojem opierając się o ścianę. Widząc ciebie roześmianego od ucha do ucha z innym kolegą, podniosłam plecak zarzuciłam na ramię i powiedziałam ' sorry, ale to ja już wolę matmę. narka'
|
|
 |
Nie chcę, żebyś wracał i psuł to, co udało mi się osiągnąć, ale w głębi serca chciałabym żebyś do mnie przyszedł, nawet bez żadnych wyjaśnień i gdyby nigdy nic zapytał co u mnie słychać. Tak wiem, te dwie skrajności są chore, ale przecież nikt nie powiedział, że miłośc nie jest chorobą.
|
|
 |
Wiesz, czasami myślę, że ja już nie będę potrafiła się zakochać, on był całym moim życiem, a bawił się nim jak zabawką, którą kiedy się popsuję, można wyrzucić. Niestety, na chwilę obecną nie mogę powiedzieć, że nie chciałabym przeżyć tego wszystkiego jeszcze raz, żeby nawet na chwilę być szczęśliwą.
|
|
 |
Poranki zaczynam tuż po szóstej. Słońce witam w oknie porannym papierosem i kieliszkiem wiśniówki. Nie żebym tak przeżywała nasze rozstanie, czy coś.
|
|
 |
zostawiłeś mnie, tak po prostu. nie wiadomo dlaczego, z jakiego powodu. pamiętam wszystkie nasze wspólne chwile. każde twoje słowo. jakbym zrobiła zdjęcie i umieściła w albumie moich wspomnień. nie da się ich już wyjąć, nie da się zapomnieć. to jest zbyt trudne, zbyt męczące i zbyt bolesne. trzeba z tym żyć, przyzwyczaić się do ciągłego bólu i rozczarowania. ciągłego obwiniania się i płakania. myślenia i krzyku. żyjąc wspomnieniami i nadzieją na lepsze jutro. ale dlaczego ta nadzieja z każdym dniem staje się słabsza? i nie daje tyle sił co przedtem?
|
|
|
|