 |
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu // abstracion
|
|
 |
|
napiszę tysiąc słów, że mnie nie obchodzisz, a na koniec kursywą i najmniejszą czcionką napiszę jak dobrze umiem kłamać.
|
|
 |
|
w życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca.
|
|
 |
|
moje niejasności zamiast sie wyjaśnić, utrwaliły się.
|
|
 |
|
prognozy są bardzo trudne. szczególnie w odniesieniu do przyszłości.
|
|
 |
|
wieczność jest nudna.. szczególnie pod koniec.
|
|
 |
|
nadzieja zgasła we mnie tak szybko, jak się pojawiła.
|
|
 |
|
nie mam lekarstwa na strach. na optymizm rzadko mnie stać. nie ogarniam siebie sama.
|
|
 |
|
pełnia szczęścia jest nieludzka.
|
|
 |
|
piękne miasto spalonych marzeń. chcesz się tam wybrać ? zapraszam w podróż w głąb mojego serca.
|
|
 |
|
całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nieułożonych włosach i powtarzał że kocha, że kocha najbardziej na świecie..
|
|
 |
|
Była jesień, wiał ciepły wiatr, mimo tego było ciepło, założyła swój ulubiony t-shirt i poszła na spacer, chciała zwiedzić okolice których jeszcze nie widziała. Na polach za jego domem zobaczyła koc, a na nim leząca, całująca się parę. Podeszła bliżej, była szczęśliwa do póki nie dowiedziała się ze to on, wybranek jej serca, który powtarzał codziennie ze ja kocha, ze choćby nie wiem o nie zdradził by jej.
|
|
|
|