|
Ja to ja ale jak mi zranisz przyjaciółkę to sobie pogadamy inaczej.
|
|
|
Jesteś numerem jeden dla mnie,
a ty na poważnie tego nie bierzesz.
— Mam na imię Aleksander
|
|
|
Nie chcę od Ciebie wiele. Nie chcę, żebyś wciąż trzymał mnie w ramionach, nie przestawał całować moich ust, włosów i głowy. Nie potrzebuję żebyś z każdym krokiem wyznawał mi uczucia, byś zapominał jak oddychać patrząc na mnie, czuwał przy mnie kiedy zamknę oczy znużona snem. Chcę tylko móc powiedzieć Ci wszystko, wyszeptać do Twojego ucha te paranoje rodzące się w mojej głowie i wiedzieć, że choć znów myślę jak dziecko, jestem w Twoich oczach tą samą dziewczyną, którą byłam przed momentem. Chcę wiedzieć, że mimo wszystko będziesz szedł ze mną przez piekło, trzymając mnie za rękę. Żeby Twój uśmiech był lekarstwem na moje lęki i żebyś mimo wszystko mnie kochał, to tak za pamięci. / selektywnie
|
|
|
Zabierz mnie w lepsze miejsce. Gdzieś, gdzie będziemy tylko dla siebie, bez zbędnego otoczenia, które nie pozwala nam trwać przy sobie na co dzień. Daj mi coś, czego nie chcę od nikogo innego, daj mi poczucie Twojej obecności, która jest mi już tak cholernie niezbędna do życia, że nie chcę niczego więcej, prócz Ciebie przy sobie. Mocno wtul mnie w siebie i nie puszczaj już nigdy, bo przecież sam wiesz, że wieczność bez siebie nie miałaby znaczenia.
|
|
|
Na ziemi twardo stoję, lecz mówię w ciągłej ciszy. To ciągła męka sumień, opartej wciąż na fikcji.
|
|
|
Nic we mnie nie umarło, choć czuję się jak trup. Ludzki żywot marny, człowiek to soli słup.
|
|
|
Byłam u stóp prawdy, tuż o mały krok. Zniszczyłam swoją szansę, kolejny mija rok.
|
|
|
Stoję na starcie, choć mety byłam blisko. Wczoraj miałam szczęście, a dziś straciłam wszystko.
|
|
|
Jaka jest odpowiedź, gdy obraz jutra zamarł. Łzy, ból, upadek, a prawda taka sama.
|
|
|
Cz. 1 Czasem rozmawiam z życiem o tym, co trapi mnie bardziej, niż innego cokolwiek na świecie. Czasem rozpaczliwie błagam, by pomogło mi stanąć na nogi, po tym jak z największą, pierdoloną bezczelnością zniszczyła dosłownie cały mój malutki raj. Czasem przełykam kolejne gorzkie łzy do mojego wnętrza, by poczuć kolejny raz, że jestem nic nie wartym człowiekiem, że jestem istotą pozbawioną sensu istnienia we wszechświecie. Czasem słyszę głosy, które niespokojne pełzają po mojej głowie, a potem najsilniejszym możliwym dźwiękiem zamieniają mój rozum w pył, który za kilka marnych sekund rozproszy się po tym zrozpaczonym świecie. Czasem moja dusza umiera, bo odczuwa szarpiący nią ból, a za chwilę cierpienie zamieni się w katusze, bo stęskniona przeszłość postanowiła ponownie zapukać do mych drzwi. Czasem kolekcjonuję wspomnienia, próbując złapać nawet te, które są subtelną ulotnością pośród tych ubiegających prędko chwil delikatności, czułości, czy gniewu.
|
|
|
Cz. 2 Czasem życie wysłuchuje mnie do końca, lecz bywają momenty, w których zostaję kolejny raz boleśnie spoliczkowana. Czasem uparcie walczę, by dać życiu do zrozumienia, że jestem od niego silniejsza, ale dostaję ponownie bolesny cios, lecz tym razem, w serce. Czasem rozmawiam z życiem o uczuciach, które szarpią moje serce, ale tylko czasem..
|
|
|
Uczucie między ludźmi jest perfekcją i finezją. Istnieje, rozpływa się, jest wróżką, czarodziejką. Unosi, spada w dół, utrzymuje równowagę. Broni go przed niewiernością, wynagrodzi gorzko zdradę. Uderza w serce, co raz głośniej, próbuje w nim zamieszkać. Opanowuje je w całości, cichutko skrada nasze serca. Gości w nim na chwilę, a chwila staje się wiecznością. Wyryta w naszych sercach, staje się naszą miłością. Zawsze przeciwstawia się każdej słabostce, dwoje ludzi objawia się w pojedynczej jednostce. Nic nie zniszczy tej więzi, bo w końcu jest prawdziwa. Każdą najtrudniejszą walkę o tą miłość- wygrywa. Ona nie musi szukać już tej właściwej ścieżki, bo nigdy się nie kończy i trwa do grobowej deski.
|
|
|
|