 |
I czyja to wina ,pewnie zrzucisz ją na mnie ,chodź mój krzyż jest tak ciężki , że zaraz upadnę. Kiedyś mówiłaś ,że cokolwiek się stanie ,to nic w nas nie zgaśnie , przetrwamy to razem ! Dziś sam nocą , ulicami miasta idę , przyniosę koniec ,rozprowadzam go jak diler. Smutek na twarzach ludzi , z których szydzę .. Jesteś przy mnie ,chodź tego nie widzę .
|
|
 |
Miałem odezwać się wczoraj, zrobię to jutro,
Pewnie znów się spotkamy na schodach gdzieś przed szóstą,
I tylko szkoda westchniesz, trudno,
bo dziś twój syn nie jest sobą,
chociaż wczoraj jeszcze czuł coś,
i chyba radzę sobie nieźle, kilka płyt mam w dłoniach,
na nich znajdziesz co jest we mnie,
serce zimne, dłonie częściej się trzęsą,
wiesz przez co, ale nic się nie odezwiesz,
mama, trafie w hajs i kupie Ci kwiaty, kiedyś
spijemy toast za te śmieszne plany
i za to co jeszcze przed nami
ale dziś już nie dzwoń, dziś zapijam pamięć
ta..i tak dalej, już nie ma mnie jak dawniej i tak dalej,
mam drzwi otwarte i wiem, że dam radę,
przeproszę Ciebie obiecuje, jak tylko wpadnę.
|
|
 |
Weź tylko popatrz na te gwiazdy na niebie, tam nie wiedzą, co to złość, smutek, co to cierpienie.
|
|
 |
Kiedyś o mnie zapomnisz, tak jak zapomina się jak smakowała wczorajsza kawa albo tak jak zapomina się o zeszłorocznym śniegu. Zapomnisz jaki ból był wmieszany z pierwiastkami szczęścia i jak przyśpieszał oddech.Zapomnisz pojedyncze słowa, gesty, myśli. Wszystko uleci z Ciebie, jak życie z człowieka przejechanego przez ciężarówkę. I okaże się, że scenarzysta który to wszystko poskładał w swojej malutkiej główce, nie zrobił kariery, nie zarobił milionów, a zamarzł w parku z butelką taniego wina w ręku. Ty kiedyś zapomnisz jak smakowało moje imię,oddasz serce w depozyt komuś innemu, komuś lepszemu. Szczęście wypełni Cię po brzegi, od paznokci u stóp, do końcówek rzęs. Życzę Ci tego,wiesz. I będziesz żyć w spokoju, łykać złudzenia w pigułkach każdego pojedynczego ranka, ale nic nie będzie takie samo jak nasza samotność we dwójkę, JAK NASZE BYCIE RAZEM OSOBNO.
|
|
 |
jak Ci się układa? mam nadzieję, że jest git i że w przeciwieństwie do mnie kurwa jakoś w nocy śpisz.
|
|
 |
czasami trzeba oddzielić na co ma się wyjebane, a co trzeba ratować.
|
|
 |
Co to szczęście ? Powiedź mi gdzie mam go szukać ? Chyba zaglądłem już wszędzie , gdzie jeszcze mam zapukać ...
|
|
 |
Chciałbym cofnąć czas ,o więcej czasu błaganie ...
|
|
 |
4. Delikatnie rozpiął biustonosz, kładąc na ziemi
A drugą miał w punkcie najbardziej erogennym
I był dobry, w sumie oboje byli doświadczeni
Ona czuła podniecenie gdy ją całował po szyi
Ale chyba chciała więcej, a on przecież był inny
Czuła taki dobry smak, to jak nigdy za życia
Może to przez ten nastrój, przecież to romantyczka
Oddała mu siebie całą, potem zasnęli nago
Noc była taka ciepła, gwiazdy szeptały 'dobranoc'
Gdy obudziła się rano, była sama, wstając
Obok niej leżało 4 złote w drobnych
I kartka z napisem 'żeby nie było, że za darmo'
Zczaj to!
|
|
 |
3. Zaproponował spacer
Mieli iść nie daleko, ale płynęli w rozmowie
Tak, że szli równo z rzeką i zanim się spostrzegli
Byli gdzieś, gdzie nie wiedzą, a żeby nie iść dalej
Usiedli na zimny beton
Ludzie tam nie chodzili, choć widok był piękny
Po drugiej stronie światła odbijały się od rzeki
Ona dalej opowiada, wyschły już jej powieki
Jest taka otwarta, myśli, on też jest szczery
Nagle dostała impuls, ujrzała wzrok jego
Nastała cisza, z ich słów zostało tylko echo
Powoli się zbliżał, jego serce biło lekko
Ale jej biło jakby zaraz miało złamać żebro
Pocałowali się, a potem zapłonął w nich ogień
Podniecenie zjadło lęk, czuła się wtedy już dobrze
Miała podświadomą chęć, wtedy były jej dni płodne
I dała jakby klucz, pozwalając rozpiąć spodnie
On miał rękę pod bluzką, bo ocierał jej plecy
|
|
|
|