 |
|
Kiedyś zrobię to wszystko tak jak należy, skończę szkołę bez oszukiwania, będę rozmawiać z rodzicami bez krzyków, będę wiedzieć kiedy przystopować i wrócić z melanżu do domu, będę sprzątać naprawdę zamiast upychać rzeczy z podłogi do szafy lub pod łóżko, będę się zachowywać jak należy, stworzę związek który nie będzie opierał się na kłamstwie, nie będę zdradzała i już nigdy nie skłamię, że kocham, tak, kiedyś tak będzie, ale nic z tych rzeczy dopóki On nie wróci.
|
|
 |
|
Boję się tylko tego, że
mogę cię stracić.
|
|
 |
|
Romantyk to nie ktoś, kto zabierze Cię do ekskluzywnej restauracji, lecz ktoś kto zabierze Cię w zwykłe miejsce i pokaże Ci jego niezwykłość.
|
|
 |
|
radość jest wartością życia.
|
|
 |
|
jak znowu pomyślę o związku, zróbcie mi coś. cokolwiek, może boleć. nie pozwólcie, żebym znów oplotła swoją duszą czyjeś serce, a niedługo po tym, kolejny raz wspominając przeszłość, zwyczajnie je pogniotła, zrzuciła w bezdenną przepaść.
|
|
 |
|
- Ja nie umiem tego rozwiązać. - Jak to nie,taki prosty przykład, dziecko jak Ty chcesz zdać maturę ?! -Jak to jak? Zajebiście. / < 3
|
|
 |
|
być może zbyt rzadko każde z nas zdaje sobie sprawę z tego co posiada, nie zwracając uwagi na to, że prawdziwe szczęście mamy jakby na wyciągnięcie dłoni, trwając gdzieś obok tak niezauważalnie cierpimy. wciąż żyjąc przeszłością, stąpamy po niepewnym gruncie by dotrwać jutra, własne życie stawiając pod niewielkim znakiem zapytania, ten brak zaufania światu i świadomość, że już jutro może nas tu nie być, dzień w dzień przybija coraz silniej. / endoftime.
|
|
 |
|
z krótkim "jezu, chodź" wyciągał mnie w środku zimy na dwór, w samym sweterku i skarpetkach. w pośpiechu tłumaczył, że musi mi pokazać coś niebywale ważnego, po czym brał mnie na ręce i zarówno osłaniał, jak i ogrzewał, swoimi ramionami. na zaśnieżonym chodniku, mrużąc oczy przed padającym śniegiem, wyznawał szeptem, jak kocha i komplementował moje udekorowane białym puchem włosy. w końcu, na pytanie o to, co chciał mi właściwie pokazać, uśmiechał się zmieszany i oznajmiał: "no, pada!".
|
|
 |
|
mając sześć lat pospiesznie, by zdążyć na wieczorynkę, przyklejałam kolejne elementy papieru kolorowego na karton. zaciskając w ręku tubkę z klejem, przez myśl mi nie przeszło, że kilka lat później prócz makulatury, będę sklejać jeden z narządów - serce.
|
|
 |
|
Spójrz, tutaj, unieś oczy, no, popatrz jak wyglądasz. Jesteś żałosna. Makijaż spływa Ci po połowie twarzy, a oczy? Są tak spuchnięte, że chyba już przez nie nie widzisz. Z resztą, wargi też masz dwa razy większe niż zwykle. Całe czerwone, pogryzione, nie bolą Cię? Oczywiście, że bolą. Na tym Twoim bladym wychudzonym ciele masz mnóstwo siniaków. Od czego to? Zaciskasz palce? Tak mocno? Po co? To też nie ukoi bólu, tak samo jak gryzienie warg. Nic go nie ukoi. Jego nie ma, nie było, nie będzie. Zrozum, nie Ciebie kochał. A teraz idź spać, bo chyba jesteś przemęczona. Pytasz dlaczego tak sądzę? To zauważ, że rozmawiasz z lustrem. /pierdolisz.
|
|
 |
|
patrzyłam w ślad za odjeżdżającą śmieciarką z uczuciem, iż właśnie zabrała z mojego kosza wszystko, doszczętnie - dziesiątki puszek po coli, czy kartek z moimi niezdarnymi myślami. pozorne banały, lecz oplecione scenerią chwil, tysiącem myśli, które tłoczyły się chaotycznie po mojej głowie. gdzieś, na którymś z wysypisk, odkładały się moje wspomnienia. gniły, przepadały, zostawały zasypywane przez poodrywane fragmenty dusz innych. tak umarło moje serce - nie znosząc świadomości tego, że sekundy w których biło, z cholernym sensem, bo miało ten raz w życiu dla kogo, odeszły.
|
|
 |
|
pamiętam o tamtym ręczniku z dalmatyńczykami, choć zniszczył się już kilka lat temu, a od tamtej pory nie miałam go przed oczami. pamiętam o ulubionej miseczce w której zawsze jadłam płatki w dzieciństwie, choć któregoś popołudnia została potłuczona przez mamę i wywieziona tydzień później na wysypisko śmieci. pamiętam o sercu - kiedyś biło i wykazywało oznaki życia. skończyło, bezpruderyjnie pokaleczone przez Niego.
|
|
|
|