 |
|
"Przykro mi, że znów się mijam z tobą. (...) Ta iskra chyba znikła. Magia prysła. Dzisiaj boję się zapytać, co to znaczy, gdy oddychasz i odpycha nas w nas to samo, co nas przyciągało. I to było za mało"
|
|
 |
|
w takim razie miło, że mogłam pomóc. zawsze służę pomocą, skurwielu.
|
|
 |
|
i dopadło ją tak totalnie beznadziejne zaćmienie serca.
|
|
 |
|
zaciągnęłam się z myślą o tobie. wypuściłam dym z nadzieją, że o tobie zapomnę.
|
|
 |
|
- ona była zwykłą, cichą szarą myszką. on miał mnóstwo znajomych i był typem imprezowicza. pewnego dnia spojrzeli sobie głęboko w oczy i... - i? no mów szybko, co było dalej? dalej zakochali się w sobie?! - nie, minęli się i nigdy więcej się nie spotkali. - no ale, co? to już koniec? nie ma miłości? ta twoja historia taka jakaś... - prawdziwa? - nie, nieskończona! proszę powiedz, że zaczęli rozmawiać i byli razem. proszę cię, powiedz to! powiedz, że się zakochali, że byli szczęśliwi, że... - że dla kilku chwil szczęścia ona zmarnowała swoje życie i zabiła się z powodu nieszczęśliwej miłości, a on za późno poczuł jak bardzo ją kocha i zrobił to samo? czy może wolisz wersję, że żyli razem długo i szczęśliwie? - nie. chcę ładną historię, taką która jest prawdziwa. - właśnie taką ci opowiedziałam. do tej pory pamiętam te cudowne brązowe oczy. - ale... - cii... nic nie mów. zaraz ułożę piękną historię, która powinna cię zadowolić, tylko proszę nie wspominaj już o tamtej.
|
|
 |
|
nigdy nie zapomnę momentu, gdy wziąłeś mnie na kolana, po czym przytuliłeś się do mojej klatki piersiowej i powiedziałeś: "jak cudownie bije ci serduszko". wymiękłam.
|
|
 |
|
Próbuję ułożyć życie ludziom ze słów, próbuję rozdzielić siebie na tyle fałszywych istnień. Powieść złożona z nadziei i bólu, złudnych przekonań, zawodnych żywiołów. Idę gdzieś między nimi, szukając swojej drogi i odpowiedzi kim jestem a kim miałem być. Zrobiłem dziś tyle dobrych rzeczy ale kryję twarz w dłoniach, nie mogąc patrzeć na własne oczy. Nie ucieknę przed tym, przeszłość i przyszłość w ciemności źrenic, przeznaczenie pożerające wolę, kolejny cykl zatacza koło, pustka dudni w piersi. Podaj mi dłoń, dotknięciem opuszków zgaś świadomość, nie budź ze snu, zobacz ile kolorów mam tu dla ciebie.
|
|
 |
|
Minął prawie rok i ta piosenka nie pachnie już Tobą tylko rozczarowaniem. A jednak odretwiałym od goryczy językiem pamięci szukam słodkich śladów twoich uczuć, które zgasiłaś. Jesteś tam, przez chwilę moja, przez chwilę tak nierozsądna, szczęśliwa jak ja.
|
|
 |
|
rzeczywistość w końcu nas dogoniła
|
|
 |
|
kocham twoje usta, twój oddech, twoje słowa, twoje myśli. topię się w twoich oczach, bo mi na to pozwalasz.
|
|
 |
|
- poproszę miłość. - przykro mi, skończyła się. mogę zaproponować jej złudzenie, o całkiem podobnym smaku. - dobrze. czasem lepiej dostać tanią podróbkę, niż głodować.
|
|
 |
|
- macie jakąś ścierkę? - tak. dwie szmaty stoją w korytarzu.
|
|
|
|