Próbuję ułożyć życie ludziom ze słów, próbuję rozdzielić siebie na tyle fałszywych istnień. Powieść złożona z nadziei i bólu, złudnych przekonań, zawodnych żywiołów. Idę gdzieś między nimi, szukając swojej drogi i odpowiedzi kim jestem a kim miałem być. Zrobiłem dziś tyle dobrych rzeczy ale kryję twarz w dłoniach, nie mogąc patrzeć na własne oczy. Nie ucieknę przed tym, przeszłość i przyszłość w ciemności źrenic, przeznaczenie pożerające wolę, kolejny cykl zatacza koło, pustka dudni w piersi. Podaj mi dłoń, dotknięciem opuszków zgaś świadomość, nie budź ze snu, zobacz ile kolorów mam tu dla ciebie.
|