Straciłem osobę, którą kochałem, bo nigdy nie istniała, współczuję kolejnej, która kryje się w tej której nienawidzę. Trochę chciałbym nie pamiętać, cofnąć czas, ale potem patrzę na to co uczyniłaś ze mną, zapominam jak bardzo chciałem umrzeć. Stałem się niepokonany, stałem się światłem, które wie, że jest mrok tak wielki, że nawet ja świece zbyt słabo aby cię uratować. Oddaję cię pod pieczę Boga, może zechce przemienić ciemność w światło i kiedyś staniesz przy mnie i szepniesz "kocham" i to będzie prawda.
|