 |
"Niczego nie czuję, stwierdził ze zgrozą, niczego, najmniejszego wzruszenia. To, że teraz obejmę jej plecy, to gest rozmyślny, wyważony, nie spontaniczny. Obejmę ją, bo czuję, że tak trzeba, nie dlatego, że pragnę. Niczego nie czuję.(....) Trochę poświęcenia, pomyślał, tylko trochę poświęcenia. To ją przecież uspokoi, uścisk, pocałunek, spokojne pieszczoty... Ona nie chce więcej. A nawet, gdyby chciała, to co? Trochę poświęcenia, bardzo mało poświęcenia, przecież jest piękna i warta... Gdyby chciała więcej... To ją uspokoi. Cichy, spokojny, delikatny akt miłosny. A ja... Mnie przecież jest wszystko jedno. Ona pachnie werbeną, nie bzem i agrestem, nie ma chłodnej, elektryzującej skóry, jej włosy nie są czarnym tornadem lśniących loków, oczy ma piękne, miękkie, ciepłe i modre, nie płoną zimnym, beznamiętnym, głębokim fioletem. Uśnie potem, odwróci głowę, otworzy lekko usta, nie uśmiechnie się z tryumfem. Bo ona... To nie Tamta..." - A.Sapkowski
|
|
 |
to może przypadek ///
że znów się widzimy ///
patrzymy na siebie ///
w spokojnej udręce ///
wspomnienia spłowiały ///
przez lata i zimy ///
już tylko się znamy ///
n i c w i ę c e j ///
ty jesteś ta sama ///
tak piękna jak wtedy ///
gdy było do siebie ///
nam bliżej niż blisko ///
to było niedawno ///
a mówi się: kiedyś ///
już tylko się znamy ///
t o w s z y s t k o ///
dzielimy złą ciszę ///
obcymi słowami ///
ty serce masz chłodne ///
i chłodne masz ręce ///
czy mą poufałość ///
wybaczy mi pani? ///
bo przecież się znamy ///
n i c w i ę c e j /// /[ — J. Kofta]\
|
|
 |
*Proszę Pani! Pani mnie smuci. Stoi Pani tam? Ale czy na pewno dla mnie? Czy pali Pani nadal te same papierosy co przed rokiem? Czasem gdy mijam kogoś kto pali Pani papierosy, odwracam się i zastanawiam czy to nie Pani. Ale to nigdy nie Pani. Właściwie to chciałbym Pani poszukać, a nawet bywają takie dni, że chciałbym Panią znaleźć. Odpowiedzialność jednak każe mi zostać i zapominać, zacierać ślady. To nie "krok do przodu" to bieg wstecz. Do początku, gdzie jeszcze Pani nie bywała, choć bywała Pani zawsze w mojej opowieści...
|
|
 |
*Proszę Pana! Czy to jestestwo Pana cieszy? Czy ktoś kto "jest" daje Panu więcej szczęścia niż ja, która "bywam"? A jeżeli tak to czemu czeka Pan jeszcze na listy ode mnie, dlaczego w portfelu nosi Pan moją fotografię? Więc jednak szczęście było gdzieś między mną, a Panem. unosiło się jak mgła pomiędzy naszymi ciałami. Dobrze mi było w tych naszych kawalerkach bez świata, bez ludzi. Chciałby mnie Pan winić za koniec świata? Ale to Pan wyszedł z kawalerki, to Pan podjął dojrzałą decyzję o kroku na przód i to wreszcie Pan przestał istnieć dla mnie. Ja dla Pana cały czas stoję w tym samym miejscu, choć nigdy nie będę Pana nie potrafię do kogoś przynależeć. Nie przynależę nawet sama do siebie, przecież Pan wie...
|
|
 |
I pomimo natłoku myśli, niepowodzeń, niedokończonych spraw i masy zmartwień, rozczarowań potrafię się uśmiechać. Czasami przez łzy, czasami to wymuszony grymas ukrywający co boli. Coraz częściej uśmiecham się szczerze, nie kontrolując tego. Coraz częściej nie umiem ukryć radości. Uśmiecham się sama do siebie wracając autobusem do domu. Stojąc w kolejce posyłam uśmiechy otaczającym mnie ludziom. Uśmiecham się nawet do znienawidzonej sąsiadki. Zarażam pozytywną energią. A to wszystko przez to, że nie mogę ogarnąć jego - ogromnego szczęścia. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
nie mogę tu za dużo o nim pisać, nie mogę, bo wówczas wy też byście się w nim zakochały. [ niekoffana ]
|
|
 |
Każdy z nas ma taką osobę, w którą mógłby wpatrywać się bez opamiętania.
|
|
 |
Mogłabym mówić o SZCZĘŚCIU bez łapania tchu. Mogłabym napisać milion słów, które mi się z nim kojarzą. Mogłabym namalować je przecudowną paletą barw jak najlepiej potrafię. Mogłabym pokazać całemu światu jego siłę.. jego przeogromna siłę jaką otrzymałam. Szczęście jest na wyciągnięcie ręki dla każdego z nas. Moje SZCZĘŚCIE ma imię, niebieskie tęczówki, blond włosy, metr siedemdziesiąt cztery wzrostu, silne ramiona i najsłodsze usta na świcie. A jakie jest Twoje szczęście? [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Przyjdź tu. Wpadnij do mojego pokoju jak huragan niosąc za sobą masę szczęścia. Wróć. Bądź tu przy mnie każdego ranka. Jedź ze mną śniadania, bij się poduszkami, rób naleśniki, graj na konsoli, całuj mnie w najmniej odpowiednim do tego momencie.. Kłóć się o najmniej istotne rzeczy. Krzycz, bij, gryź, łaskocz, drap by spojrzeć na mnie wzrokiem "jeszcze Ci mało?" Wyjadaj ulubione cukierki a potem rób tą swoją niewinną minę, której nie mogę się oprzeć. Twórz na mojej głowie "rozpierdol szopena", używaj mojej szczoteczki do zębów i zabieraj z szafy swoje bluzy. Wróć. Wróć i ponownie mieszaj mi w życiu.. Na nowo stwórz tu nasz idealny świat.. ten, który zakłada co rano dwie różne skarpetki. Ten, który w stanie jesteśmy zrozumieć tylko My. Przyjdź tu i zostań na zawsze bo nie mam już siły tęsknić. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
*Proszę Pani! Bywałem. Tak, to słowo, które nas określa. Bywaliśmy, nigdy nie byliśmy. Nie mięliśmy wspólnych przyjaciół i wrogów. Żyliśmy w naszych ciasnych kawalerkach uczuciowości. Adrenalina uzależnia, cóż - Nie chce tego wiedzieć. Byłbym wtedy zwykłym ćpunem łaknącym Pani duszy. Każdego poranka, gdy pokoju panował jeszcze półmrok, bałem się o nas. Gdy patrzyłem jak Pani śpi u mojego boku, czułem pod skórą, że gdy tylko poniesie Pani powieki nadejdzie koniec świata. Naszego świata. Uczucie to było tak nie do zniesienia. Proszę mi to wybaczyć. Dla Pani spokoju duszy, byłem - przepraszam - Bywałem szczęśliwy zawsze gdy po całym dniu balansowania nad przepaścią kładła się Pani przy mnie i zasypiała. Nie trwało to nigdy dostatecznie długo, abym mógł się nasycić. Ale na tyle długo, by uzależnić się o tego. Mogłem wtedy Panią kochać, chronić, była Pani tak bardzo moja, bez możliwości ucieczki. I choć nie chcę z Panią o tym mówić to teraz w moim życiu ktoś jest. Nie bywa...
|
|
 |
*Proszę Pana! To nie tak miało się poukładać. Moja wyobraźnia wykreowała całkiem inny obraz. Oczekiwałam od siebie więcej, od Pana też. To wszystko dotychczas było jak karnawał, jak piękny bal mojego życia. A teraz wracam. Sama w pochmurną, deszczową noc ze złamanym obcasem i podartą suknią. Co nam się stało, Proszę Pana? Czy opuścił Pan przyjęcie pierwszy? Sam? Nie odwiózł mnie Pan do domu? Nie pocałował na "dobranoc". Zwykł Pan mawiać, że ze mną to jak w czasie trwania klęski żywiołów, ale że było Panu dobrze? Dlaczego więc, Pan uciekł? Dlaczego nie chce Pan już tańczyć ze mną, nad naszą przepaścią? Przecież adrenalina uzależnia... A może Pan wcale nie był, ze mną szczęśliwy, wtedy byłoby mi łatwiej, a gdy jakiś element we mnie cichutko szepce, że jednak bywał, Pan szczęśliwy to nie mogę zasnąć bez wyrzutów sumienia, że to szczęście Panu odebrałam...
|
|
 |
All I wanna stay with you. We've got right now so take me up now !
|
|
|
|