 |
Kiedyś był dla mnie ważny. Był pierwszym facetem, który dawał mi szczęście samą swoją obecnością i który potrafił sprawić, że nie liczyło się nic więcej. Uwielbiałam spędzać z nim czas, a uczucie jakie narodziło się w moim sercu od razu wzięłam za miłość. Mieliśmy wzloty i upadki, ale ja cały czas trwałam i wierzyłam, że to co było między nami mogło przezwyciężyć wszystko. Pewnego dnia jednak pękła naiwna nadzieja, że stworzymy coś wspaniałego i trwałego. Uciekły myśli o miłości, a serce nagle stało się puste. I cały czas zastanawiam się jak, mimo całego tego zła, które mi wyrządził, w tak szybki sposób staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi. Dlaczego teraz kiedy spogląda w moją stronę zachowuje się jakby widział mnie po raz pierwszy, a ja mam wrażenie, że tak naprawdę nigdy go nie poznałam? Nie, to nie przynosi smutku ani bólu, przynosi jedynie myśli, że czasem przeszłość faktycznie pozostaje już tylko odległą i nic nie znaczącą przeszłością. / napisana
|
|
 |
Bo widzisz ja jestem osobą, która w oczach innych wszystko robi źle. To nic, że się staram, że mi na czymś bądź na kimś zależy. To naprawdę nie ważne, zawsze będzie źle. Przecież jestem ta najgorsza, nie potrafię niczego poprawnie doprowadzić do końca. Nie wiem dlaczego tak jest. Nie wiem czemu ludzie postrzegają mnie właśnie w ten sposób i tak krytykują. Może jednak lepiej będzie jeżeli stanę się egoistką, już nikomu nie pomogę, nic nie zrobię dla kogoś, będę sama dla siebie. Jeżeli zamiast dziękuję, zamiast dobrego słowa mam ciągle słyszeć krytykę to odpuszczam. Nie mam ochoty robić czegoś na siłę. Skończyło się. / napisana
|
|
 |
w zasadzie to żyję, chodzę do szkoły, śmieje się, piję sok pomarańczowy, bawię się z psem i uczę. czasem coś piszę, słucham, życie mnie kształci. kształci pod każdym kątem - miłości a zarazem bólu, przyjaźni a zarazem fałszerstwa, bogactwa a biedoty. u mnie nie ma tragedii, nie mogę mówić, że się zapierdolę, że nie przeżyję bez Niego bo co mają powiedzieć Ci z nowotworem? Ci, którym umarł tata lub mama. u mnie nie jest źle, mnie tylko kurewsko boli dusza i czuję się jak zero, totalny śmieciuch bo odszedł ze zwykłym 'nie pasujemy do siebie, przepraszam.' - ale co mi po tym, mam zacząć się śmiać? czemu nie umiem? co się stało z tą pyskatą gówniarą? moje usta wyschły, wylałam na każdego wokół, mam tylko muzykę, gdzieś resztki naszych rozmów i trochę zapachu Jego bluzy - pożałujesz, zatęsknisz, ja nie wrócę, wszystkiego najgorszego za to piekło, które mi podarowałeś. ~`pf
|
|
 |
Tak, masz rację. Żadnych, ale to żadnych obietnic. Właśnie zrozumiałam głębokość i prawdziwość tych słów. Obietnice to przyzwyczajanie się do tego czego być może nigdy nie będziemy mieli, to kreowanie złudnej przyszłości, to dawanie nadziei na coś czego nie ma. Składanie obietnic to ryzyko. Przecież obietnice bolą, a najbardziej te nie dotrzymane. Nie składajmy więc sobie żadnych obietnic. Żyjmy z dnia na dzień, pozwólmy światu się kręcić, ale nic nie obiecujmy, proszę. Ja już nie chcę więcej cierpieć przez słowa, które nie miały swojego pokrycia w czynach. / napisana
|
|
 |
Przepraszam, że cały czas zawodzę. Wiem, że jestem beznadziejna, ale nie potrafię poradzić sobie z własnym życiem. Znowu się rozsypałam, pomimo tego, że zapewniałam iż jest już tak dobrze. Tylko, że ja naprawdę sądziłam, że wreszcie jest lepiej. Och tak zwyczajnie się pomyliłam. Cierpienie wcale mnie nie opuściło, ono tylko zasnęło na krótki czas, abym przez chwilę mogła spróbować żyć normalnie. Teraz wszystko wróciło i kolejny raz nie wiem jak mam sobie radzić. Tęsknota wypala mnie od środka, a ból zaciska moje serce. W myślach znów milion różnych scenariuszy i tylko cicho pytam Boga, gdzie on jest, a nagle echo odbija się w mojej głowie i odpowiada, że już zbyt daleko, aby móc do mnie wrócić. Znów płaczę, a w koło jest tak przerażająco smutno, zupełnie jak kiedyś. / napisana
|
|
 |
Mówią mi, że można mnie lubić. To miłe. Jednak ja wolałabym, aby oprócz tego można było mnie jeszcze kochać. / napisana
|
|
 |
ciągle słychać, że czas leczy rany. nie, nie u mnie. mija 16 dzień bez Ciebie, powinno mi być lżej, prawda? bo przecież każdego dnia jeszcze bolało ale już mniej, znów ściema. u mnie jest odwrotnie, dzień za dniem, każdy wieczór, każda noc podczas której umieram, bo tęsknię. moje serce wyrywa się do Ciebie frajerze, do Twoich niewinnych oczu i łapania za rękę. boli mnie wszystko co z Tobą związane, nawet zapach perfum tego wieczora, piosenka co leciała w radiu, boli mnie dosłownie wszystko. i znów pytam - co dalej? przecież zapomniałeś, przecież się nie znamy, ja takich rzeczy nie zapominam, byliśmy kimś, prawda? ~`pf
|
|
 |
- Szkoda, że właśnie teraz nie możesz spojrzeć w swoje oczy i zobaczyć w nich tej przerażającej pustki, że nie widzisz tego wszystkiego w taki sam sposób w jaki widzę to ja. Niby jesteś tutaj ze mną, ale tak naprawdę Cię nie ma. Może i patrzysz na mnie, ale mnie nie widzisz. Może słuchasz, co mówię, ale tak naprawdę to wszystko do Ciebie nie dociera. Kolejny raz jesteś gdzieś tak daleko stąd. Kolejny raz uciekasz od nas, od siebie samej. Wszędzie jesteś tylko ciałem, a Twój duch przebywa w innym miejscu. Znów nie jesteś sobą. Domyślam się, że teraz znów wolisz samotność, tylko powiedz dlaczego po raz kolejny do tego wracasz? - Ja po prostu muszę być przy nim, bo jego znów nie ma przy mnie. Muszę to sobie ułożyć, uporać się z tym, a nie mam sił aby udawać, że wszystko jest dobrze. Nie mam już sił uśmiechać się kiedy łzy same cisną się do oczu. Potrzebuję kilku dni, aby wrócić do normalności. Pozwólcie mi na to i odpuście, bo nikt nie jest w stanie teraz mi pomóc, rozumiesz? / napisana
|
|
 |
Nawet jeżeli kiedykolwiek powiem Ci, że nie chcę z Tobą być to pamiętaj, że to nie oznacza, iż już Cię nie kocham. Ja zawsze będę Cię kochać, zawsze. Tylko po prostu w pewnym momencie może stać się tak, że moje serce, które wycierpiało zbyt wiele będzie bało się zaangażowania, że nie będzie miało pewności czy da radę to wszystko unieść. W pewnym momencie może być już po prostu za późno, aby uratować coś, co zniszczyliśmy taki kawał czasu temu. / napisana
|
|
 |
Czasem nachodzi mnie wrażenie, że my po prostu do siebie nie pasujemy. Że te kilka różnic, które od zawsze były między nami sprawiają, że nie potrafimy być razem. I moja miłość chyba nie da rady sprawić, że nauczymy się śmiać z tych różnic i próbować przekształcić je w podobieństwa. Nie wiem dlaczego właśnie takie myśli kłębią się w mojej głowie, ale po prostu niektóre Twoje słowa wywołują we mnie ogromny niepokój. To one trafiają w moje serce i mówią mi, że jest coś co nigdy nie pozwoli nam być razem. Chciałabym się mylić. Chciałabym, aby to wszystko okazało się nieprawdą. / napisana
|
|
 |
Chcę krzyczeć, pragnę wręcz tego, ale coś mnie blokuje przed wydaniem z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Boję się, boję się, że to zostanie odwrócone przeciwko mnie, że hałas, który zrobię na nowo zostanie zamieniony w chwilę rozpaczy bądź jakiegoś głupiego humoru. A przecież tak nie jest. To nie jest kolejny mój wybryk, kiedy siedzę w czterech, pustych ścianach i płaczę. To nie jest kolejny dzień, kiedy mówię, że mam tylko jeden z gorszych dni, kiedy moje samopoczucie schodzi poniżej normy. Nie, to nie są już te dni. To coś innego, coś czego nikt nie dostrzega. To coś z czym nikt nie jest w stanie się zmierzyć, bo ludzie tego nie widzą. Nie dostrzegają zła, które się wokół dzieje. Albo udają, że nic się nie dzieje, bo nie chcą sobie stwarzać problemów i po raz kolejny zawracać czymś głowy. Ale nie mają pojęcia, jak brak ich obecności powoduje coraz to silniejszą klęskę. Nie widzą wyczerpania, które prowadzi do samego dna. Miejsca, gdzie ponownie wszystko się zmiesza i wybuchnie...
|
|
|
|