 |
A sex z Tobą smakował jak kradzione truskawki .
|
|
 |
Jeżeli dożyjesz stu lat, to ja chcę żyć sto lat minus jeden dzień, abym nigdy nie musiała żyć bez Ciebie.
|
|
 |
Masz na imię nikt, ja oddycham swobodniej...
|
|
 |
Nie chce mi się pierdolić jak jest i jak nie jest, co mnie wkurwia a co nie, ptaki nie śpiewają, w aucie zimno, powietrze coraz bardziej zatrute, wiary coraz więcej, herbata nadal gorąca, nie ma mleka do kawy, brak miłości, jeszcze mniej szacunku, bez obijania się, z wieloma siniakami ISTNIEJĘ.
|
|
 |
To wszystko jest straszne, albo nawet straszniejsze, brudne, nieumyte, wyblakłe, te wszystkie paradoxy szczęscia które z czasem ukazują swoją drugą zaśmianą twarz, zapłakaną i umorusaną w gównie, albo w błocie albo wogóle nie ukazują twarzy bo wcale jej nie mają.
|
|
 |
Co mi panie dasz ? Jak mi nic nie wypada, i nie wóde leje w gardło tylko piwo bo jestem na tyle kobieca i ciotowata ze wódka to zbyt wiele...
|
|
 |
Ja tu żyje i się uśmiecham, płacze i ciesze się, powstaje i umieram, ja tu kocham, nienawidzę, mam tu wszystko, nie mam się tu czego bać, ta sama ziemia która dała mi życie, mnie pochłonie, pewnego dnia słońce które wstawało tylko dla mnie, wstanie dla kogoś innego, pewnego dnia rozkruszymy się w pył...
|
|
 |
Za mało cieszymy się życiem, za krótko oddychamy...
|
|
 |
Dziękuje światu i przede wszystkim Bogu, że jest takim bydlakiem, bo mimo że nie klęcze i nie odwiedzam go w kościele to było we mnie więcej dobra niż w jego wiernych paplających bez przemyślenia regułek ludziach. Dziękuje Ci, że nie mam już nawet czym oddychać i w co wierzyć, że karzesz mi wyprzeć się wszystkiego co było we mnie najlepsze, bo nie dajesz mi innego wyboru żeby przetrwać, jeśli świat który stworzyłeś miał dać tylko rozczarowanie to nie dziwne, że Twoi ludzie stają się potworami. Boże robisz ze mnie niedobitka, zwierze które męczy się i czeka żeby ktoś mógł je dobić, ale mnie nikt nie dobije, bo jestem człowiekiem, a ludzi się nie dobija, bo zasługują tylko na cierpienie. Choć często wątpie w Twoje istnienie to nie mam kogo innego obwiniać, przez ostatnie dwa lata powstało we mnie dużo miłości, dobra i nadzieji a teraz to wszystko powoli ginie.
|
|
 |
buduję wokół swojego serca mur,aby już nikt nigdy nie przedostał się do mojego małego centrum dowodzenia. wygląda mizernie, jest poszarpane i tak właściwie nie przypomina tych ładnych, kształtnych serc jakie rysujesz po zeszytach. jest o wiele brzydsze, z ranami na każdym centymetrze, ale wiesz.. wciąż pachnie nim. podpisałam je jego imieniem i tak ma już pozostać. żadnym markerem czy długopisem - zrobiłam to krwią i bólem, który pojawił się, gdy wbił mi ostatni z noży kilka miesięcy temu. to coś niezmywalnego. jak moje uczucia do niego. pewnie poznam kiedyś kogoś innego. całkiem innego niż on. może to będzie ten na całe życie - mąż, ale ten na całe życie nie zawsze oznacza; ten jedyny w sercu. ten, którego kocham naprawdę. nie zawsze.. jestem człowiekiem. kobietą. potrzebuję uczucia, ale ostrzegam; nie odwzajemnie go równie mocno jak ty. pewnie będę robić wymyślne obiady i wrzucę od czasu do czasu twoje brudne skarpetki do pralki, ale kochać bezgranicznie już nie potrafię /happylove
|
|
 |
|
Pytasz co teraz robię? Siedzę z kubkiem gorącej herbaty, pisze dobrym ziomkiem i słucham Ostrego. Poprzedzając twoje pytanie "a gdzie w tym wszystkim ja?'' nie ma tutaj ciebie, nie ma cię już w ogóle w moim życiu. Wyleczyłam się z ciebie, do perfekcji, czaisz? / j.
|
|
|
|