 |
Naprawdę chcesz być z kimś kto nie wie czego chce? Kimś kto je lody na środku miasta w zimie ? kimś kto o 2 w nocy lata po deszczu krzycząc, że kocha żyć ? kimś kto zachowuje się jak kilkuletnie dziecko i wybucha spazmatycznym płaczem w pizzeri ? kimś kto nie zna własnej wartości i nie umie powiedzieć poprawnie alfabetu ? kimś kto wierzy w damsko-męską przyjaźń i miłość od pierwszego wejrzenia ? kimś kto Cię kocha ? no właśnie, chyba nie chcesz.. – chcę kochanie, chcę ! – ryzykujesz ? nieźle.
|
|
 |
lubię ten stan, kiedy cała roztrzęsiona trzymam w dłoni plastikowy kubek wypełniony po brzegi wódką. kiedy podchodzi do mnie obcy facet, a później wymieniamy się nawzajem śliną. nie lubię budzić się następnego ranka w pustym łóżku, kiedy on leży na podłodze, a głowa pęka mi w szwach. nie lubię, kiedy kucam na podłodze i odpalając papierosa czuję się jak zwykła, bezwartościowa szmata wypruta z jakichkolwiek emocji. właśnie wtedy dochodzi do mnie, że bliskość drugiej osoby przepełniona uczuciem jest dla mnie ważna niczym ta cholerna kawa każdego ranka. ta, która daje mi energię na każdy, nawet najpłytszy i najbardziej wyćwiczony uśmiech w ciągu dnia.
|
|
 |
nie możesz się pozbierać z podłogi, leżąc gdzieś między fotelem, a nogą od stołu. bierzesz do dłoni telefon i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę żaden z numerów nie jest odpowiedni, aby pod niego zadzwonić w celu uzyskania pomocy. w powietrzu unosi się odór podmokniętych od taniego wina paneli, a Ty cicho łkasz, uświadamiając sobie, że codziennie mijasz miliardy ludzi, a tak naprawdę jesteś zupełnie samotna. żadna z nich nie podałaby Ci ręki, gdybyś przewróciła się o sznurówki swoich ulubionych trampek.tak naprawdę żadna z mijanych przez Ciebie osób nie oddycha z dedykacją dla Ciebie.
|
|
 |
Uważała, że jest za młoda na miłość, na uczucia, na nutkę sympatii. Uważała tak do czasu, aż poznała Jego. Do czasu aż nie okazał jej tyle troski. Kochała Go. Zdała sobie z tego sprawę dopiero dzisiaj- teraz kiedy Go straciła. Uwielbiała jak wykręcał kosmyki jej włosów byle tylko się kręciły. Jedli każdego niebieskiego Milkiway’a na pół i pili tylko i wyłącznie Kubusie. Do dzisiaj trzyma trampki z napisem na przodzie ‘ forever Beybe’.. codziennie chodzili na spacery ii śmiali się do łez. Wtedy w to wszystko wierzyła. W każde ‘ kocham i będę zawsze ‘ . Teraz wierzy jedynie w to, że jej mama jest jej mamą, a tata jej tatą. Zamyka uczucia w pudełku po cztero-paku milkiwayów.
|
|
 |
Wyrwała się późnym wieczorem z domu. Założyła w pośpiechu emu, zarzuciła na ramiona czarną bluzę w kapturem, a w uszy włożyła słuchawki. W kieszeni schowała fajkę, którą ukradła 5 minut temu tacie. Wyszła nie zastanawiając się nawet co dalej. Zapuściła kilka kawałków rapu, od którego się uzależniła. Nie był to zwykły rodzaj muzyki- nie dla niej. W każdym zdaniu słyszała coś co dawało jej chwilę do namysłu. Usiadła na starym moście machając beztrosko nogami jak kilku letnie dziecko. Zaciągnęła się dymem, podśpiewując przy okazji słowa ulubionego kawałka. Wszystko przemijało jej przed oczami. Mówiąc wszystko – znaczy On. Chwile z Nim, Jego oczy , głos, zapach.. kończyła papierosa. Przechodnie patrzyli na nią jak na wariatkę. Pewnie zastanawiali się dlaczego niszczy sobie życie. Uśmiechnęła się do siebie. Nie paliła dlatego, żeby zrobić mu na złość- paliła dlatego, że z każdą fajką zostawało jej mniej życia.
|
|
 |
cała podekscytowana biegniesz na wymarzoną randkę. z tym wymarzonym facetem. miliardy razy śniłaś o Waszym wspólnym spotkaniu. nareszcie Twoje marzenie staję się jawą. a co robi książę? rozpina rozporek i każe Ci klękać. 'wstępne eliminacje, maleńka'.
|
|
 |
śmieszy mnie kiedy jakaś panienka płacze bo rzucił ją facet. kiedy rozpacza, że go straciła. nie. wcale go nie straciła. to, że nie może sprawdzać miękkości jego ust każdego z poranków, nie znaczy że go straciła. to ja straciłam Ciebie. to ja mam prawo do płaczu, nawet na środku hipermarketu pośród sklepowych regałów. to ja nie mogę już przypadkowo spotkać Cię na ulicy. zadzwonić, niby przypadkiem myląc numery tylko po to, żeby posłuchać Twojego rytmicznego oddechu. odszedłeś. bezpowrotnie. ta panienka nie ma prawa, uronienia łzy. ten facet dalej beztrosko człapie po ziemi, tyle że nie obok niej. to ja Cię straciłam. to Ty umarłeś, mnie.
|
|
 |
teraz ten Twój ulubiony błyszczyk, którym zawsze się malowałam do naszych wspólnych pocałunków, kazałabym Ci włożyć sobie w dupę i to w nią się pocałować.
|
|
 |
uwielbiałam nasze bezsenne noce. te, kiedy leżałam obok Ciebie naga, a Ty patrzyłeś mi w oczy. uwielbiałam, kiedy nie spaliśmy do wczesnego ranka z powodu nadmiaru tematów do rozmów. kiedy w środku nocy przekrzykiwaliśmy się, nie pozwalając sobie nawzajem dopuścić się do słowa. kiedy pocałunkami zamykałeś mi usta, a ja nie potrafiłam się sprzeciwić. nawet wtedy, gdy broniłam swoich racji.
|
|
|
|