 |
wziął je w dłoń, pościerał wierzch na tarce, by później użyć go na posypkę. naruszone wrzucił do naczynia i przyprawiał. długo; ze śmiechem delektował się moim powolnym umieraniem. serce. jakby moje - przepompowujące moją krew i bijące utrzymując moje istnienie. bardziej Jego. jak lubił, przygotowane na ostro. zjadłszy, zapił je colą.
|
|
 |
- Masz rozszerzone źrenice. - Brałem cię.
|
|
 |
Co dzień budzę się w większym nieładzie. W męczącej tęsknocie. Coraz gwałtowniejszej niechęci do przebycia kolejnego dnia. Rozbitego na miliony, miliony słów.
|
|
 |
Zamiast uczuć został śmiech, więc nie rozum mnie źle.
|
|
 |
Nie mamy wpływu na życie, życie na nas ma wpływ.
|
|
 |
Nie zmieniaj się. Bądź taka jaka jesteś, bo jesteś idealna.
|
|
 |
Gdzie się podziało to co łączy dwoje ludzi. Coraz więcej z nas samotnie co rano się budzi.
|
|
 |
Są dni, których nie powinno być wcale.
|
|
 |
Za bardzo cenie sobie swoje własne uczucia, żeby bawić sie czyimiś.
|
|
 |
Podążaj za swoim sercem, nic więcej.
|
|
 |
Zrobię wszystko aby chronić tych, których kocham.
|
|
|
|