 |
-chciałbym żebyś tylko wiedziała kilka podstawowych rzeczy o mnie.. jeżeli już chcesz chociaż trochę zaangażować się w moje życie, to obiecaj mi, że mogę Ci zaufać. obiecaj, że nie odejdziesz, choćby nie wiem co się działo. bo wiesz, ja za szybko przywiązuje się do ludzi, a wczorajszy wieczór spędziłem myśląc tylko o Tobie, a to już wiele oznacza, bynajmniej dla mnie. czy Ty.. -położyłam mu palec do ust i podałam dłoń, on chwycił ją mocno tak, że czułam jego bezpieczeństwo i odwagę do zaufania, które właśnie u mnie zdobył. w ciągu kilku minut, godzin, dni, tygodni i potem miesięcy bardzo się do siebie zbliżyliśmy. nie przeszkadzało nam to, co pomyślą o nas inni. przenieśliśmy się do innego świata, w którym panuje miłość. sama do końca nie wiem jak to się stało, ale po czasie zakochałam się w nim. w tym momencie mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. zwykły, jednak wyjątkowy chłopak, którego poznałam przypadkowo, okazał się miłością mego życia. | cz. 4, gazowana
|
|
 |
nadszedł wieczór.położyłam się do łóżka,włączyłam dobry rap i planowałam iść spać,dopóki nie zauważyłam, e dostałam sms'a.'Cześć,tu Patryk.Przepraszam,że zawracam głowe,ale..mógłbym Cię odprowadzić do szkoły jutro?jeżeli nie miałabyś nic przeciwko to czekam jutro o tej samej godzinie i miejscu,gdzie się zazwyczaj mijamy,ale troszkę wcześniej.Mam nadzieje,że przyjdziesz.Jeszcze raz dziękuję za dzisiejszą rozmowę.Dobranoc,śpij dobrze'od razu odpisałam mu, że bez problemu i z chęcią mogę przyjść.poczułam się dziwne.wydawało się,że nie mogłabym się z nim zaprzyjaźnić,a jak przyjdzie co do czego, to zaczyna się dosyć fajna sprawa.myślałam o tym co się wydarzyło przez długi czas.byłam bardzo zmęczona,więc około godziny 23 zasnęłam.miałam dziwne sny,których dokładnie nie pamiętam,jak zawsze.noc zleciała bardzo szybko,ledwo zamknęłam oczy i już musiałam wstawać.wyszykowałam się i szybciej wyszłam z domu.spotkałam go, zauważyłam strach w jego oczach..-musimy porozmawiać.-powiedział.|3,gazowana
|
|
 |
-nie wytrzymałem tego, no i te rozwalone kostki to z ciśnienia. nie wiem co zrobić, jej nie da się wytłumaczyć, że jest frajerem i owija ją wokół palca. nie potrafię wytłumaczyć jej tego! on pobawi się nią i pójdzie do innej. nie wie jaki jest.. ona naiwna. jest moją przyjaciółką, chce dla niej jak najlepiej.-opowiadał dalej, dopóki nie zauważyłam u niego szklanych oczu. łzy napływały mu coraz szybciej, aż w tym momencie musiałam przerwać. nie zniosłabym tego, że nieznajomy mi chłopak się rozkleił. -przestań, już dobrze. mogłabym Ci jakoś pomóc, jeżeli tylko byś chciał. -szepnęłam. po chwili przeprosił, że jeszcze się nie przedstawił. -Patryk jestem, powinienem tak od razu. dziękuję bardzo, nie chciałbym być nachalny.- i odszedł. szarpnęłam go o ramię, a po chwili także przedstawiłam się ksywką, a przy tym podałam swój numer telefonu. -pisz kiedy chcesz, w razie problemu, albo nawet kiedy nie będziesz miał co robić. śmiało, czekam.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. | cz.2, gazowana
|
|
 |
i mimo wszystko nadal pamiętam jego cudowny uśmiech, jego dłonie, jego śmiech, nadal pamiętam jego skurwysyńsko brązowe oczy, które kilka miesięcy temu dawały mi taką cholerną nadzieję.
|
|
 |
wracając do domu zobaczyłam chłopaka, za którym nie przepadałam. mijałam się z nim w bramie, zazwyczaj po południu, jak kończył lekcje o tej samej porze. na pierwszy rzut oka wydawał się nieprzyjemny, mimo tego, że był zadbany i każdy szczegół był idealnie dopasowany do niego. załamany siedział pod blokiem. nie wiadomo czemu, pierwszy raz widziałam go w takim stanie, a przecież na co dzień był uśmiechnięty. właśnie wtedy przechylał butelkę, do dna. łyk za łykiem, zerował. najprawdopodobniej topił w tym swoje problemy. zaniepokoiła mnie też jego krew na ręce. postanowiłam podejść do niego, coś mnie skusiło. wewnętrzny głos wołał o to. z początku nie chciał mi nic powiedzieć, serce mi waliło, jakbym coś przyćpała. trochę bałam się jego reakcji. to nie było normalne uczucie. usłyszał zaangażowanie w moim głosie, przełamał swój strach i nieśmiałość do mnie.. -ona niczego nie rozumie.. widziałem ją.. z nim.-zaczął opowiadać mi ze smutkiem w oczach i spojrzał głęboko w oczy.| cz. 1, gazowana
|
|
 |
...a najgorsze jest to, że nie masz odwagi
by przyznac się komukolwiek do tego, że
znów całą noc przepłakałaś paląc papierosy,
trując się dymem, miłością i nim.
Nie masz odwagi przyznac się, że tak bardzo
za nim tęsknisz i, że jesteś pewna, że
to miłośc. Nie masz odwagi i jesteś
zbyt dumna by przyznac się,
że zwyczajnie sobie z tym nie radzisz.
Milczysz tylko, mając cichą nadzieję,
że ktoś przytuli Cię i powie
"wszystko będzie dobrze."
|
|
 |
co z tego, że mogę powiedzieć Ci prawdę, że powiem jak kocham skoro Ty i tak nigdy nie będziesz w stanie być tylko dla mnie. nie będziesz w stanie kochać jedynie mnie, ogrzewać me zmarznięte ciało i rozpływać się w mych wargach, szepcząc przy tym jakie to szczęście mieć mnie na własność. | endoftime.
|
|
 |
sama osobiście wolę cierpieć, niż ranić Ciebie. | gazowana
|
|
 |
wiesz czym jest dla mnie pozytywny stan? nie to, że się zjaram i nie będzie mnie interesowało nic poza tym. nie to, że pójdę na melanż polansować się jak praktycznie większość nastolatków. nie to, że znowu wrócisz do mnie po to, by mnie zranić. wystarczy moja przyjaciółka, która zawsze wie jak mnie podtrzymać na duchu. co by się nie działo nie odstępuje mnie na krok. dzień w dzień. minuta w minute.. niezależnie od tego jaką misję sobie wkręcimy i gdziekolwiek wylądujemy. za to ją doceniam. | gazowana
|
|
 |
obecną erę opisać można łatwo :
- ludzie stawiający na wygląd pomijający inteligencje, wynajdujący nowe etykietki, języki i słowa, a nawet religie by tylko zwrócić na siebie uwagę
- ludzie stawiający na inteligencje pomijający wygląd, którzy chcą coś zmienić na tym świecie, lecz przez swój wygląd są odpychani przez wyższą grupę społeczną
- ludzie normalni, którzy w dzisiejszych czasach są odbierani jako banda psychopatów, egoistów i kto wie co jeszcze niniejsze dwie wyższe grupy społeczne wymyślą. Dlatego owa grupa pali, pije i klnie.
|
|
 |
Przyszła jesień.
Następnie nadejdzie zima, wiosna, lato.
Minie rok.
Dwa lata, dziesięć.
Zapomnimy.
|
|
|
|