 |
i żadna czekolada, butelka wina czy dobre towarzystwo tutaj nie pomoże. tęsknota za Tobą doszła już do zbyt wysokiego poziomu. takiego w którym są dwa wyjścia: albo wrócisz, albo ja zniknę - nieodwracalnie.
|
|
 |
popatrz na przykład na nią. chuda jest, ale bary ma jak facet, twarz też nie za ładną. a charakter? jest arogancka i chamska. ciągle rzuca jakimiś ciętymi ripostami. egoistka. a faceci na Nią lecą, wytłumacz mi czemu. co w niej takiego widzą? / kumpel.
|
|
 |
i nie pierdol po tym wszystkim jak Cię zranił, jak boli i jak samotna jesteś. też Go nie słuchałaś, nie chciałaś wyjaśnień. byłaś równie nieczuła i arogancka, jak On.
|
|
 |
brakuje mi osoby, której mogłabym teraz napisać wiadomość o krótkim komunikacie - 'boli mnie gardło'. osoby, która po piętnastu minutach stanęłaby w moim progu z jakimiś prochami i syropami, zwarta i gotowa do działania. osoby, która czuwałaby przy moim boku przez całą noc z obawy, że mogłabym się zakrztusić śmiertelnie kaszlem.
|
|
 |
w Jego chytrym i mściwym umyśle powstał album do którego dokładał co jakiś czas kolejne złamane serce.
|
|
 |
coraz częściej nawiedza mnie przeczucie, że nadzieja którą żywię na Twój powrót jest zgubna.
|
|
 |
wypadałoby wrócić do rzeczywistości, odłożyć piwo, zgasić papierosa, zrobić notatki z biologii i zapomnieć o Tobie.
|
|
 |
lubiłam kiedy bawiłeś się moim kosztem. uwielbiałam te wierutne kłamstwa płynące z Twoich bladych ust.
|
|
 |
siedziała w swoim biurze i rytmicznie stukała długopisem o blat biurka, czekając na swojego następnego klienta. w końcu drzwi się otworzyły, w powietrze przeszyła woń mocnych perfum. - witam. - przywitała gościa, nie podnosząc głowy. - to Ty. - dobiegł do Niej Jego mocniejszy, niż niegdyś baryton, bardziej męski, niż wcześniej. niepewnie uniosła wzrok i spojrzała na Niego spod wachlarzu swoich rzęs pokrytych mocnym tuszem. podświadomość podsunęła Jej obraz tego jak te dziesięć lat temu odszedł od Niej. serce wykonało nieznośny obrót na znak tego, że chce dać Mu kolejną szansę, że znów domaga się Jego niemożliwie czułego 'kocham Cię jak cholera, skarbie'.
|
|
 |
cuda się zdarzają. mi zesłali Anioła - pięknego, o czarnych włosach i nieskazitelnie szmaragdowym spojrzeniu.
|
|
 |
nie wiesz jak trudno było wyleczyć się z miłości do Twojej osoby. jak jeszcze wtedy nieposkładane serce domagało się Ciebie, Twojego gorącego oddechu i dłoni spoczywających na moim drobnym ciele. nie wyobrażasz sobie jak długo cierpiałam próbując znów zacząć normalne życie bez Twojej istoty u boku. nie lada wyczynem było przyswojenie codzienności bez czułej wiadomości na dzień dobry.
|
|
 |
nie tak łatwo zapomnieć tęczówki, które zapamiętywałam z chorą dokładnością cal po calu.
|
|
|
|