głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika frankness

niedzielne popołudnie  a ja siedzę sobie na lajcie trochę wymęczona po treningu  z bolącym palcem  który przybiera coraz to nowsze kolory  generalnie coś skrobię  trochę tu  trochę tam. i mam tą świadomość  że na łóżku nie czeka podręcznik do którego należałoby zajrzeć przed następnym dniem. wakacje   macha .

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

niedzielne popołudnie, a ja siedzę sobie na lajcie trochę wymęczona po treningu, z bolącym palcem, który przybiera coraz to nowsze kolory, generalnie coś skrobię, trochę tu, trochę tam. i mam tą świadomość, że na łóżku nie czeka podręcznik do którego należałoby zajrzeć przed następnym dniem. wakacje, *macha*.

definiując Jego zapach musiałabym wspomnieć o woni papierosów  miętowej gumy do życia  perfum od Bruna Banani'ego  zanikającym na skórze Jego szyi i policzków aromacie wody po goleniu. i powinnam wspomnieć o radości  bo  cholera  kiedy byliśmy razem  a Jego ramiona chowały mnie w swoim uścisku   wręcz ociekał szczęściem.

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

definiując Jego zapach musiałabym wspomnieć o woni papierosów, miętowej gumy do życia, perfum od Bruna Banani'ego, zanikającym na skórze Jego szyi i policzków aromacie wody po goleniu. i powinnam wspomnieć o radości, bo, cholera, kiedy byliśmy razem, a Jego ramiona chowały mnie w swoim uścisku - wręcz ociekał szczęściem.

poczucie  że jestem zapewne jedyną dziewczyną  która wysłała Mu życzenia urodzinowe bez dopisywania na końcu gwiazdki z dwukropkiem.

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

poczucie, że jestem zapewne jedyną dziewczyną, która wysłała Mu życzenia urodzinowe bez dopisywania na końcu gwiazdki z dwukropkiem.

hamowałam łzy  krwawiło jedynie serce.

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

hamowałam łzy, krwawiło jedynie serce.

cieszę się  że lada chwila zaczną się wakacje. coraz bardziej oswajam się ze świadomością  że po tych ponad dwóch miesiącach nie zobaczę Cię na szkolnym korytarzu  nie będziesz idąc wciskał dłoni na dno kieszeni  żuł gumy  uśmiechał się do mnie. owszem  przyjęłam do siebie fakt  iż nasza znajomość ma już na swoim koncie coś takiego jak ostatni rozdział. pora wyzbyć się tylko nadziei na napisanie epilogu.

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

cieszę się, że lada chwila zaczną się wakacje. coraz bardziej oswajam się ze świadomością, że po tych ponad dwóch miesiącach nie zobaczę Cię na szkolnym korytarzu, nie będziesz idąc wciskał dłoni na dno kieszeni, żuł gumy, uśmiechał się do mnie. owszem, przyjęłam do siebie fakt, iż nasza znajomość ma już na swoim koncie coś takiego jak ostatni rozdział. pora wyzbyć się tylko nadziei na napisanie epilogu.

napisał. zaczęłam zgrywać zimną i arogancką. cholera  tęskniłam  jasne. ale chciałam  żeby czegoś się nauczył. nawet  jeśli to miało odbywać się moim kosztem.

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

napisał. zaczęłam zgrywać zimną i arogancką. cholera, tęskniłam, jasne. ale chciałam, żeby czegoś się nauczył. nawet, jeśli to miało odbywać się moim kosztem.

kilka minut po odebraniu wiadomości z prośbą o spotkanie siedziałam już obok Niego na murowanym schodku.   chciałem pogadać...   skinęłam głową.   o nas.   dodał  co podsumowałam krótkim prychnięciem.   w takim razie nie mamy o czym.   ledwo wydukałam łapiąc powietrze i podnosząc się. złapał mnie za rękę i pociągnął do poprzedniej pozycji.   dobra  mów.   syknęłam spuszczając głowę.   nie chcę  żeby to tak się kończyło. wszystkie tamte chwile  te kiedy już prawie coś między nami było. nie umiem pozwolić sobie na skończenie tego  jeszcze nie...   wyrzucał z siebie nieskładnie. znałam tą historię na pamięć i wiedziałam  że tym razem także skończy się krótkim 'ale nie powinniśmy'. przerwałam Mu.   to już mówiłeś  więc odpuść. doszło coś nowego? do rzeczy  błagam Cię.   rzuciłam oschle na jednym wydechu. poczułam jak wplątuje jedną dłoń w moje włosy  muska szyję  kciukiem wodzi po policzku. chwilę potem Jego wargi całowały moje  raz  drugi.   do rzeczy  mhm.   wymruczał.

definicjamiloscii dodano: 18 czerwca 2011

kilka minut po odebraniu wiadomości z prośbą o spotkanie siedziałam już obok Niego na murowanym schodku. - chciałem pogadać... - skinęłam głową. - o nas. - dodał, co podsumowałam krótkim prychnięciem. - w takim razie nie mamy o czym. - ledwo wydukałam łapiąc powietrze i podnosząc się. złapał mnie za rękę i pociągnął do poprzedniej pozycji. - dobra, mów. - syknęłam spuszczając głowę. - nie chcę, żeby to tak się kończyło. wszystkie tamte chwile, te kiedy już prawie coś między nami było. nie umiem pozwolić sobie na skończenie tego, jeszcze nie... - wyrzucał z siebie nieskładnie. znałam tą historię na pamięć i wiedziałam, że tym razem także skończy się krótkim 'ale nie powinniśmy'. przerwałam Mu. - to już mówiłeś, więc odpuść. doszło coś nowego? do rzeczy, błagam Cię. - rzuciłam oschle na jednym wydechu. poczułam jak wplątuje jedną dłoń w moje włosy, muska szyję, kciukiem wodzi po policzku. chwilę potem Jego wargi całowały moje, raz, drugi. - do rzeczy, mhm. - wymruczał.

leciałam do mamy smażącej naleśniki z przeciągłym jękiem 'no dłuuuugo jeszcze?'  po czym nie widząc żadnej reakcji wracałam do salonu  kucałam przed telewizorem i przeglądając kasety w końcu wkładałam do urządzenia 'Kosmicznego ducha'. godzinę później sprawdzałam czy spakowałam wszystko do plecaka  a kiedy upewniałam się  że wszystko jest prawidłowo ciągnęłam któregoś z rodziców za rękaw. 'jedziemy?'  nieśmiało pytałam. wkrótce siedziałam już na przedszkolnym dywanie z lalką  dwoma misiami i ówdzie najlepszą przyjaciółką. dzieciństwo  kiedy naprawdę było mi obojętne kogo kolega ze starszej grupy będzie trzymał za rękę.

definicjamiloscii dodano: 18 czerwca 2011

leciałam do mamy smażącej naleśniki z przeciągłym jękiem 'no dłuuuugo jeszcze?', po czym nie widząc żadnej reakcji wracałam do salonu, kucałam przed telewizorem i przeglądając kasety w końcu wkładałam do urządzenia 'Kosmicznego ducha'. godzinę później sprawdzałam czy spakowałam wszystko do plecaka, a kiedy upewniałam się, że wszystko jest prawidłowo ciągnęłam któregoś z rodziców za rękaw. 'jedziemy?', nieśmiało pytałam. wkrótce siedziałam już na przedszkolnym dywanie z lalką, dwoma misiami i ówdzie najlepszą przyjaciółką. dzieciństwo, kiedy naprawdę było mi obojętne kogo kolega ze starszej grupy będzie trzymał za rękę.

nerwowo skinął w moją stronę głową. próbując dalej tańczyć w obranym ówcześnie tempie odwróciłam spojrzenie kryjąc twarz w ramieniu swojego partnera. piosenka delikatnie cichła  aż w końcu zmieniła się na inną. poczułam inną dłoń na swojej.   odbijamy.   dobiegł mnie Jego głos  a już po chwili cała znajdowałam się w Jego ramionach.   głupie to  nie potrafię patrzyć na Ciebie przy boku kogoś innego. rozpierdala mnie od środka.   wyszeptał mi do ucha gładząc delikatnie po włosach. podniosłam na Niego swoje zielone oczy i spojrzałam błagalnie.   bądź.

definicjamiloscii dodano: 17 czerwca 2011

nerwowo skinął w moją stronę głową. próbując dalej tańczyć w obranym ówcześnie tempie odwróciłam spojrzenie kryjąc twarz w ramieniu swojego partnera. piosenka delikatnie cichła, aż w końcu zmieniła się na inną. poczułam inną dłoń na swojej. - odbijamy. - dobiegł mnie Jego głos, a już po chwili cała znajdowałam się w Jego ramionach. - głupie to, nie potrafię patrzyć na Ciebie przy boku kogoś innego. rozpierdala mnie od środka. - wyszeptał mi do ucha gładząc delikatnie po włosach. podniosłam na Niego swoje zielone oczy i spojrzałam błagalnie. - bądź.

trochę życia  wakacji  uśmiechu  szczęścia  Ciebie.

definicjamiloscii dodano: 17 czerwca 2011

trochę życia, wakacji, uśmiechu, szczęścia, Ciebie.

kiedy zostałam wyczytana przez panią dyrektor bez słowa stanęłam na środku sali. podniosłam powoli wzrok kierując go trochę na prawo  na Niego. patrzył  delikatnie  z lekkim uśmiechem. równocześnie unieśliśmy kąciki ust jak najwyżej. i nie liczył się dyplom  który właśnie lądował w moich dłoniach  gratulacje za które dziękowałam  miłe słowa   był On  ta jedna chwila w której znów był tak blisko  taki kochany  taki mój.

definicjamiloscii dodano: 17 czerwca 2011

kiedy zostałam wyczytana przez panią dyrektor bez słowa stanęłam na środku sali. podniosłam powoli wzrok kierując go trochę na prawo, na Niego. patrzył, delikatnie, z lekkim uśmiechem. równocześnie unieśliśmy kąciki ust jak najwyżej. i nie liczył się dyplom, który właśnie lądował w moich dłoniach, gratulacje za które dziękowałam, miłe słowa - był On, ta jedna chwila w której znów był tak blisko, taki kochany, taki mój.

na chuj mi Romeo? nie jestem Julią  jestem sobą. chcę Ciebie.

definicjamiloscii dodano: 15 czerwca 2011

na chuj mi Romeo? nie jestem Julią, jestem sobą. chcę Ciebie.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć