głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika frankness

generalnie sądzę  że na łożu śmierci nawet przez głowę mi nie przejdzie  że z roku na rok wychodziłam po końcu roku ze szkoły ze świadectwem na którym widniał czerwony pasek. nie pomyślę o dziewczynach z otoczenia  które mimo ciemnych włosów biją o głowę zachowania stereotypowej blondynki z kawałów. nie przejdzie mi przez myśl wspomnienie mojej nauczycielki od angielskiego  którą za każdym razem kiedy mijamy się na korytarzu   mam zwyczajnie ochotę udusić. nie zarysują mi się w głowie imiona kumpli z klasy z którymi teraz od czasu do czasu pożartuję  pośmieję się  wypiję piwo. ale przed oczami staną mi przyjaciele  którzy bez względu na wszystko byli. rodzice  dzięki  którym jestem takim  a nie innym człowiekiem. i On. drań  który ranił mnie najmocniej  a którego pokochałam na przekór wszystkim.

definicjamiloscii dodano: 26 czerwca 2011

generalnie sądzę, że na łożu śmierci nawet przez głowę mi nie przejdzie, że z roku na rok wychodziłam po końcu roku ze szkoły ze świadectwem na którym widniał czerwony pasek. nie pomyślę o dziewczynach z otoczenia, które mimo ciemnych włosów biją o głowę zachowania stereotypowej blondynki z kawałów. nie przejdzie mi przez myśl wspomnienie mojej nauczycielki od angielskiego, którą za każdym razem kiedy mijamy się na korytarzu - mam zwyczajnie ochotę udusić. nie zarysują mi się w głowie imiona kumpli z klasy z którymi teraz od czasu do czasu pożartuję, pośmieję się, wypiję piwo. ale przed oczami staną mi przyjaciele, którzy bez względu na wszystko byli. rodzice, dzięki, którym jestem takim, a nie innym człowiekiem. i On. drań, który ranił mnie najmocniej, a którego pokochałam na przekór wszystkim.

siedzę z kubkiem gorącego śmietankowego cappucino  w głośniach kolejne wersy 'głos który podpowiada  że nie ma sensu Cię kochać  głupotą jest kochać'  dzięki czemu  ze łzami w oczach  powoli zaczynam przyswajać  iż to koniec. mimo jutrzejszego poniedziałku  nie miniemy się na szkolnym korytarzu ocierając się dłońmi i posyłając sobie najczulsze z uśmiechów. nie miniemy się  ani jutro  ani we wrześniu. nigdy.

definicjamiloscii dodano: 26 czerwca 2011

siedzę z kubkiem gorącego śmietankowego cappucino, w głośniach kolejne wersy 'głos który podpowiada, że nie ma sensu Cię kochać, głupotą jest kochać', dzięki czemu, ze łzami w oczach, powoli zaczynam przyswajać, iż to koniec. mimo jutrzejszego poniedziałku, nie miniemy się na szkolnym korytarzu ocierając się dłońmi i posyłając sobie najczulsze z uśmiechów. nie miniemy się, ani jutro, ani we wrześniu. nigdy.

na samą myśl o Nim tak przyjemnie łaskotało od środka. na wspomnienie muśnięć Jego ust na moim ciele  po karku przechodziły ewidentne dreszcze. kiedy odtwarzałam sobie w głowie miniony dzień spędzony tylko i wyłącznie z Nim   usta układały się mimowolnie na kształt uśmiechu. z czasem uświadomiłam sobie  że chyba Go kocham  i już nie służy tylko zapełnianiu wolnych  wakacyjnych chwil. było za późno  zgadza się. Jego już nie było. Jego  wraz z tymi pełnymi ustami  zielonymi patrzałkami w których igrały wściekłe iskierki  dłońmi tak idealnie dopełniającymi się z moimi  sercem  które bezapelacyjnie było gotowe mi się oddać.

definicjamiloscii dodano: 26 czerwca 2011

na samą myśl o Nim tak przyjemnie łaskotało od środka. na wspomnienie muśnięć Jego ust na moim ciele, po karku przechodziły ewidentne dreszcze. kiedy odtwarzałam sobie w głowie miniony dzień spędzony tylko i wyłącznie z Nim - usta układały się mimowolnie na kształt uśmiechu. z czasem uświadomiłam sobie, że chyba Go kocham, i już nie służy tylko zapełnianiu wolnych, wakacyjnych chwil. było za późno, zgadza się. Jego już nie było. Jego, wraz z tymi pełnymi ustami, zielonymi patrzałkami w których igrały wściekłe iskierki, dłońmi tak idealnie dopełniającymi się z moimi, sercem, które bezapelacyjnie było gotowe mi się oddać.

powoli zaczyna do mnie docierać  że to już  nadeszły te długo wyczekiwane wakacje do których czas tak niemiłosiernie się ciągnął. chyba zaczynam pojmować  iż straciliśmy tą znajomość doszczętnie  że zerwała się ostatnia nić jaka między nami była   niepewne spojrzenia na szkolnym korytarzu  kilka wymienionych od czasu do czasu zdań. miną wakacje  proste  nie będą niestety trwać w nieskończoność. ja wrócę do szkoły  żeby pomęczyć się tam jeszcze kilka lat  a Ciebie już nie będzie. może to głupie i zapewne tego nie zrozumiesz  ale dziękuję. za to  iż w odpowiednim momencie odwróciłeś się tłumacząc mi  że tak będzie lepiej. wtedy miałam Cię za sukinsyna  który najpierw mnie zbajerował  potem zniknął. na chwilę obecną wiem  że kierowałeś się tylko jedną kwestią. moim dobrem.

definicjamiloscii dodano: 24 czerwca 2011

powoli zaczyna do mnie docierać, że to już, nadeszły te długo wyczekiwane wakacje do których czas tak niemiłosiernie się ciągnął. chyba zaczynam pojmować, iż straciliśmy tą znajomość doszczętnie, że zerwała się ostatnia nić jaka między nami była - niepewne spojrzenia na szkolnym korytarzu, kilka wymienionych od czasu do czasu zdań. miną wakacje, proste, nie będą niestety trwać w nieskończoność. ja wrócę do szkoły, żeby pomęczyć się tam jeszcze kilka lat, a Ciebie już nie będzie. może to głupie i zapewne tego nie zrozumiesz, ale dziękuję. za to, iż w odpowiednim momencie odwróciłeś się tłumacząc mi, że tak będzie lepiej. wtedy miałam Cię za sukinsyna, który najpierw mnie zbajerował, potem zniknął. na chwilę obecną wiem, że kierowałeś się tylko jedną kwestią. moim dobrem.

ognisko  piwa ukrywane przed nauczycielką w bluzach  latające kiełbaski  migdalenie się w wysokiej trawie  bezcenne zawstydzenie kumpli przy grze w butelkę  powrót średnio trzy kilometry w dwie minuty. godzina dziewiąta następnego dnia  szybkie ogarnięcie  kierunek stajnia. przez ponad dziesięć godzin   malowanie drągów  stojaków  oprowadzanie dzieciaków na kucykach  oswajanie koni z nowymi przeszkodami  trening  przygotowanie reszty konkurencji do zawodów. powrót do domu  spanie  pobudka o 8  ponownie nakurwiamy na stajnie. wakacje '11  przejdziecie do historii.

definicjamiloscii dodano: 24 czerwca 2011

ognisko, piwa ukrywane przed nauczycielką w bluzach, latające kiełbaski, migdalenie się w wysokiej trawie, bezcenne zawstydzenie kumpli przy grze w butelkę, powrót średnio trzy kilometry w dwie minuty. godzina dziewiąta następnego dnia, szybkie ogarnięcie, kierunek stajnia. przez ponad dziesięć godzin - malowanie drągów, stojaków, oprowadzanie dzieciaków na kucykach, oswajanie koni z nowymi przeszkodami, trening, przygotowanie reszty konkurencji do zawodów. powrót do domu, spanie, pobudka o 8, ponownie nakurwiamy na stajnie. wakacje '11, przejdziecie do historii.

stał na drugim końcu korytarza  szybko zbiegłam ze schodów. powiedział coś do swoich kumpli po czym skierował się na salę w której lada chwila miała rozpocząć się akademia. krzyknęłam Jego imię na co mimowolnie się odwrócił. złapałam oddech.   chwila  czekaj.   wybełkotałam. uśmiechnął się w końcu rzucając krótkie 'no co tam?'. zgarnęłam włosy z twarzy.   ostatni dzień  co? słuchaj  nie wyszło Nam  no. nie spróbowaliśmy  nie skorzystaliśmy na dobrą sprawę z szansy jaką dał nam los. trudno  żyje się dalej  nie?   wyrzuciłam z siebie z półuśmiechem.   ale kumple  do ostatnich dni.   dokończyłam  kiedy nie odpowiadał dłuższą chwilę. przytulił mnie do siebie powoli.   najlepsi kumple.   szepnął mi do ucha po czym wypuścił z uścisku i złapał panią  żeby dopracować szczegóły kwestii  jaką miał wygłaszać. a ja zostałam tam analizując to  czego przed chwilą doznałam odruchowo przytykając ucho na wysokości Jego serca. nie biło naturalnie. kumple  ta. jeszcze kumple  jeszcze.

definicjamiloscii dodano: 22 czerwca 2011

stał na drugim końcu korytarza, szybko zbiegłam ze schodów. powiedział coś do swoich kumpli po czym skierował się na salę w której lada chwila miała rozpocząć się akademia. krzyknęłam Jego imię na co mimowolnie się odwrócił. złapałam oddech. - chwila, czekaj. - wybełkotałam. uśmiechnął się w końcu rzucając krótkie 'no co tam?'. zgarnęłam włosy z twarzy. - ostatni dzień, co? słuchaj, nie wyszło Nam, no. nie spróbowaliśmy, nie skorzystaliśmy na dobrą sprawę z szansy jaką dał nam los. trudno, żyje się dalej, nie? - wyrzuciłam z siebie z półuśmiechem. - ale kumple, do ostatnich dni. - dokończyłam, kiedy nie odpowiadał dłuższą chwilę. przytulił mnie do siebie powoli. - najlepsi kumple. - szepnął mi do ucha po czym wypuścił z uścisku i złapał panią, żeby dopracować szczegóły kwestii, jaką miał wygłaszać. a ja zostałam tam analizując to, czego przed chwilą doznałam odruchowo przytykając ucho na wysokości Jego serca. nie biło naturalnie. kumple, ta. jeszcze kumple, jeszcze.

za dużo wiedział. potrafił z mojej miny  spojrzenia czy gestów wyczytać dosłownie wszystko. nawet mi to pasowało  dopóki dawałam radę ukrywać  że tak naprawdę jest mi obojętny.

definicjamiloscii dodano: 22 czerwca 2011

za dużo wiedział. potrafił z mojej miny, spojrzenia czy gestów wyczytać dosłownie wszystko. nawet mi to pasowało, dopóki dawałam radę ukrywać, że tak naprawdę jest mi obojętny.

teraz tylko się ogarnąć na ognisko i dobrze rozpocząć te wakacje z postanowieniem  że będą najlepszymi  jakie można sobie wyobrazić. nie spierdolić sprawy przez uśmiech jednego kolesia i fakt  iż to już koniec  ostateczny  nie będzie nic dalej.

definicjamiloscii dodano: 22 czerwca 2011

teraz tylko się ogarnąć na ognisko i dobrze rozpocząć te wakacje z postanowieniem, że będą najlepszymi, jakie można sobie wyobrazić. nie spierdolić sprawy przez uśmiech jednego kolesia i fakt, iż to już koniec, ostateczny, nie będzie nic dalej.

w jutrzejszym dniu obawiam się tylko reakcji dyrekcji i wychowawczyni  kiedy po dwóch dniach proszenia mnie o pójście w zastępczym sztandarze i założenie spódniczki  ja i tak pokażę się na akademii w czarnych spodniach i prostej białej bluzce. trudno  upór mam we krwi  a z osobami  które nie słuchają moich racji   nie idę na ugodę.

definicjamiloscii dodano: 21 czerwca 2011

w jutrzejszym dniu obawiam się tylko reakcji dyrekcji i wychowawczyni, kiedy po dwóch dniach proszenia mnie o pójście w zastępczym sztandarze i założenie spódniczki, ja i tak pokażę się na akademii w czarnych spodniach i prostej białej bluzce. trudno, upór mam we krwi, a z osobami, które nie słuchają moich racji - nie idę na ugodę.

mając sześć lat i widząc na ulicy typa Jego pokroju potrafiłam pociągnąć jedynie mamę za rękaw pytając krótko 'mamo  On jest zły  prawda?'. teraz patrzę na swoją rodzicielkę  która w rozmowie ze mną o Nim musi zmierzyć się z jednym zdaniem   'kocham Go  przepraszam'.

definicjamiloscii dodano: 21 czerwca 2011

mając sześć lat i widząc na ulicy typa Jego pokroju potrafiłam pociągnąć jedynie mamę za rękaw pytając krótko 'mamo, On jest zły, prawda?'. teraz patrzę na swoją rodzicielkę, która w rozmowie ze mną o Nim musi zmierzyć się z jednym zdaniem - 'kocham Go, przepraszam'.

a jeżeli jeszcze raz pojawisz się w momencie mojego życia  kiedy wszystko zaczyna się układać  zapierdolę Ci.

owocolistek dodano: 19 czerwca 2011

a jeżeli jeszcze raz pojawisz się w momencie mojego życia, kiedy wszystko zaczyna się układać, zapierdolę Ci.

  co robimy nie tak? gdzie popełniamy błędy  które tak bardzo Nas od siebie nawzajem oddalają? tak będzie dalej  i dalej? aż się skończy cała ta historia  aż się rozstaniemy i każde pójdzie w swoją stronę?   wydukałam patrząc na Niego bezradnie. odwrócił wzrok i niemo kręcił głową.   kochasz mnie?   zapytałam wolno  najciszej jak potrafiłam.   ja... z Tobą... nie chcę.   powiedział w końcu. nie płacz  nie płacz  nie płacz  powtarzałam sobie w myślach. to skurwiel  nic nie warty dupek  frajer. wtedy zabrał głos jeszcze raz.   bez Ciebie nie potrafię.

definicjamiloscii dodano: 19 czerwca 2011

- co robimy nie tak? gdzie popełniamy błędy, które tak bardzo Nas od siebie nawzajem oddalają? tak będzie dalej, i dalej? aż się skończy cała ta historia, aż się rozstaniemy i każde pójdzie w swoją stronę? - wydukałam patrząc na Niego bezradnie. odwrócił wzrok i niemo kręcił głową. - kochasz mnie? - zapytałam wolno, najciszej jak potrafiłam. - ja... z Tobą... nie chcę. - powiedział w końcu. nie płacz, nie płacz, nie płacz, powtarzałam sobie w myślach. to skurwiel, nic nie warty dupek, frajer. wtedy zabrał głos jeszcze raz. - bez Ciebie nie potrafię.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć