głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika frankness

był jedyną osobą dla której rzuciłam moją odwieczną przysięgę  iż nie wejdę ponownie do tej samej rzeki  nie spróbuję z tym samym  nie dam drugiej szansy. mimo słów  którymi mnie karmił chcąc wyniszczyć doszczętnie  mimo zachowań  tak nieprzemyślanych  tak bolesnych  tak chorych  mimo łez  które przez Niego wylałam i bólu z jakim musiałam się zmierzyć   wystarczyło jedno 'kocie  ja kocham  Ciebie  maksymalnie'  i nie potrafiłam zrobić nic innego  jak wrócić do Niego. cholera  zależało mi na tym draniu  a moje serce... bez Niego zwyczajnie nie dawało sobie rady.

definicjamiloscii dodano: 28 czerwca 2011

był jedyną osobą dla której rzuciłam moją odwieczną przysięgę, iż nie wejdę ponownie do tej samej rzeki, nie spróbuję z tym samym, nie dam drugiej szansy. mimo słów, którymi mnie karmił chcąc wyniszczyć doszczętnie, mimo zachowań, tak nieprzemyślanych, tak bolesnych, tak chorych, mimo łez, które przez Niego wylałam i bólu z jakim musiałam się zmierzyć - wystarczyło jedno 'kocie, ja kocham, Ciebie, maksymalnie', i nie potrafiłam zrobić nic innego, jak wrócić do Niego. cholera, zależało mi na tym draniu, a moje serce... bez Niego zwyczajnie nie dawało sobie rady.

zaczął oglądać się za innymi  rzucać komplementami do przypadkowych dziewczyn obejmując mnie w pasie. znosiłam to  do czasu  kiedy kumpela nie powiedziała mi  że widziała jak całuje inną. zaciągnęłam Go w najciaśniejszy kąt szkolnego korytarza na jednej z przerw.   słuchaj  żałuję  że w takich okolicznościach  ale ostatnio ciężko Cię złapać w innych. usuwam się z Twojego życia  chyba już mnie nie potrzebujesz.   powiedziałam pewnie formułkę  którą układałam przez całą noc. potem odeszłam bez słowa zostawiając Go samego. tydzień później  kiedy nie odbierałam od Niego żadnych telefonów przyszedł do mojego domu.   słońce  kurwa  nie umiem bez Ciebie.   szepnął mi w włosy na powitanie. wtedy przekonałam się  iż czasem należy puścić kogoś wolno  dać wybór  swobodny oddech... jeśli się kocha   nigdy nie opuszcza się drugiej osoby definitywnie. zawsze się wraca.

definicjamiloscii dodano: 28 czerwca 2011

zaczął oglądać się za innymi, rzucać komplementami do przypadkowych dziewczyn obejmując mnie w pasie. znosiłam to, do czasu, kiedy kumpela nie powiedziała mi, że widziała jak całuje inną. zaciągnęłam Go w najciaśniejszy kąt szkolnego korytarza na jednej z przerw. - słuchaj, żałuję, że w takich okolicznościach, ale ostatnio ciężko Cię złapać w innych. usuwam się z Twojego życia, chyba już mnie nie potrzebujesz. - powiedziałam pewnie formułkę, którą układałam przez całą noc. potem odeszłam bez słowa zostawiając Go samego. tydzień później, kiedy nie odbierałam od Niego żadnych telefonów przyszedł do mojego domu. - słońce, kurwa, nie umiem bez Ciebie. - szepnął mi w włosy na powitanie. wtedy przekonałam się, iż czasem należy puścić kogoś wolno, dać wybór, swobodny oddech... jeśli się kocha - nigdy nie opuszcza się drugiej osoby definitywnie. zawsze się wraca.

przepraszam  straciłam chęci na bycie miłą  na akceptowanie wszystkiego wokół i robienie każdej czynności zgodnie z zasadami.

definicjamiloscii dodano: 28 czerwca 2011

przepraszam, straciłam chęci na bycie miłą, na akceptowanie wszystkiego wokół i robienie każdej czynności zgodnie z zasadami.

są faceci na których widok najchętniej zrzuciłabyś z siebie wszystko zaciągając ich w najciaśniejszy kąt  rozebrała  całowała  bawiła się  wykorzystywała. ale widząc Jego  mimo  iż jest niesamowicie cudowny  a Jego spojrzenie generalnie rozrywa Cię na minimalne cząsteczki   chciałabyś tylko mieć Go na wyciągniecie dłoni. chciałabyś móc całować Jego policzek pokryty lekkim zarostem  muskać Jego klatkę piersiową opuszkami palców i kochać Go  bezkarnie pozwalać sercu bić tylko dla Niego.

definicjamiloscii dodano: 27 czerwca 2011

są faceci na których widok najchętniej zrzuciłabyś z siebie wszystko zaciągając ich w najciaśniejszy kąt, rozebrała, całowała, bawiła się, wykorzystywała. ale widząc Jego, mimo, iż jest niesamowicie cudowny, a Jego spojrzenie generalnie rozrywa Cię na minimalne cząsteczki - chciałabyś tylko mieć Go na wyciągniecie dłoni. chciałabyś móc całować Jego policzek pokryty lekkim zarostem, muskać Jego klatkę piersiową opuszkami palców i kochać Go, bezkarnie pozwalać sercu bić tylko dla Niego.

może i z początku odwróciłam wzrok  kiedy zauważyłam  że stoi tam  zupełnie sam. ale nie zmieniłam obranej wcześniej trasy  zmierzając dalej w Jego kierunku. śmiało spojrzałam Mu w oczy  po czym równocześnie powiedzieliśmy sobie proste 'siema'. i chuj z tym  że przez kolejne dziesięć minut drogi serce biło jak oszalałe chcąc wrócić tam do Niego. chuj z tym  że nie mogłam pozbierać myśli  bo w głowie wciąż odtwarzały się wspomnienia związane z Jego osobą. naprawdę  nie jest  aż tak źle. za kilkanaście miesięcy będzie tylko wyblakłym zarysem w mojej podświadomości.

definicjamiloscii dodano: 27 czerwca 2011

może i z początku odwróciłam wzrok, kiedy zauważyłam, że stoi tam, zupełnie sam. ale nie zmieniłam obranej wcześniej trasy, zmierzając dalej w Jego kierunku. śmiało spojrzałam Mu w oczy, po czym równocześnie powiedzieliśmy sobie proste 'siema'. i chuj z tym, że przez kolejne dziesięć minut drogi serce biło jak oszalałe chcąc wrócić tam do Niego. chuj z tym, że nie mogłam pozbierać myśli, bo w głowie wciąż odtwarzały się wspomnienia związane z Jego osobą. naprawdę, nie jest, aż tak źle. za kilkanaście miesięcy będzie tylko wyblakłym zarysem w mojej podświadomości.

jedno karcące spojrzenie  słodkie 'no dłużej już się szykować nie mogłaś?!'  delikatne muśnięcie w policzek   i wiem jak cholernie ważna dla Niego jestem.

definicjamiloscii dodano: 27 czerwca 2011

jedno karcące spojrzenie, słodkie 'no dłużej już się szykować nie mogłaś?!', delikatne muśnięcie w policzek - i wiem jak cholernie ważna dla Niego jestem.

wyglądałam przez okno przyglądając się jednemu z robotników  który akurat pracuje na moim podwórku.   kuurde  ale On ma tyłek!   jęknęłam zapominając  że kilka metrów ode mnie siedzi mama. wstała z krzesła śmiejąc się cicho.   wiesz  Tobie się nie dziwie  ale gdybyś Ty wiedziała jakie ja mam myśli  jak na Niego patrzę.   powiedziała z podejrzanym błyskiem w oku. ostatnio często odbieram wrażenie  iż chyba wolę nie wiedzieć co moi rodzice mają w głowach.

definicjamiloscii dodano: 27 czerwca 2011

wyglądałam przez okno przyglądając się jednemu z robotników, który akurat pracuje na moim podwórku. - kuurde, ale On ma tyłek! - jęknęłam zapominając, że kilka metrów ode mnie siedzi mama. wstała z krzesła śmiejąc się cicho. - wiesz, Tobie się nie dziwie, ale gdybyś Ty wiedziała jakie ja mam myśli, jak na Niego patrzę. - powiedziała z podejrzanym błyskiem w oku. ostatnio często odbieram wrażenie, iż chyba wolę nie wiedzieć co moi rodzice mają w głowach.

a w wakacje? chrońcie skórę przed słońcem  komórki przed wodą w rzece  a serca przed skurwielami  którzy tylko czyhają  żeby je zranić.

definicjamiloscii dodano: 27 czerwca 2011

a w wakacje? chrońcie skórę przed słońcem, komórki przed wodą w rzece, a serca przed skurwielami, którzy tylko czyhają, żeby je zranić.

przygarnął mnie powoli do swojej piersi gładząc uspokajająco po włosach.   nie płacz... nie płacz  proszę.   szeptał mi najciszej jak potrafił wprost do ucha. zaciskałam z całych sił powieki kryjąc głowę pomiędzy Jego ramieniem  a szyją. Jego serce biło niespokojnie  tracąc co chwilę rytm.   słońce...   wydukał łamiącym się głosem  a kilka sekund później poczułam zimną kropelkę skapującą na mój kark. puścił mnie oddalając się na metr  może dwa. przełknęłam gulę stającą mi w gardle.   nie zostawiaj mnie.   wyjąkałam zagryzając wargę do krwi. kręcąc głową zacisnął dłonie w pięści.   zasługujesz na kogoś lepszego  aniele.   wyszeptał odwracając wzrok. niecałą minutę później zniknął w mroku jednej z przecznic.

definicjamiloscii dodano: 27 czerwca 2011

przygarnął mnie powoli do swojej piersi gładząc uspokajająco po włosach. - nie płacz... nie płacz, proszę. - szeptał mi najciszej jak potrafił wprost do ucha. zaciskałam z całych sił powieki kryjąc głowę pomiędzy Jego ramieniem, a szyją. Jego serce biło niespokojnie, tracąc co chwilę rytm. - słońce... - wydukał łamiącym się głosem, a kilka sekund później poczułam zimną kropelkę skapującą na mój kark. puścił mnie oddalając się na metr, może dwa. przełknęłam gulę stającą mi w gardle. - nie zostawiaj mnie. - wyjąkałam zagryzając wargę do krwi. kręcąc głową zacisnął dłonie w pięści. - zasługujesz na kogoś lepszego, aniele. - wyszeptał odwracając wzrok. niecałą minutę później zniknął w mroku jednej z przecznic.

otarłam się swoim nosem o Jego wypuszczając powietrze z ust wprost na Jego wargi. zaśmiał się cicho zgarniając jedną ręką moje włosy za ucho  drugą połączył z moją przeplatając ze sobą nasze palce. zrobiłam pół kroku do przodu chcąc być jeszcze bliżej Jego ciała  pragnąć czuć na każdym skrawku skóry Jego bezwzględną bliskość. uwolnił dłoń z mojego uścisku i obydwoma szczelnie objął moją twarz przysuwając Ją do swojej. poczułam jak spod powieki wypływa mi pierwsza przezroczysta kropelka. złączył swoje wargi z moimi w pełnym tęsknoty pocałunku. kiedy po minucie odsunął mnie od siebie o dwa milimetry w końcu się odezwałam.   jesteś. w końcu jesteś... cały mój. tylko mój.   wyszeptałam z wrażeniem  że moje słowa rozpływają się gdzieś w powietrzu. przyciągnął mnie do siebie z całych sił przyciskając do swojej klatki piersiowej.   i będę  przyrzekam.

definicjamiloscii dodano: 26 czerwca 2011

otarłam się swoim nosem o Jego wypuszczając powietrze z ust wprost na Jego wargi. zaśmiał się cicho zgarniając jedną ręką moje włosy za ucho, drugą połączył z moją przeplatając ze sobą nasze palce. zrobiłam pół kroku do przodu chcąc być jeszcze bliżej Jego ciała, pragnąć czuć na każdym skrawku skóry Jego bezwzględną bliskość. uwolnił dłoń z mojego uścisku i obydwoma szczelnie objął moją twarz przysuwając Ją do swojej. poczułam jak spod powieki wypływa mi pierwsza przezroczysta kropelka. złączył swoje wargi z moimi w pełnym tęsknoty pocałunku. kiedy po minucie odsunął mnie od siebie o dwa milimetry w końcu się odezwałam. - jesteś. w końcu jesteś... cały mój. tylko mój. - wyszeptałam z wrażeniem, że moje słowa rozpływają się gdzieś w powietrzu. przyciągnął mnie do siebie z całych sił przyciskając do swojej klatki piersiowej. - i będę, przyrzekam.

brat przysiadał na rancie mojego łóżka przeszkadzając mi w lekturze książki. kiedy w końcu podniosłam na Niego wzrok posłał mi wymuszony  pełen smutku półuśmiech.   wiesz  przesłuchiwałem dziś Jego kawałki  te które nagraliśmy wspólnie w ubiegłoroczne ferie  jak i te  które nawinął specjalnie na dzień moich urodzin...   zaczął lekko łamiącym się głosem. od razu zrozumiałam o kim mówił  a w gardle wyrosła mi gula.   kurwa  dziś mija rok  rozumiesz? dokładnie rok. gdybyśmy wtedy przesunęli ten cholerny wyjazd  a On zdobył kasę... żyłby. byłby tu z nami  może siedzielibyśmy teraz w moim pokoju przed kompem grając w jakąś banalną grę  tracąc kolejny dzień z życiorysu. możliwe. ale nadal miałbym Go na jeden telefon  i chwilę później w klubie za rogiem na piwie. nie wiem co za idiota Go skąd zabrał.   wydusił nie robiąc przerw. chciałam Mu pomóc  choć poklepać po ramieniu  czy rzucić jakimś słowem pocieszenia. ale potrafiłam tylko odwrócić wzrok i podświadomie patrzeć na Jego cierpienie.

definicjamiloscii dodano: 26 czerwca 2011

brat przysiadał na rancie mojego łóżka przeszkadzając mi w lekturze książki. kiedy w końcu podniosłam na Niego wzrok posłał mi wymuszony, pełen smutku półuśmiech. - wiesz, przesłuchiwałem dziś Jego kawałki, te które nagraliśmy wspólnie w ubiegłoroczne ferie, jak i te, które nawinął specjalnie na dzień moich urodzin... - zaczął lekko łamiącym się głosem. od razu zrozumiałam o kim mówił, a w gardle wyrosła mi gula. - kurwa, dziś mija rok, rozumiesz? dokładnie rok. gdybyśmy wtedy przesunęli ten cholerny wyjazd, a On zdobył kasę... żyłby. byłby tu z nami, może siedzielibyśmy teraz w moim pokoju przed kompem grając w jakąś banalną grę, tracąc kolejny dzień z życiorysu. możliwe. ale nadal miałbym Go na jeden telefon, i chwilę później w klubie za rogiem na piwie. nie wiem co za idiota Go skąd zabrał. - wydusił nie robiąc przerw. chciałam Mu pomóc, choć poklepać po ramieniu, czy rzucić jakimś słowem pocieszenia. ale potrafiłam tylko odwrócić wzrok i podświadomie patrzeć na Jego cierpienie.

i jeśli robiąc coś rozglądasz się dookoła  aby upewnić się czy nikt nie patrzy   mimo tego  co sobie wmawiasz  postępujesz zwyczajnie źle.

definicjamiloscii dodano: 26 czerwca 2011

i jeśli robiąc coś rozglądasz się dookoła, aby upewnić się czy nikt nie patrzy - mimo tego, co sobie wmawiasz, postępujesz zwyczajnie źle.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć