 |
|
wyrzuciłam koc, zdjęłam firanki, wyprałam dywan, otworzyłam okna na oścież, na każdej półce poustawiałam zapalone, zapachowe świeczki. wszystko na nic. wciąż go czuję.
|
|
 |
|
był kimś więcej niż mężczyzną mojego życia. był moim całym światem.
|
|
 |
|
- ranisz mnie. – wyszeptała. – idź do swojego najlepszego przyjaciela, on na pewno Cię nie zrani. – odparł głosem pełnym ironii i zazdrości. wstając bez słowa, poszła w przeciwnym kierunku. zrobiła kilkanaście kroków. po chwili się zawróciła. łzy wydrążały na jej policzkach mokre korytarze. wycierając rękawem dużego swetra kolejne krople, zatrzymała się metr przed nim. – wiesz, przyjacielu? jest mi cholernie ciężko. tak mocno go kocham. a on coraz częściej rani moje serce. – powiedziała na jednym oddechu, patrząc mu głęboko w oczy. – nie martw się, porozmawiam z nim. nie pozwolę Cię dłużej krzywdzić, przyjaciółko. – pocałował ją w czubek głowy, chowając ją w swoich ogromnych ramionach.
|
|
 |
|
plama po wylanej wódce, rozsypana sól, kamienie, chmury. wszystko układa się w jego inicjały.
|
|
 |
|
Przez jego cudowny uśmiech nie mogę się na niczym skoncentrować ;-*
|
|
 |
|
Dla kogoś znaczysz wszystko.
|
|
 |
|
Gdy nie miałam nic do stracenia, dostałam wszystko
|
|
 |
|
I rysujesz mi uśmiech każdą wiadomością.
|
|
 |
|
Siedziała i się uśmiechała. Sama do siebie.
|
|
 |
|
kładzie swoje dłonie pod moją brodą, delikatnie ją unosząc. nieziemsko patrzy na mnie swoimi miodowymi oczami. 'jesteś najważniejsza' - mówi stanowczym tonem, kradnąc po chwili pocałunek z mych ust.
|
|
 |
|
budzę się w środku nocy, szukam po omacku jego dłoni. czuję ciepły oddech na mojej szyi. 'jestem obok, skarbie. zostaję z Tobą na zawsze' - szepcze, aksamitnym dotykiem muskając moje palce.
|
|
|
|