 |
|
brakuje mi odwagi do dalszego życia tutaj.
|
|
 |
|
za chwilę mamy się spotkać, a ja siedzę w całkowitej rozsypce. chcę uciec z tego miejsca, jak najdalej. to jest już chore. popadam w coraz większą depresję, a zza zamkniętych drzwi dobiegają do mnie kolejne obelgi. drażnię każdym ruchem, każdym słowem, wkurwiam nawet siedząc sama w pokoju starając się nie okazywać jakichkolwiek oznak życia. największą ulgą dla niej byłoby moje odejście, na zawsze.
|
|
 |
|
mówi że tęsknił a ja rzucam go na łóżko. I nie wiem naprawdę nie wiem dlaczego to robimy , czy ze zwykłego pożądania , z miłości czy dlatego że w głowie szumi nam alkohol. A potem jest we mnie i kocham go ,. wiem to i widzę to w jego oczach i zaraz świat się kręci i czuję nieśmiertelność , nieskończoność , wieczność. I budzę z jego dłońmi oplecionymi wokół mojej tali i słyszę jego lekko nierównomierny oddech i jest obok , znów jak gdyby był tam przez ten cały czas w którym go brakowało, jak gdyby nigdzie się nie ruszał , jest obok , śpi , tak naturalnie , spokojnie jak gdyby nigdy nie wychodził z tej sypialni , słyszę bicie jego serca , czuję go , jest tu , tak jak obiecywał , jest tak jak miało być , bo przecież miał być zawsze . / nacpanaaa
|
|
 |
|
Cicho, cichutko, nie boli, bólu nie ma, daj, pocałuje - bólu nie ma, nie ma zimy, nie ma złych ludzi i czerwonego światła na przejściu dla pieszych, nie ma drogich serów i pustych butelek szampana - nie ma bólu, nie ma zła. — Ochocki, Vithren, "Łuny twojego uśmiechu" ♥
|
|
 |
|
To musi być coś więcej niż chemia, która napędza organizm,
mamy serca by kochać, uczucia by móc je ranić.
Gdzieś, pomiędzy tkankami i słowami jest dusza,
która zmusza nas do pokonywania kolejnych granic. / Miuosh
|
|
 |
|
zaspana ruszyłam w kierunku łazienki. wyszłam spod prysznica i po raz pierwszy od dawna spojrzałam w lustrze na swoją sylwetkę. i wiesz co jest w tym najdziwniejsze? że w pewnym sensie spodobało mi się to co zobaczyłam. uśmiechnęłam się, mówiąc do odbicia "jeszcze trochę mała, już jesteś tak blisko".
|
|
 |
|
obudziłam się w środku nocy i sprawdzając godzinę zauważyłam powiadomienie o nowej wiadomości. nie mogłam dokładnie zobaczyć od kogo, a jednak doczytując się charakterystycznego "branoc" wiedziałam, że to od niego. nie powinnam, ale ucieszyłam się. to takie poczucie, że jest ktoś, kto o tobie pamięta, że jednak jest ktoś, komu choć trochę na tobie zależy.
|
|
 |
|
lubię jego obecność. lubię z nim żartować. lubię z nim rozmawiać na bezsensowne tematy. lubię jak specjalnie prowokuje mnie do skojarzeń. lubię jak idąc korytarzem wymieniamy się głupimi minami. lubię jak wspominamy dawne czasy, mając z siebie nawzajem bekę. lubię, że pomimo tak długiego okresu bez jakiegokolwiek kontaktu wciąż mamy nawzajem tak dobre stosunki. lubię kiedy klniemy na rosyjski. lubię jak próbuje mnie zdenerwować wypominając "dawną mnie". lubię kiedy obdarza mnie zaufaniem. lubię kiedy nazywa mnie przyjaciółką. lubię, że znów jest z moim życiu.
|
|
 |
|
może o to właśnie tutaj chodzi. dwoje ludzi, doprowadzających się nawzajem do granic wytrzymałości, robiący wszystko byleby dopiec temu drugiemu. a mimo to tak bardzo ciągnących do siebie.
|
|
 |
|
spotkanie? po tym wszystkim co się wydarzyło chcesz spędzić ze mną dzień? co się stało? czyżby lalunia nie miała czasu? a no tak, przez chwilę pozwoliłam sobie zapomnieć dlaczego tego chcesz. pobawić się i wrócić do niej, prawda? jedynym problemem jest to, że dla mnie to nie jest głupia zabawa w "przyjaciół" i najnormalniej sprawia cholerny ból.
|
|
|
|