 |
|
Teraz to ja zacznę łamać męskie serca, olewać ich uczucia, zostawiać ich dla innych z większym sześciopakiem na brzuchu, żeby każdy poczuł się tak, jak ja niedawno. Będę taką suką, jaką byłam kiedyś. Niezależna, twarda, mocna w słowie, twarda w geście, tak. Zaczyna się nowy rozdział, który jest oddzielony od tamtych grubą, czarną krechą.
|
|
 |
|
Dzień7 - Wysoki blondyn z niebieskimi oczami, oszałamiającym uśmiechem i uzależniającym zapachem. Wiedział, czego pragną dziewczyny, bo był wychowywany przez mamę i siostrę, więc nie dziwię się, że laski na niego leciały. Te jego słowa, gesty, jakikolwiek ruch, czy wypowiedź były idealnie przemyślane. Tak, by nie zranić uczuć dziewczyny, a jeszcze bardziej ją w sobie zadurzyć. Na samą myśl o nim na usta, mimo wszystko, ciśnie się uśmiech, a w oczach jednak pojawiają się łzy. Wtedy za każdym razem słyszę ten sam tekst kumpla 'Znowu go wspominasz?' To nie jest tak, że myślę o nim cały czas. Po prostu lubię wracać do czasów, kiedy byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Kiedy miałam go blisko siebie. Kiedy wszystko było prostsze, łatwiejsze. Kiedy istniała miłość. Nasza miłość.
|
|
 |
|
nie dam rady o Tobie zapomnieć, zbyt dużo rzeczy mi Ciebie przypomina.
|
|
 |
|
nie ma nic piękniejszego niż moment kiedy w życiu pierdoli Ci się dosłownie wszystko, a Ty masz tą jedyną osobę na której możesz polegać. tą do której dzwonisz w środku nocy, a ona boso przybiega pod Twój blok bo z rozpędu zapomina o butach. przytula Cię. niby prymitywny gest, a potrafi zdziałać tak nie zwykle wiele. osoba, która potrafi doprowadzić Cię do ataku śmiechu chociaż od samego rana masz ochotę wybuchnąć spazmatycznym płaczem. ta, dzięki której przez chwilę zapominasz o bagnie w którym toniesz i zaczynasz się łudzić, że ten cały burdel ma jakikolwiek sens.
|
|
 |
|
- nienawidzę jak płaczesz kochanie. - powiedział z troską w głosie. - cudownie wyglądasz z nosem upapranym w tuszu, posklejanymi od łez rzęsami, ale mimo wszystko. patrzyła na niego swoimi orzechowymi tęczówkami, wypełniającymi się na nowo łzami. - jesteś piękna kochanie. nawet taka niewinna, rozhisteryzowana, roztrzęsiona. wtuliła się w niego. - jednak jeszcze piękniejszy jest fakt, że mogę wytrzeć te łzy swoim osobistym rękawem, maleńka.
|
|
 |
|
pukać to Ty sobie tym ptaszkiem w drzwi możesz, kochanie.
|
|
 |
|
i choćby ta dziwka zwana sercem miała przestać w odsieczy pompować mi krew i tak Cię stamtąd wydrapię. chociażby łyżeczką od herbaty.
|
|
 |
|
los czasami traktuje mnie w taki sposób jakbym co najmniej wykonała na nim brutalny gwałt w afekcie za przeszłość.
|
|
 |
|
- dobra, idę do szkoły, cześć mamo! - stój, ej. masz dziurę w spodniach! - co?! - w kroku! - co?! - od razu lecę do pokoju, oglądam spodnie i słyszę mamę - PRIMA APRILIS!
|
|
 |
|
nie znoszę momentu kiedy ode mnie wychodzisz zaraz po tym jak wieszam Ci się na szyi nie mogąc pożegnać się z Twoim oddechem na mojej twarzy. jak mantrę powtarzałam, żebyś został chociaż doskonale wiem, że to znikome bo i tak musisz iść. zostaję sama. siadam na łóżku na którym jeszcze chwilę wcześniej wyznawałeś mi dozgonną miłość. nienawidzę tej pustki, irracjonalnej tęsknoty za Tobą chociaż jeszcze nie zdążyłeś wyjść z mojej klatki. zostaję sam na sam z Twoim zapachem na mojej pościeli, na mojej skórze. skrupulatnie wąchając poduszkę odliczam sekundy do naszego kolejnego spotkania.
|
|
 |
|
jestem tego pewny, w głębi duszy o tym wiem, że gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się. . ♥ / grubson
|
|
 |
|
polecam bycie idiotką! zajebista sprawa.
|
|
|
|