 |
|
mgła już opadła ,wszyscy zawiedli
|
|
 |
|
kiepsko.
spać.
śnić piękne sny.
obudzić się.
zacząć kolejny dzień.
sprawić, żeby był lepszy niż dziś.
|
|
 |
|
Przeważnie, zachowuję się poważnie
Przeważnie, nikogo nie drażnię
Przeważnie, słucham rad uważnie
Przeważnie, nie czuję się odważnie
Przeważnie, widać to po mnie wyraźnie
Otoczenie nie działa na mnie zakaźnie
Poprzez wyobraźnię kreuję własne ja
|
|
 |
|
Tak bardzo chciałabym, żebyś nic dla mnie nie znaczył.
|
|
 |
|
Przecież ja nie nadaje się na taką. Nie zmienię się w jakieś marne ptactwo domowe. Już po tygodniu chodziła bym po ścianach, po miesiącu dosypywała truciznę do zupy faceta, a po roku byłabym juz nałogową alkoholiczką...
|
|
 |
|
Plakała. On cały czas chciał isc ale ona go nie puszczała.
W końcu go puścila i poszła, a on stał i patrzył jak ona idzie. Ona płakała
Po 5 minutach jak on poszedł pobiegła za nim .
i poszli... tam... razem.
|
|
 |
|
[ CZ. 2 ] "Zostaw" wykrzyknęła niezbyt głośno, wyrywając ręke. "Może sie skaleczyłam. Ale nic nie skaleczy mnie gorzej niż ty. Bo ty zraniłeś tak, jakbyś przejechał mi tym szkłem centralnie po twarzy, rozebrał mnie, a później przywiązał do ciężarówki i jechał po nierównej drodze." Po tych słowach spuścił głowę. Widać było, że cholernie żałował. "No co? Nieprawda? Wiesz co? Idź sobie. Nie chce cię więcej widzieć. Albo nie. Ja wyjdę, przyjdę rano i ciebie już nie będzie. Jasne?" zapytała z perfidnym uśmiechem. Rano, go nie było. | incompatible
|
|
 |
|
[ CZ. 1 ] Środek nocy. Przebudziła się i powoli wstając z łóżka szukała klamki od drzwi. Nacisnęła cicho i macając każdą część domu dookoła próbowała trafić do kuchni. Weszła do pomieszczenia i otworzyła szafkę w której stały szklanki. Niezdarnie wyjmując, jedna spadła jej na ziemię. "Cii" szepnęła, po czym usiadła na ziemi zbierając szkło. Skaleczyła rękę, z krórej pociekła krew. Zrezygnowała ze szklanki. Doszła do lodówki i wyjęła mleko. Pijąc z kartonu zapaliła światło. Siedział na krześle wpatrując się w jej usta, po których spadały krople mleka. Wyglądała fatalnie, odkąd ją zostawił. Nie przestraszyła się, ani nie zdziwiła że tam był. "He. Co tu robisz? Po co przyszedłeś. Nie jesteś mi już potrzebny." Wymamrotała. "Skaleczyłaś się. Pokaż to" i dochodząc do niej próbował oczyścić rękę z krwi. | incompatible
|
|
 |
|
I powracam do tych chwil coraz częściej, sama nie widząc w tym sensu.
|
|
 |
|
`Kiedy ranisz kobietę, pamiętaj, że zwykle stoją za nią jej przyjaciółki. Ona sama nic Ci nie zrobi, ale one, jak cholerna drużyna A, powieszą Cię za jaja.
|
|
|
|