 |
Wina zawsze leżała po mojej stronie. To ja byłam tą najgorszą. Zniszczyłam wszystko i byłam w pełni usatysfakcjonowana. Zadałam mu ból i miałam z tego przyjemność. Zabiłam miłość i z uśmiechem na twarzy życzyłam mu szczęścia. Ja wracałam o czwartej nad ranem, bo zapijałam wspomnienia na jakiejś domówce. Robiłam awantury w domu, bo tak mi pasowało. Próbowałam się wyprowadzić tak naprawdę donikąd. Kłamałam, mając nadzieję, że to ukoi ból. Bzdura. Przeszłość wyżarła ze mnie wszystkie uczucia i zostawiła w sercu dziurę, której nikt już nie będzie wstanie zapełnić.
|
|
 |
Spraw, bym wypuszczając z pomiędzy spierzchniętych warg jasny dym, czuła się lżejsza i pozornie wolna, zamiast liczyć centymetry dzielące mnie od dna. Zastąp przesłodzoną herbatę, która od niedawna umila mi dopieszczone gorzkimi łzami wieczory. Wyrzuć ten ten stary, wyleniały koc i chodź, przytul mnie mocno. Przecież nie możesz pozwolić bym upadła. Pomóż mi zrobić tych kilka dużych kroków, abym mogła wreszcie dojść do siebie.
|
|
 |
Kiedy ostatni raz rozmawiałyśmy normalnie? Nie wiem, może przed wczoraj, a może przy kolacji wigilijnej? Albo zapomniałyśmy się w sklepie spożywczym, bo przez przypadek lubimy te same ciastka. Możliwe też że wcale nie rozmawiałyśmy ze sobą jak ludzie już ponad rok, ale kto by to liczył, kto zwracałby uwagę na kolejne cyferki w kalendarzu. Nic nie warte dni, w pełni pozbawione porozumienia. Oprócz jadu i złośliwości, nie było w nich nic. Zwykła codzienność i zwykła relacja między córką a kimś. chyba powinnam nazwać tą kobietę matką...
|
|
 |
Potrzebuję poduszki powietrznej, zanim zderzę się z ogromnym smutkiem idącym w moją stronę. Mam tak wiele rzeczy, o które muszę zadbać. Trudno mi nawet upić się jak należy. Ale to nie tak, że unikam picia, może nie chcę być pozostawiona samej sobie. Czy po prostu chcę przykuć czyjąś uwagę swoją samotnością? Samotność jest dla mnie tak oczywista. Jeśli ktoś miałby być przy moim boku, czy wystarczyło by mnie, by się podzielić ? To znak zapytania, którego nie chcę włączać w to zdanie. Ku mojej uldze, słyszę głośny głos w telefonie. Rozłącza się i mruczy, jakby był wściekły. A mój wzrok skupia się na rodzinnym zdjęciu zwisającym byle jak obok licznika. Czy ludzie zatracają się ponieważ, nie mają domu lub drogi, którą mogliby iść? Czy może dlatego, że nawet jeśli mają mnóstwo miejsc, w które mogliby pójść, nie ma tam ani jednej osoby, która by na nich czekała?
|
|
 |
Czy zasługuję na bycie szczęśliwym? Czemu pogrążyłam się tak głęboko w tych pustych ranach? Na każdego w życiu spada deszcz strzał. Lecz czemu akurat moje serce robi wciąż za cel ? Emocje tak szybko się zmieniają. Tracę dech i padam wyczerpana gdzieś z tyłu. Nie umiem zapanować nad sercem, świat wyślizguję mi się z rąk. Szczęście oddalone o parę kroków, sama dodaję sobie stopni na schodach. Każdego może to przerażać, lecz dla mnie jest to naturalne jak śmiech. Płacz jest jak oddech, im dłużej go trzymasz, tym więcej wypuszczasz. Pozwól mi oddychać, smutek to mój dom. Chcę tu zostać, tu jest moje miejsce. Nawet jeśli wyjdę na moment do szczęścia, wiem, że i tak wrócę z powrotem.
|
|
 |
Gwałtownie w środku nocy otwieram rozpaczliwie smutne i spuchnięte oczy, spontanicznie podnosząc się wraz z przyśpieszającym się oddechem. Siadam na łóżku opierając się o ścianę, a swoje kolana tulę do siebie, lekko się kołysząc, niczym opuszczone dziecko. Czuję chłód, zaczyna brakować mi powietrza, a po plecach przechodzą mi ciarki. Z zagryzionych warg szepcze przekleństwa, krzyczę z bólu, próbując się uspokoić. Papierosy wypadają mi z trzęsących się rąk. Nagle wszystko ustaję. Słyszę tylko mój oddech i deszcz uderzający w szyby. Czuję łzę spływającą po moim policzku, którą szybko wycieram wmawiając sobie, że jestem silna. Stoję wpatrzona w lustro, mając nadzieję, że to tylko lustrzane deformacje, że to nie jestem prawdziwa ja. Proszę zapewnij, że każde kłucie w klatce piersiowej ma jakieś znaczenie, że ten cholerny ból ma sens. Powiedź, że miliony szpilek wbijanych w mięsień mego serca, nie są karą.
|
|
 |
Ciekawe, czy kiedykolwiek na moje '' Kocham Cię '', zaczęło mu bić szybciej serce. Ciekawe, czy kiedy byłam w szpitalu, chociaż raz zastanawiał się, jak się trzymam. Ciekawe, czy całując się ze mną, czuł w brzuchu motylki. Ciekawe, czy czasami mu się śniłam. Ciekawe, czy myślał o mnie poza czasem, kiedy napisałam wiadomość, czy się spotkaliśmy. Ciekawe, czy kiedykolwiek nie mógł zasnąć, bo siedziałam w jego głowie i nie chciałam wyjść. Ciekawe, czy kiedyś, mówiąc '' To moja dziewczyna '', poczuł dumę. Ciekawe, czy oddałby za mnie życie, bo ja za niego tak.
|
|
 |
Nieważne, jaki wybierasz sposób autodestrukcji. Ktoś zaszywa się w bibliotece, ktoś inny - w knajpie. Rezultat w obu przypadkach identyczny. Sposób autodestrukcji mówi jedynie o rodzaju człowieka. Powiedz mi, jaką dla siebie wybierasz ruinę, a powiem ci, kim jesteś. Innymi słowy, powiedz mi, czym wypełniasz swoją samotność - książkami, kobietami, ambicjami... We wszystkich przypadkach punktem wyjścia jest nuda, dojścia zaś - zniszczenie.
|
|
 |
Teraz Cie przytulę, by zaraz odejść.
|
|
 |
Nigdy nie rozumiem, po co wypowiadasz w moim kierunku jakiekolwiek słowa. Nie rozumiem po co cały czas powtarzasz: przepraszam. Miałeś swoje pięć minut, na które czekałam, bardzo długo. Nie skorzystałeś. Więc proszę Cię, nie proś mnie teraz o to, bym Cię wysłuchała, bo teraz, gdy w końcu ułożyłam sobie życie, nie masz prawa wpieprzać się w nie ze swoim wrednym uśmiechem, łapiąc mnie za rękę. Nie musisz przysięgać mi codziennych spotkań, cudownych prezentów i bycia na wyłączność tylko dla mnie. Ja tego nie potrzebuję. Już...
|
|
 |
Lubiłem jej plecy. Siedziała mi na kolanach, a ja nie mogłem się napatrzeć. Byłem jak gówniarz, który pierwszy raz ma przed sobą kobietę. Kobietę, która ma mnie wszystkiego nauczyć. Całowałem każdy skrawek jej ciała, każdy obejrzałem, posmakowałem. Nikt nigdy nie działał tak na mnie. Nikt, poza nią. Moglibyśmy się kochać w każdej chwili, zupełnie nie zwracając uwagi, że może nas ktoś nakryć.
|
|
 |
Motywacja jest tym, co pozwala Ci zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala Ci wytrwać.
|
|
|
|