 |
pokochałam Cię. tak mocno, że nie podejrzewałam się o takie uczucie. Ty złamałeś obietnice. zraniłeś mnie. bez słowa, bez żadnego znaku. tak po prostu, zniknąłeś z mego życia. mam nadzieje że sprawiło ci to radość. mimo tego co razem przeszliśmy, mimo tego co sobie obiecaliśmy zabiłeś mnie. całą moją radość, moje szczęście. Ty nim byłeś. prosze wróć, żebym mogła żyć. normalnie szczęśliwie żyć.
|
|
 |
stałam się od Ciebie zależna. każdy mój oddech, każde uderzenie serca wszytko było dla Ciebie. ale odszedłeś. nie dałeś żadnego znaku. przestałeś się odzywać. zostawiłeś mnie. bez serca. ono już nie jest moje, należy do Ciebie.
|
|
 |
Boże, prosze Cię pomóż tym którzy Cię potrzebują, wysłuchaj ich modlitw i nie daj już nikomu cierpieć. przecież jesteś Bogiem, możesz wszystko - więc dlaczego pozwalasz na tyle zła, na tyle cierpienia? jest tyle głodujących dzieci, chorych ludzi, dlaczego tego nie zatrzymasz? tyle rodzin się rozsypuje, jest tyle złych ludzi, złych rodziców, złych dzieci. naprawde Cię to nie boli, że tak cierpimy? nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale czy musisz pozwalać na tyle zła? umiesz patrzeć na to jak wiele młodzieży, ludzi się poddaje? jak sobie nie radzą z teraźniejszością? prosze spraw by nie zabrakło ciepła, miłości i szczęścia w tym życiu, w tym świecie. tu nie chodzi tylko o mnie, tu chodzi o ludzi, o dziewczyny, o chłopaków - którzy tak cierpią, podobnie jak ja. prosze, wysłuchaj tego i spraw by nie zabrakło dobra na świecie.
|
|
 |
uwielbiam rozmawiać z Tobą w nocy, tuż przed snem. jesteś najwspanialszym happy endem dnia, jaki tylko można sobie wyobrazić, bez względu na to, jak podły czy dobry ten dzień był. i to tylko dzięki Tobie, beznadziejny dzień przestaje taki być, a dobry jest jeszcze lepszy, najlepszy. bo dzień chociaż przez chwilkę spędzony z Tobą to dobry dzień. i wiesz najbardziej w naszych rozmowach cenię sobie to, że odciągasz moje myśli od wszystkiego, od obowiązków, stresu, rutyny dnia codziennego i potrafisz przy tym wywołać uśmiech na mojej twarzy . proszę wróć bo tęsknię.
|
|
 |
budzisz się rano i nie jesteś w stanie dotknąć dłonią ŻADNEJ części swojego ciała, brzydzisz się sobą bardziej niż wszystkich innych ludzi z ulicy. podchodzisz do lustra i masz ochotę je rozbić gołą ręką, nienawidzisz tego odbicia. nienawidzisz wszystkiego. tego, na co właśnie patrzysz. przecież to widać, przecież czujesz każdą ranę. są tam. tego, co siedzi w Twojej głowie i kazało Ci zrobić to wczoraj i na pewno każe zrobić dziś. i każdy dzień zaczyna się tak samo. czujesz, że wszyscy nienawidzą Ciebie równie mocno jak Ty sama. wiesz to, po prostu tak jest. chcesz się od siebie uwolnić, Twój własny umysł Cię zabija, z każdym dniem coraz bardziej skutecznie. jesteś żywa. wciąż. czujesz każde uderzenie serca i jedyne, o czym marzysz, żeby to było ostatnie. i w sumie dużo czasu Ci nie pozostało, choroba Cie wykańcza, serce tęskni za Nim, za Jego osobą. nie wytrzymujesz, znowu jesteś cała we łzach, chcesz znikąć.
|
|
 |
kiedy skończyło się moje normalne życie? chyba wtedy, gdy odszedł. gdy zostawił mnie samą ze swoimi demonami. przez niego umieram. umieram każdej nocy. przez niego cierpię. cierpię przy każdym oddechu. dosłownie.
|
|
 |
_siadam na łóżku, opieram plecy o zimną ścianę, nogi przysuwam do klatki piersiowej i przygryzam wargi. dłonie zaciskają się w pięść, której uścisk jest tak mocny, że paznokcie wbijają się w ciało do krwi. to nie boli - ani trochę. jedyne co boli to strach i ta pierdolona bezradność, która z dnia na dzień mnie wykańcza.
|
|
 |
chciałabym do Ciebie zadzwonić, powiedzieć tak po prostu, że mi Ciebie brakuje. nie wiem, czy to coś znaczy, nigdy nie chciałam niczego Ci niszczyć, chciałam Ci tylko powiedzieć, że tęsknię. że kurwa tak cholernie tęsknię.
|
|
 |
_nagle dotarło do mnie, że nie będzie już tak jak kiedyś. zmieniłam się. Zmieniłeś się Ty. nie wiem czy na lepsze. niektórych ta zmiana pewnie nie zadowoli, szczerze? Mam to gdzieś. otwieram archiwum. zaczynam czytać nasze rozmowy. z każdą rozmową wracają wszystkie wspomnienia. coraz więcej wspomnień. łzy napłynęły mi do oczu, dlaczego? Po prostu wiem - tak już nie będzie. Wiesz nadal żyje przeszłością, żyje Tobą. Teraz dochodzi do mnie, że straciłam cząstkę siebie. straciłam zaufanie. zaufanie, którym kiedyś darzyłam ludzi. wszystko, co mnie cieszyło odeszło, wszystko, co kochałam zostawiło mnie samej sobie.
|
|
 |
2. czasem chyba chciałabym tylko tego, żebyś tu był i mnie po prostu przytulił.czasami, a raczej bardzo często, każdej nocy dręczą mnie pytania, na które nie znam odpowiedzi. jednym z nich jest to, czym w ogóle jest życie? co będzie jeśli umrę? gdy o tym myślę od razu mam dreszcze, nie wyobrażam sobie tego, że kiedyś nie będę mieć dostępu do życia, po prostu mnie nie będzie. z jednej strony pragnę żyć jak najdłużej, z drugiej tak bardzo boję sie cierpienia. takie noce są najgorsze, po takich nocach jestem wykończona, zwłaszcza, gdy trapią inne wydarzenia już nie związane bezpośrednio z moim myśleniem. zwykle wtedy prawie sie nie odzywam. Wiedź że brakuje mi Cie, i że nie poradzę sobie bez Ciebie.
|
|
 |
1. jaka prawda w tym wszystkim to nie wiem. ostatnio parę spraw mnie przytłacza i choć o tym wolę nie mówić to coraz ciężej mi z tym. człowiek tylko igra z losem, igra ze sobą, walczy. ja sama już nie wiem co robię, bądź czego chce. faktem jest, że chce się wyrwać, ale nie potrafię. chcę być kimś, ale nie mogę. chcę się uwolnić, ale to nie takie proste. czemu jestem fałszywa? bo nigdy nie mówię jak się czuje w oczy? mogę opowiedzieć wydarzenia, co jest na bieżąco, co ma wpływ na mnie, ale nigdy o tym co mnie nęka. jak bardzo nienawidzę tego istnienia, jak bardzo chciałabym pozbyć się niektórych ludzi, jak często płaczę po nocach, bo nie wiem co mam zrobić, bo nie wiem jak dalej z tym żyć. choć nie chcę nikogo martwić, bo ludzie na których mi zależy sami mają swoje problemy, to faktycznie gram na ile mogę, że teraz jestem silna, że sobie jakoś gorzej, lepiej, ale radzę. nie jestem też gotowa na dorosłe życie w pełni.
|
|
 |
chciałabym, żebyś mnie rozumiał, żebyś zaakceptował charakter, który wiem, jest cholernie trudny. chciałabym, żebyśmy się już nie kłócili, nie o takie błahostki, kochanie. chciałabym, żebyś mi ufał, żebyś widział we mnie nie tylko dziewczynę, ale i przyjaciela. chciałabym, żebyś w końcu dostrzegł, jak kocham Cię całą sobą. chciałabym, żebyśmy nauczyli się dochodzić do kompromisów. chciałabym, żebyś idąc gdzieś z kumplami, nie zapominał o mnie. chciałabym, żebyś w końcu zaczął ze mną rozmawiać, żebyś mówił otwarcie co Cię boli. może wtedy ominęlibyśmy tyle nieporozumień i sprzeczek? chciałabym, żeby w końcu zaczęło się układać, bo naprawdę, mam już dość przepłakanych nocy i szram na ciele.
|
|
|
|