 |
Czasami fajnie się uśmiechać. Czasami dobrze jest się śmiać z byle czego. Położyć się i patrzeć na zachodzące słońce. A rano wstać z lekkim bólem głowy, ale za to z dobrym humorem. Ale tylko czasami. Bo nie mam tak codziennie. Codziennie nie jest wyjątkowo.
|
|
 |
Siedzimy razem popijając pozbawionego już smaku lecha. Niby jest dobrze, ale atmosfera jest tak gęsta, że spokojnie można ją kroić nożem. Wszystko przez to, że oboje nie radzimy sobie z życiem. Razem było łatwiej. Dlaczego więc nie potrafimy się do tego przyznać? Dlaczego wnosimy toast za miłość której rzekomo nie ma? Jest spójrz tylko na to z innej strony niech nie zwiedzie Cię mój uśmiech który służy tylko po to by wszyscy nie pytali co mi jest.
|
|
 |
Jestem cholernie naiwna, kolejny raz mu wybaczyłam, ale wiesz... Zmusiły mnie dawne wspomnienia, one jednak nie dają się zapomnieć. Jestem trudna, zawsze byłam, ale jednak on jest tym, któremu wybaczę i choć go nie kocham, nie zależy mi to i tak czuję się przywiązana. Ale to nie jest tak, że brakuje mi Go. Po prostu to ta już nieważna miłość, to ona jednak ma coś w sobie, że nie pozwala się rozstać ludziom, którzy się naprawdę kochali. Wiesz... Miłości między mną, a nim już nie będzie, ale zostanie to co było wcześniej.
|
|
 |
Ułamek sekundy. Usta przy ustach. Moja dłoń penetrująca Twój brzuch, delikatnie muskająca zarysy mięśni. Twoja ręka błądząca po moim biodrze. Skupienie się jedynie na własnych, nerwowych oddechach. Oddanie się chwili, pragnąc żeby trwała wiecznie. Nagłe odsunięcie się od siebie i pytanie błądzące po głowie - "co my robimy?". Nabranie oddechu i ponowne zderzenie ustami. Przecież przesiąknięcie do cna pożądaniem bez obaw o nadchodzącym uczuciu, które później przerodzi się jedynie w cierpienie, jest czymś niemal idealnym. Yo jak opychanie się słodyczami bez konsekwencji. Smaczna konsumpcja, bez obaw o szerokich biodrach.
|
|
 |
Sterty ubrań, pootwierane książki, kubki po herbacie i nadgryzione jabłka. A pośród tego wszystkiego ja. Rozczochrana, w szarym dresie i rozwleczonym swetrze. I mimo, że burdel wokół przypominał ten w mojej głowie, czułam się niewytłumaczalnie szczęśliwa w swoim syfiastym świecie.
|
|
 |
Najchętniej znikła bym na miesiąc , dwa . Ale co to da . Muszę po prostu polubić samą siebie . Jak zawsze narzekam i nic z tego nie wychodzi , może kiedyś w końcu przyjdzie taki dzien , w którym powiem , ze jestem zajbistą dziewczyną i nie mam powodu do marudzenia na swój temat . Może
|
|
 |
nie mam pewności, że przestałam kochać, a zaraz zacznę szlochać. po prostu mam już dość' love forever. ' ona mnie osłabia. nie widzę już w sobie cienia, który mogłabym komu kol wiek oddać. nie znaczy dla mnie żaden chłopak na świecie więcej niż wszystko. trudno, było co było. na szczęście to już nie wróci, a Ja nie wkopię się w kolejne bagno, zwane. - zakochaniem.
|
|
 |
dlaczego to my mamy cierpieć, wylewając ocean łez? nie przesypiać nocy, dławiąc się wspomnieniami? zamieńmy się rolami z mężczyznami. zacznijmy się zabawiać, każdym napotkanym facetem, bez skrupułów. wykorzystujmy i pozostawiajmy bez słowa. jeździjmy na kilka frontów, mając w poważaniu ich uczucia. wpisując w swoich magicznych notesikach 'zaliczony-odstawiony'. zero zaangażowania, emocji. wypierzmy się ze wszelkiego uczucia i bądźmy bezwzględne do granic możliwości. niech choć przez ułamek sekundy zastanowią się, jak to jest płakać z powodu nieodwzajemnionych uderzeń serca...
|
|
 |
Chciałabym, żeby ktoś zobaczył to w moich oczach. Ten strach, który ciągle mam, przemęczenie, a w końcu i płacz. Aby ktoś zobaczył tą obojętność do życia.
|
|
 |
Przy pierwszym kieliszku opowiem Ci jakie ma oczy. Po drugim, będę wtajemniczać Cię w jego niesamowite cechy. Po trzecim, będę przez łzy opowiadała Ci jak bardzo mnie ranił. Po czwartym będę skakała wykrzykując jego imię. Po piątym wejdę na dach i zacznę krzyczeć, że go kocham. Po szóstym zadzwonię i opowiem mu, jak bardzo boli jego nieobecność i jak bardzo żałuję, że nie ma go przy mnie i nie widzi, jak po wypiciu siódmego i ósmego kieliszka staję na krawędzi dachu i daję krok do przodu.
|
|
 |
Dlaczego tak jest, że kiedy całkowicie otworzymy nasze serce dla kogoś, dla jednego zwykłego człowieka, nagle staje się On w naszych oczach kimś lepszym, kimś wspaniałym. Kimś zbyt idealnym, by mógł istnieć na prawdę? A gdy sądzimy, że już nic nie może zepsuć tego szczęścia, wtedy ten zwyczajny, szary człowiek zadaje nam cios, po którym nie umiemy się pozbierać, choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli podnieść się z powrotem na nogi. Wywiera on taki wpływ, taki mocny.. że niemożliwym jest dla nas uśmiechnąć się szeroko i powiedzieć, że to nic. Że nic się nie stało. Że damy radę.....
|
|
 |
Bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. Bywają takie rozmowy, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. Nie możemy ich przewidzieć. Nie możemy sie na nie przygotować. Czyhają gdzieś na nas, zapisane w łańcuchu pozornych przypadków, nieuchronne jak świt po ciemności..
|
|
|
|