 |
boję się. nie wiem, jak będzie. a jeśli nie przetrwam, a jeśli nie wytrzymam, a jeśli zrobię po raz kolejny błąd, taki nie do naprawienia albo zdobędę kilka ran nie do zaszycia? czasu nie cofnę i nie zatrzymam.
a jeśli nie zdążę?
|
|
 |
jestem wojną, zamkniętą w ludzkim ciele.
|
|
 |
chciałam latać i myślałam, że wzbijam się w przestworza. nie myliłam się, jednak nie stałam się czystym, bladym aniołem w promieniach słońca, lecz upadłym demonem śmierci. brakuje mi już słów. czuję niepokój w każdym wyrazie, głos drży i uderza w niepokojące tony. koniec. zamykam usta i nie mówię nic. będę milczeć, bo to jedyny sposób, żebym przestała kłamać.
|
|
 |
"tell me how it feels to be, the one who turns the knife inside of me."
|
|
 |
"I'm so tired of being here
suppressed by all of my childish fears
and if you have to leave
i wish that you would just leave
because your presence still lingers here
and it won't leave me alone"
|
|
 |
a to takie niesamowite, jak wiele może ukryć delikatny uśmiech i łagodny, spokojny ton. przecież jest źle. i prawdę mówiąc gorzej, z dnia, na dzień... nie jestem nieśmiertelna. coś, co mnie przytłacza, wkrótce dopnie swego. upadnę i już się nie podniosę. patrząc tylko na ciebie obok, będę żałowała, że nie mogę zostać tu choć minuty dłużej, albo zabrać cię ze sobą. więc lepiej już odejdź.
nie chcę, żebyś patrzył, jak umieram.
|
|
 |
był jedynym powodem, dla którego chciałam tu wracać. dla którego wróciłam. tylko nie wiem, czy było warto, bo nic już nie zastałam, tylko martwą ciszę, a przed sobą widzę długi korytarz bezsennych nocy i okrutnie obojętnych dni.
|
|
 |
do szyb moich oczu znów pukają łzy, nie ma nic.
|
|
 |
świat popatrzył na mnie przerażającym wzrokiem i owiał mnie podmuch szyderczego śmiechu. została tylko cicha nadzieja, łaskocząca pociesznie serce, które pokruszone na malutkie fragmenty pulsuje ostrożnie, trzymając się w całości, jedynie przez tą misternie wygrzebaną ostatkiem sił z zabrudzonej duszy odrobinę wiary, że to wszystko ma jeszcze jakiś sens.
|
|
 |
kaszlę krwią i miotam się po zimnej podłodze cała w dreszczach. każde słowo sprawia mi ogromny trud. wiem tylko, że chcę być pochowana w czarnej sukience do kostek, z odkrytymi wystającymi, chudymi obojczykami, boso. lekko skręconymi włosami, umalowana, z twarzą oprószoną bladym pudrem. w ręku chcę mieć siedem białych róż. i niech ktoś stworzy mi uśmiech na twarzy, ten jedyny, ostatni raz.
amen.
|
|
 |
wszystkie drogi prowadzą do Ciebie i wszystkie myśli zbiegają się w tym samym punkcie. każdy krok, słowo, gest mają w Tobie swoje odbicie. każda rana i blizna wiąże się z Twoją obecnością. każde otwarcie oczu kończy sen o Tobie. każde cierpienie zaczyna się od Ciebie.
|
|
|
|