|
widziałam w tobie same zalety, zero wad. byłeś idealnym chłopakiem. kochałam cię. wierzyłam w każde twoje słowo. zawsze wybaczałam. byłeś dla mnie jak narkotyk. ale to już przeszłość. już cię nie kocham. choroba zwana miłością minęła. przekonałam się jaki jesteś naprawdę. wreszcie poznałam ciebie, tego prawdziwego. przejrzałam na oczy. i wiesz co? sama się sobie dziwię, że mogłam kochać takiego skurwiela.
|
|
|
- a ty co mi obiecasz? - mogę ci obiecać, że się w Tobie zakocham i że to tylko kwestia czasu.
|
|
|
nie polubię jej. zabrała mi uczucia, miłość, nadzieję. chyba już wiesz, że zabrała mi ciebie?
|
|
|
popatrzyła na swoje odbicie w lustrze i dowiedziała się dlaczego zostawił ją dla tamtej. tak, nie miała zbyt dużego biustu, nie kręciła tyłkiem i nie miała kilograma tapety na twarzy. po prostu była zwykłą dziewczyną, a tamta tanią dziwką.
|
|
|
nawet nie wiesz jaka jestem teraz szczęśliwa. cieszę się, że cię poznałam i nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą. żadnej rozmowy. jesteś wspaniałym chłopakiem, mężczyzną. moim przyjacielem. czasem wyobrażam sobie twój śmiech, kiedy oboje śmiejemy się z naszych żartów. wyobrażam sobie jak mnie przytulasz i pocieszasz. zniszczyłeś moje wyobrażenia o mężczyznach, że są dwulicowymi draniami i umieją tylko zdradzać. pokazałeś mi, że wy też potraficie kochać i macie uczucia. uwielbiam cię, uwielbiam nasze rozmowy, każdą twoją wiadomość. każdy twój najmniejszy znak w moją stronę. dziękuję ci, że jesteś.
|
|
|
usilnie próbowałam zrozumieć twoje spojrzenie. a potem powiedziałeś do mnie "maleńka", na koniec całując mnie w policzek na pożegnanie. i ty nic do mnie nie czujesz, co?
|
|
|
- zdefiniuj mnie. - w ilu słowach? - w ilu chcesz. - a jakiej opinii się spodziewasz? - hm, nie żebym podpowiadał, ale... może coś w tym stylu: "miłość mojego życia, sens wszystkiego"? - znam o wiele trafniejsze - podły drań. idiota, bawiący się każdą napotkaną dziewczyną. sztuczny i fałszywy frajer, który "odbija" laski swoim kumplom. debil mający za nic dane słowo. skurwysyn do potęgi dziewiątej. koleś, którego kocham.
|
|
|
zimne krople łez na moich policzkach, rozmazany makijaż, podarta sukienka, włosy w nieładzie, bose stopy, papieros w ręku. tak, jestem zakochana.
|
|
|
bo tak to w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc oczy, że ważni jesteśmy, że nasze zdanie ma znaczenie, że to, że tamto, że sramto. a potem pyk. i już ich nie ma.
|
|
|
gdybym była pesymistką, myślałabym, że tylko udaje, że mnie kocha. gdybym była optymistką, wierzyłabym w każde jego słowo. gdybym była realistką, wiedziałabym, że on nigdy nawet nie spojrzał w moją stronę.
|
|
|
głupia, niedoświadczona, a przede wszystkim naiwna, bo myślała, że pod jego spojrzeniami, kryje się afekt miłosny.
|
|
|
siedząc na strychu wsłuchiwała się w krople deszczu uderzające o dach. tak bardzo żałowała, że go przy niej nie ma.
|
|
|
|