 |
Wtedy w sobotę, gdy jechałeś koło mnie w aucie, nie liczyło się nic, nie musiałeś nic mówić, po prostu wystarczało mi to, że jesteś. Nie liczyło się to, że podrzucaliśmy Cię na 18, ważne było to, że mi się żaliłeś za wszystkie światy.
|
|
 |
Pomyśl czasem o tym, że dla mnie jeszcze coś znaczysz.
|
|
 |
Zakrztusiłam się obiadem, kiedy zadzwoniłeś i spytałeś co dzisiaj robię. Do tej pory nie mogę uspokoić ciężko bijącego serca, dziwne.
|
|
 |
Lubię Twoje dłonie, Twój zapach, Twoje włosy i Twoje kurwa wszystko.
|
|
 |
Strzeż się. Nigdy nie wierz JEGO słowom. Nigdy nie patrz MU w oczy. Bo skradnie Ci duszę, ukradnie serce, uwięzi Twoje wszystko na całą wieczność.
|
|
 |
Kiedyś napcham Ci do mordy to co najbardziej lubisz jeść, a potem każę Ci to wyrzygać. Zobaczysz jak się czułam kiedy karmiłeś mnie szczęściem i kazałeś w jednej chwili je wypluć, zapomnieć i odejść.
|
|
 |
Lubię Jego zapach. Zawsze wydawało mi się, że tak pachnie szczęście.
|
|
 |
Oddychając spazmatycznie, przełykam łzy. Pomimo braku powietrza staram się nie udusić.Teraz moim chlebem powszednim jest nadzieja, że kiedyś do mnie wróci. Karmię się nią regularnie: rano i wieczorem.
|
|
 |
Czasem zastanawiam się, jak to jest? – odnaleźć w życiu sens, a później utracić go bezszansy odzyskania. Czy ból i cierpienie to nieodłączna część ludzkiego życia? Czy pustkę po stracie kogoś ważnego, cenniejszego od życia, można czymś zapełnić?
|
|
 |
Po raz drugi-wszystkiego najlepszego Mamuuś. ;* Pomimo tego, że nie zawsze jest między nami kolorowo i zawsze robię zajebisty burdel u siebie w pokoju to i tak Cię kocham :D :*
|
|
 |
Chodzę po jakiejś wymarłej, obcej krainie geograficznej, widzę same znajome twarze, mijam je, gdy jadę w samochodzie, jednak planeta jest opustoszała. Nikt nie mówi sobie cześć, wszyscy we wstydzie chowają głowy, nie tracą czasu na chwilę rozmowy, pojednanie się i wybaczenie sobie. Oczywiście stwierdzam, że ta niby znajoma kraina, jest dla mnie bardzo odległa, proste-nie ma tu CIEBIE.
|
|
 |
Twoje oczy pokazują mi cały czas ten sam strach.
|
|
|
|