 |
liczyłam, że może ten sobotni wieczór coś zmieni. liczyłam na to, że może jednak powie, że mnie potrzebuje, że żałuje, że tak wyszło. szkoda, że dziś napisał i wtrącił wątek o tym, jak bardzo kocha swoją dziewczynę. to zabolało, choć nie powinno, bo nie miałam ochoty, odczepiać od niego wagonu, który był dla niego 'wszystkim' / notte.
|
|
 |
jeden dzień zmienił cale Twoje życie i ta świadomość, że możesz mnie nigdy nie usłyszeć / w.e.n.a
|
|
 |
niezły suchar, prawie się najadłam. / kwejk.
|
|
 |
to straszne uczucie, gdy mówisz osobie, którą kochasz nad życie, że jest szczęśliwa, bo ma drugą połówkę, którą wcale nie jesteś ty. to rozpierdala od środka i zalewa łzami, bez pohamowań. / notte.
|
|
 |
leżała wtulona w jego ramiona. tak słodko spał. złożyła na jego ustach lekkie muśnięcie wargami po czym wstała, podeszła do okna i patrzyła w gwiazdy. była tak cholernie szczęśliwa, miała wszystko, bo miała jego. razem stworzyli zaskakujące połączenie. z czystym sumieniem mogła powiedzieć, że był miłością jej życia, to jedyną miłością na którą tak strasznie czekała. spojrzała w jego stronę i napawała się widokiem własnego księcia z bajki. - ślicznie wyglądasz w blasku księżyca, ale chodź do mnie, księżniczko, powiedział uśmiechając się. -tylko wtedy, jeśli po mnie przyjdziesz mój księciu, zaśmiałam się. a on? bez zawahania wstał, podszedł, pocałował mnie w usta, wziął na ręce i położył w ciepłym łóżku. - mam wszystko, bo mam ciebie, wyszeptał tuląc mnie jeszcze bardziej. / notte.
|
|
 |
idę na balkon, w ręku szlug, telefon w drugiej, i napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów, zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknię. / bonson.
|
|
 |
miłość jest jak wiatr. czasem przychodzi szybko i jeszcze szybciej odchodzi, ale czasem zdarza się tak, że stara się jak najdłużej zagościć w naszym sercu i nawet halny nie potrafi jej wygonić. / notte.
|
|
 |
i wiesz, myślę, że wiadomość o 22:22 i 22 sek nie były przypadkowe, a z resztą. pierdole. / notte.
|
|
 |
wiesz... czasem tak łatwo wywołać uśmiech na mojej twarzy. czasem wystarczy zwykły sms o niezwykłej treści, czasami uśmiecham się, gdy niespodziewanie Go zobaczę. czasem napisze zwykłą gwiazdkę przy dwukropku, a mi uśmiech nie znika z twarzy przez kolejne dwie godziny. czasem tak niewiele brakuje do szczęścia, ale wiesz... szkoda, że nie spróbowaliśmy. szkoda, że byłam obojętna. szkoda, że tak po prostu nie potrafię zapomnieć... / notte.
|
|
 |
ucieka, a ja nadal ją gonię. rani mnie, a ja napawam się bólem. uzależnia, a ja nie staram się od niej uwolnić. niszczy mnie, a ja jestem bezsilna. owija mnie sobie wokół palca - bezczelna miłość. / notte.
|
|
 |
może lepiej będzie gdy zapomnę. po prostu postaram się, żeby wszystkie wspomnienia usunęły się w cień. to właśnie alkohol pomoże zatopić mi smutki i Ciebie. to w nim zatonę. zapewne powiesz, że stoczę się na dno, ja odrzeknę, że już chyba niżej nie da się upaść. stoczyłam się z braku miłości. papierosy? one doskonale skomponują się z otaczającą mnie wonią alkoholu. narkotyki? nie. do tego stopnia się nie posunę. zbyt strasznie uzależniają. postaram pozbyć się bólu. tabletki? one ukoją mi nerwy. pytasz po co? po chwili namysłu nadal będę milczeć, a w pół Twojego zdania wplotę, że czasem warto odlecieć, chociaż na chwilę. nie myśleć, iść w złym kierunku, by potem po raz setny nie popełnić tego samego błędu. / notte.
|
|
 |
cz.1. stałam wpatrzona w niebo. było takie przejrzyste. zero chmur, same gwiazdy i tajemniczy księżyc. nawet nie czułam się samotna. miałam przy sobie igrające w górze błyszczące iskierki. myślałam jak tam jest. na górze. czy jest tak pięknie i baśniowo jak nam wpajają? czy może jednak tam strasznie cierpimy? po chwili moje myślenie przerwała mi wiadomość. napisał. 'za dziesięć minut tam gdzie zawsze.' nie zważając na fakt, że jestem w samej bluzie, wybiegłam z domu, by jak najszybciej znaleźć się na pobliskim placu zabaw. wiedziałam, że będzie długo przed czasem. wiedziałam, że też patrzył w niebo. dostrzegłam postać. stał wpatrzony w gwiazdy. tak pięknie komponował się ich blask z blaskiem jego tęczówek. podeszłam bliżej. - chciałeś mnie widzieć, to jestem, cześć. powiedziałam dosyć niepewnie. - tak. witaj. miło cię widzieć, uśmiechnął się. czułam się strasznie skrępowana. nie wiedziałam dlaczego tak właściwie chciał mnie widzieć. bałam się. najzwyczajniej w świecie spanikowałam.
|
|
|
|