 |
1) Marzenia? Mieć Go w dalszym ciągu. Być z Nim, tworzyć razem ten perfekcyjnie nieidealny świat. Walczyć z Jego zazdrością, kiedy nie dociera do Niego nic, a potem gdy ochłonie, zaczyna rozumieć pozę jakiego idioty przyjął. Walczyć ze sobą i nie ograniczać Go. Wspierać w Jego pasji, jaką jest piłka nożna, bo jest genialny, a Jego zapał, jeśli zgaśnie, to tylko przez polskie realia w tym sporcie. Być przy Jego boku przy dążeniu do każdego z obranych celów. Zamieszkać razem. Wspólnie gotować, za każdym razem wychodzi nam to epicko. Spać z Nim, bo kocham, kiedy odsuwam się o kilka centymetrów, a On przysuwa się automatycznie i przytula mnie do siebie. Patrzeć ciągle na Jego uśmiech i w te cudowne niebieskie oczy, które mówią mi wszystko. Całować się z Nim. Kochać się z Nim. Przytulać najmocniej, bo uwielbiam te ramiona. Jego pragnę, Jego chcę - jest moim z każdą minutą coraz bardziej zdobywanym marzeniem, które nigdy nie dobrnie do końca, bo nigdy nie będzie mi Go dosyć...
|
|
 |
tak strasznie chcę się teraz do Ciebie przytulić...nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo.
|
|
 |
przytulaj, całuj. mów, że kochasz. potrzebuję tego, potrzebuję jak powietrza.
|
|
 |
I nie pieprz, że alkohol, fajki czy narkotyki zabijają. Nie pieprz, że to żaden sposób na rozwiązanie problemów, bo zapominasz, że niektórzy mają tylko jeden, jedyny problem - istnienie. Samo w sobie.
|
|
 |
brakuje mi lata. nie zależy mi na słońcu, na cieple, na niczym oprócz tego, że mieliśmy całe dnie tylko dla siebie. nigdy nie zapomnę, jak wyglądało niebo o 2 w nocy, kiedy leżeliśmy na trawie, nie martwiąc się o chłód. brakuje mi późnego wracania do domu, zbierania się przez trzy godziny...brakuje mi tego wszystkiego i nienawidzę września za to, że mi to odebrał, a raczej znacznie ograniczył. szkolne mury to nie to samo, gdzie trudno o prywatność, z ludźmi pojawiającymi się na każdym kroku. te dwa miesiące były czymś, do czego cały czas wracam myślami. pokochałam te wakacje, ale mam nadzieję, że wrzesień też pokocham. wystarczy, że na przerwach zacznę przychodzić pod Twoją klasę, witać się, być. nie zamierzam rezygnować z tego, co kocham.
|
|
 |
to nie ogrom nowych wyzwań mnie przeraża, a fakt, że wszystko poznajemy na nowo.
|
|
 |
tak znajomo obce korytarze, które od całkiem niedawna pretendują do stania się moją codziennością.
|
|
 |
kolejny dzień dobiega końca, choć jeszcze tydzień temu uważałabym, że się nawet nie zaczął.
|
|
 |
I to zostanie nie tylko w mojej pamięci, ale także w Jego. Zalegnie Mu w serduchu mimo tego, że mi wybaczył. Zostanie tam z plakietką pierwszej rany zadanej przeze mnie. Nienawidzę siebie za to, nienawidzę siebie, bo ranię nawet Jego - człowieka, którego kocham tak cholernie mocno, a okazuję to w tak nieudolny sposób.
|
|
 |
Dziś... Tak, dzisiaj tęsknię. Na każdym skrawku mojego ciała odczuwam to dziwne mrowienie, obecność czegoś obcego, a kiedy pytam o jego imię, pada krótkie - tęsknota. Brakuje mi jakiejkolwiek części Jego osoby tuż obok. Wciąż dostaję szereg wiadomości i wiem, co robi - ruch po ruchu wyobrażam sobie wykonywaną przez Niego czynność, lecz to mi nie wystarcza. Chciałabym po prostu unieść wachlarz rzęs i zobaczyć Go, by chociażby na kilka sekund wtopić się w Jego niebieskie spojrzenie. Chcę, żeby się uśmiechnął. Chociaż raz. Do mnie. Tylko do mnie. Potrzebuję kilku słów wypowiedzianych wyłącznie w moim kierunku, krótkiej rozmowy. I powstrzymam się - nie ściągnę z Niego ubrań. Będzie kulturalnie, spokojnie, grzecznie. Tylko niech będzie tu gdzieś obok. Muszę Go czuć. Bez Niego nie mam czym oddychać.
|
|
|
|