 |
"daj mi kule bym wstał i podniósł się z tego wózka i zaczął normalnie gonić marzenia, może też być Twoja dłoń, ale wtedy już nie muszę iść bo Ty jesteś moim marzeniem. naucz mnie oddychać nie mając w sobie serca i chodzić nie mając żadnej z nóg, by odzyskać to co kiedyś straciłem. naucz mnie latać bym uniósł się wysoko ku niebu, spotkał smutek i go udusił by więcej nam nie przeszkadzał. naucz mnie walczyć przy tym nie grzesząc bym skutecznie bez niczyjej szkody odciągał od Ciebie tych skurwieli którzy mi chcą Ciebie odebrać, na koniec kup dwa bilety na pociąg nie pytaj po co, weź tylko z sobą trochę miłości i ciepły kocyk."-dla.niej
|
|
 |
2) znów się głupio sprzeczamy i idziemy na górę. siada obok mnie, skierowany na wprost. "co u ciebie mała? nie wypiłaś czasem za dużo? ojoj, nie ładnie" uważnie słucha wszystkiego co mu mówię. dokładnie opowiadam to co się działo przez ostatnie kilka godzin, pokazuję jak tańczyłam z dziewczynkami, opisuję prezent który na niego czekał. i kiedy orientuję się, że znowu mówię za dużo i stanowczo za szybko, a on coraz szerzej się uśmiecha, pytam się go dlaczego nie może zostać. mówi o jakimś spotkaniu, że jest umówiony i w sumie, to musi już lecieć. odchodzi bez pożegnania. siedzę jak wryta, martwo spoglądając na stół. jak to? czy to znaczy, że..? orientuję się, że reszta zaczyna do mnie machać sprawdzając czy żyję. uśmiecham się i mówię, że wszystko jest jak najbardziej okej, ale muszę na chwilę wyjść. chwytam torbę i wybiegam na balkon i właśnie w tym momencie pękła we mnie ostatnia tama.
|
|
 |
1) siedzimy wszyscy razem, tam gdzie zawsze. każdy z nich już dostał swoją porcję szczęścia, a ja szczelnie owinięty, trzymam w dłoniach ostatni kawałek, ostatnią nadzieję, że jednak się zjawi. "on nie przyjdzie" "skąd wiesz? przecież mówił, że później wbije, że postara się, że..." "słuchaj, nie zrozum tego źle, ale on zawsze tak mówi" gorąca łza zaczyna spływać po zimnym policzku, staram się ją wytrzeć rękawem najszybciej jak potrafię, tak aby jej nie zauważyli.oddaję im pudełko i obserwuję jak znika to co chroniłam przez ostatnie pół godziny. nie dbam już o nic, znów się zatracam. nie ważne, że mieszam, muszę się uspokoić, nie mogę dopuścić do siebie tych wszystkich emocji. i nagle, widzę jego uśmiech zza szyby samochodu. "to on?" słyszę ich ciągłe pytania, a ja wiem, jestem na sto procent pewna, że to właśnie on podjechał. wysiada i idzie w moim kierunku. "co jemy? gdzie moja porcja?"
|
|
 |
"chwyć to serce jak kiedyś trzymałaś mocno matczyną dłoń, przekształć je w co chcesz, może w słońce by wiecznie świeciło? albo w samolot byś zwiedzała z nim cały świat? możesz też wypuścić je przez okno by chłodne powietrze uniosło je ku Bogu i tam sie zatrzymało, ale ja stanowczo polecam je zostawić obok Twojego. zbliż je do siebie, rozchyl klatkę i zrób miejsce na moje, to naprawdę nie dużo."-dla.niej
|
|
 |
"nie pamiętam, czy padało, nie chciałem budzić się rano chciałem by to wiecznie trwało, lecz to kruche jest, jak gałąź no i nie wiem co się stało, nie wiem gdzie zgubiłem drogę lecz bez ciebie muszę stanąć, bez ciebie iść nie mogę."-Major
|
|
 |
"nie umiem przestać
mieszać
Twojego powietrza ze swoim.
nasze oddechy
łączą się w jedność
jak dłonie.
i choć nie umiem pływać
nie tonę
bo ciągniesz mnie ku brzegowi."
|
|
 |
"czym może być miłość ? to piękne a zarazem sprawiające ból
uczucie. gdy kogoś kochasz bez wzajemności nie możesz tak po prostu
powiedzieć-odejdź już nic nie chce czuć. ona to ma gdzieś daleko, nie
odejdzie tylko zostanie by stworzyć żal i niechęć do świata by
ponownie nie pokochać spontanicznie innej osoby, lecz nie zawsze tak jest.
bez żadnych skrupułów przebije Ci klatke piersiową niczym karabin
maszynowy. zostawi rany byś zapamiętał że z nią sie nie igra. jeżeli
proponuje wieczne szczęście i miłość drugiej polówki nie możesz po
jakimś czasie zrezygnować, tak się nie robi, pomyśli że okłamujesz
samego siebie, że robisz to dla zabawy. to ma być nauczka, zanim się
zakochasz dobrze spojrzyj jej w oczy."-dla.niej
|
|
 |
|
Już raz to się wydarzyło. Nie..nie wydaje mi się. Pamiętam dokładnie,że przechodziłam przez to samo. Wtedy też byłam absolutnie najbardziej szczęśliwa na świecie,a po jakimś czasie stałam się imitacją człowieka. Skórą i kośćmi. Jedynie one symbolizowały przynależność do rasy ludzkiej.Ktoś swobodnie mógłby wziąć mnie za ducha. Tak bardzo odbiegałam od obrazu normalnego człowieka.Byłam nieszczęśliwa. I każda cząstka mnie głośno to oznajmiała. Zupełnie jak dziś nie umiałam wykrzesać z siebie radości.Znaleźć powód do przetrwania. Będę znów motać się pomiędzy ogromnym pragnieniem życia, a zbyt małym nakładem sił do egzystowania. Po raz kolejny muszę odnaleźć kogoś kto mi pokaże jak należy walczyć. Kto napędzi znów cały mechanizm mojego serca. A potem opuści mnie bym mogła poszukać następnego wybawcy. I tak powstaje błędne koło/hoyden
|
|
 |
Jestem oderwaną cząstką ciebie, chociaż udajesz, że ona nie istnieje. | Jodi Picoult
|
|
|
|