|
jedyne co było oczywiste, to to że dzisiejszy dzień miałam zjebany. niestety okazało się, że nie tylko dzień, a kolejne kilka miesięcy. próbowałam wszystko naprawić. przychodziłam do niej, dzwoniłam, próbowałam zagadać w szkole, a ona tak po prostu mnie unikała. nie zwracała na mnie uwagi. ignorowała mnie i to co mówię. to było straszne uczucie. wszystkiego mogłam się po niej spodziewać, ale nie tego. traktowałam ją jak siostrę, ona też mnie tak traktowała..przynajmniej tak mi się wydawało. za każdym razem, kiedy ją widziałam, była z nią. z tą szmata, która zniszczyła jej połowę życia. dlaczego tak się stało? dlaczego wybrała ją? dlaczego po tym wszystkim co jej dałam, spędza czas z osobą, która wszystko jej psuła? która była do tej pory jej największym wrogiem? nie potrafiłam tego pojąć, po prostu nie umiałam. nie umiałam też tego uratować. owszem, chciałam tego. ale tu nie tylko moje chęci były potrzebne. ona też tego musiała chcieć. [cz.6] / mojekuurwazycie
|
|
|
jak masz problem, wypłakała mi się w ramię, a później potajemnie spotykała się z tą szmatą? ja pierdole. kompletnie cię nie ogarniam! zdajesz sobie sprawę, jak bardzo się martwiłam ?! szukałam cię, dzwoniłam, a ty nie dawałaś żadnego znaku życia ! co ty tu w ogóle z nią robisz ?! przecież nigdy jej nie trawiłaś! ani ja ani ty! wczoraj przelizała się z twoim chłopakiem, a dzisiaj jak gdyby nigdy nic sobie rozmawiacie ?! - wykrzyczałam jej prosto w twarz. 'ej, laska, wyluzuj' - powiedziała dziewczyna siedząca koło niej. 'zamknij pysk! pytał cię ktoś o zdanie, zdziro ! zburzyłaś miłość, a teraz chcesz zburzyć jeszcze przyjaźń ?! nie pozwolę ci na to, rozumiesz ?! jeśli zniszczysz cokolwiek w moim życiu, ja zniszczę wszystko w twoim! zniszczę ciebie!' - zagroziłam. wstała i swoją dłoń położyła a moim ramieniu. 'łapy, kurwa, bo nie ręczę za siebie!' - krzyknęłam oburzona i poszłam. nie miałam ochoty z nimi dłużej rozmawiać. w sumie nie można było to nazwać rozmową.[cz.5] / mojekuurwazycie
|
|
|
film, popcorn, troszkę żartów i gotowe. szybko poszłyśmy spać. 'amelia, śpisz?' - zapytałam rano, kiedy się obudziłam. nikt mi nie odpowiedział. usiadłam na łóżku. amelii koło mnie nie było. szybko wstałam, poszłam do kuchni, do łazienki. nie było jej nigdzie. byłam sama w domu. mama była w pracy. ogarnęłam się i wyszłam. w drodze do amelii, dzwoniłam do niej kilkakrotnie, ale nikt nie odbierał. w domu u niej też nikogo nie było. nie wiedziałam gdzie jest, co robi i co się z nią dzieje. postanowiłam wrócić do domu, ale to co zobaczyłam w drodze powrotnej, zaskoczyło mnie. amelia, mega uradowana, siedziała z naszym największym wrogiem na placu zabaw. nie mogłam w to uwierzyć. poszłam w ich kierunku. nie interesowało mnie co ona na to powie, za to ja miałam jej do powiedzenia bardzo dużo. 'witam was dziewczyny. miło was widzieć, a w szczególności ciebie, amela. co ty odpieprzasz ? na prawdę jestem potrzebna ci tylko do tego, żebyś przyszła [cz.4] / mojekuurwazycie
|
|
|
jednak szybko zmieniłam zdanie, kiedy zobaczyłam płaczącą amelie. bez wahania podbiegłam do niej i ją przytuliłam. 'myszko, nie płacz już. powiedz co się stało' - poprosiłam. 'przepraszam, że cię okłamałam i nie powiedziałam o niczym wcześniej. dzisiaj tak naprawdę nie byłam z nim na wagarach, byłam sama. to znaczy miałam iść z nim, poszłam w nasze miejsce, żeby na niego poczekać, ale wtedy zobaczyłam tam jego...z inną. całowali się. nie chciałam na to patrzeć. nie mogłam zostać tam dłużej. nie chciałam, po prostu. chciałam być sama. nie powiedziałam mu, że to wszystko widziałam, po co ? przed chwilą mi o tym sam powiedział i zerwał' - mówiła, płacząc. nic nie opowiedziałam. było to w tamtej chwili zbędne. potrzebowała wtedy tylko i wyłącznie ciszy i kogoś bliskiego przy boku. w tej sytuacji mnie. zaproponowałam jej, żeby spała u mnie. nie chciałam, żeby spędziła tej nocy sama. oczywiście zgodziła się. pod wieczór udało mi się jej jakoś poprawić humor. [cz.3] / mojekuurwazycie
|
|
|
a ciebie dlaczego nie było w szkole?' . 'byłam z moim skarbem na mieście' - odpowiedziała mi. nie zdziwiła mnie jej odpowiedź. 'a teraz wstawaj, idziemy do kina, nie pozwolę ci tak tu siedzieć przez cały weekend ! no wstawaj !' - powiedziała, nie dając mi dojść do słowa ani podjąć własnej decyzji. poszłyśmy do kina, później do galerii. było świetnie. każdy dzień spędzony z nią był świetny. a tych dni było naprawdę wiele. od dzieciństwa trzymałyśmy się razem, wychowywałyśmy się wspólnie. 'patrz kto idzie' - wskazałam palcem na amelii chłopaka. na jej twarzy jednak nie pojawił się uśmiech, nie zaczęła skakać z radości, jak to zawsze robiła. nie zrobiła nic. po prostu stała i czekała na to co się zaraz wydarzy. 'tak myślałem, że cię tu znajdę' - powiedział alan, kiedy do nas podszedł. 'musimy porozmawiać' - stwierdził, biorąc ją za rękę i dochodząc trochę dalej ode mnie. nie wiedziałam co się dzieje, bo z tego co mi było wiadomo, wszystko między nimi było dobrze [cz.2] / mojekuurwazyci
|
|
|
'amelia do ciebie przyszła!' - krzyknęła mama z przedpokoju. 'to niech tu przyjdzie. przecież wie gdzie mam pokój.' - odpowiedziałam jej. nie był to jeden z najlepszych moich dni. odkąd przyszłam ze szkoły, nie zrobiłam nic. już od 2 godzin leżałam na łóżku i najzwyczajniej w świecie się nudziłam. na szczęście był to piątek, więc nie musiałam się uczyć i odrabiać lekcji. amelii dzisiaj w szkole nie było. w sumie to nie wiedziałam dlaczego. ewentualnie mogłam się domyślać. opcje były dwie : albo poszła na wagary ze swoim chłopakiem, którego dzisiaj również nie spotkałam albo znowu wkręciła swojej mamie, że boli ją brzuch lub inną, równie błahą, rzecz. 'cześć laska' - powiedziała, wchodząc do mojego pokoju i dając mi buziaka w policzek. 'siema' - odpowiedziałam jej z rezygnacją, nie mając zamiaru wstawać. 'ej, co jest?' - zapytała. 'nic szczególnego' . 'no ej, gadaj mi tu!' . 'ale co ty chcesz wiedzieć? nie mam nastroju no i tyle. [cz.1] / mojekuurwazycie
|
|
|
słyszał wszystko co mówiłam. 'poczekaj' - usłyszałam jego głos przez mikrofon. stanęłam. 'przepraszam. przepraszam cię za wszystko. za to że cię zraniłem wtedy w mieście. za to co powiedziałem. wolałem zburzyć to ja, niż żeby zburzyli to wszystko inni. zwracam się teraz do was wszystkich. mam dość takiego życia, rozumiecie? śpiewać nie przestanę, ale dajcie mi spokój. ja nie chcę być sławny. chcę żyć ! nie dla kasy i dla fanów, tylko dla niej. kocham ją.' - powiedział. odwróciłam się. podszedł do mnie, popatrzył w oczy i pocałował. nie sądziłam, że stać go na takie coś..że się odważy. zrezygnował ze wszystkiego dla mnie. musiałam uwierzyć w tą miłość. nie miałam innego wyjścia. [cz.11] / mojekuurwazycie
|
|
|
nie chciałam ich unikać. to by było bez sensu. wokół mnie stali wszyscy uczniowie. 'czego wy ode mnie chcecie? co wam mam powiedzieć? że normalnemu człowiekowi, który realizuje swoje marzenia poprzez śpiewanie, zepsuliście życie? że robicie sensacje wokół niego, tylko dlatego bo śpiewa? bo robi to co kocha? zabraliście mu wszystko co najcenniejsze. zabraliście mu prywatność, prawdziwą rodzinę, prawdziwych znajomych. zabraliście mu życie normalnego nastolatka. nie potraficie tego zrozumieć, prawda? postawcie się w jego sytuacji chodź na moment. ja tak zrobiłam i zrozumiałam wszystko. spędziłam z nim cały dzień, który udowodnił mi, jak bardzo pragnie normalnego życia. nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo cieszył się, że przez jeden dzień miał spokój od was i od swojej sławy. to co robicie jest żałosne. zajmijcie się swoim życiem, bo w jego już za wiele spieprzyliście' - powiedziałam i poszłam, ignorując wszystkie spojrzenia skierowane w moją stronę. on tam był. [cz.10] / mojekuurwazycie
|
|
|
patrzyłam na niego ze zdziwieniem. kompletnie nie docierało do mnie to co mówił. 'myślałam, że naprawdę chcesz pomocy. i że masz w sobie uczucia. myślałam, że potrafisz być normalnym człowiekiem, dla którego liczy się coś więcej, niż tylko rzeczy materialne. masz tą bluzę, masz te okulary. i tak to wszystko jest nic nie warte. wspomnienia z dzisiejszego dnia też są nic nie warte' - powiedziałam, odwracając się. 'ja nie chcę, żeby ludzie to zepsuli, rozumiesz?!' - zatrzymał mnie. 'nawet nie będą musieli. ty już to zrobiłeś' - oznajmiłam i poszłam. nie powstrzymałam łez. to było coś okropnego. on był okropny..miał puste wnętrze. przez kolejne kilka dni nie mogłam się pogodzić z tym co się stało. nikomu o niczym nie wspomniałam. nie chciałam robić sensacji z tego, że cały dzień spędziłam ze sławnym facetem.chciałam zapomnieć, ale nie umiałam. przeszkodzili mi w tym też jego ludzie, którzy czekali na mnie pod naszą szkołą. dowiedzieli się o wszystkim.[cz.9] / mojekuurwazycie
|
|
|
'nie wiem. nie mój interes' - odpowiedziałam, śmiejąc się. świetnie się bawiliśmy, naprawdę. nie sądziłam, że właśnie TEN chłopak potrafi być taki, kiedy kryje się przed całym światem. 'i jak ci się podoba życie zwykłej dziewczyny?' - zapytałam, mając na myśli mnie. 'jest cudowne, naprawdę. takie życie jest życiem jak w bajce. jest cudowne. jest takie beztroskie, niewinne, bezproblemowe. moje tylko się takie wydaje, ale to jest istny koszmar. a ty jesteś cudowna. niewiele jest takich dziewczyn' - mówił. 'chyba czas się zbierać' - stwierdziłam. złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę miasta. 'no więc musimy to zakończyć' - powiedział, kiedy wchodziliśmy do centrum. 'ale że co zakończyć?' - zapytałam. 'no nas. wszystko co się dzisiaj wydarzyło' - oznajmił. patrzyłam się na niego ze zdziwieniem. 'i jeśli możesz oddaj mi moją bluzę i okulary, nie chcę by ktokolwiek dowiedział się, że się spotkaliśmy' - poprosił. [cz.8] / mojekuurwazycie
|
|
|
w tamtym momencie nie interesowało mnie czy go to zabolało czy nie. wiedziałam, że tego mu było potrzeba. że jedynym wyjściem, żeby mu pomóc jest prawda, od której uciekał. do tej pory unosił się dumą. nikt nie był wstanie powiedzieć mu wszystkiego prosto w oczy. bał się z jego strony odrzucenia, które i tak daje każdemu. do swojego serca już nie potrafi przyjąć nic. to jest jak obsesja. dla niego liczy się tylko kasa, fani i wszystko co z tym związane. 'dzięki' - powiedział, patrząc się na mnie ze zdziwieniem. 'no sorry, ale...' . 'ale to nie było ironiczne. ja naprawdę ci dziękuję. właśnie tego oczekiwałem. prawdy chciałem. i tylko tyle. wiesz..wydaje mi się jednak, że ja z tego już się nie uratuje, że już nie zmienię swojego życia. nie umiem.' - mówił ze smutkiem. 'jesteś pewien?' - zapytałam, próbując rozluźnić atmosferę i wrzuciłam go do jeziora. 'oszalałaś?jak ja teraz się pokażę na ulicy' - krzyknął, chlapiąc mnie wodą. [cz.7] / mojekuurwazycie
|
|
|
|